Szczerze

118 5 4
                                    

Więc nadchodzi  pora by zakończyć maraton, wstawiania rozdziałów. Tym opowiadaniem zakończymy maraton. To opowiadanie będzie skladało się z w częsci. To co dziś, a druga część jutro.

Od następnego tygodnia rozdziały będą co środe.
____

Rozdział 1

„To jest bravo 7-1, w ciemno… jak skopiować?

Bez tchu, próbując zignorować pulsujący ból w prawym ramieniu i świeżą krew wciąż spływającą po jego mokrym przedramieniu po ulewnym deszczu.

„ Guchu , to jest 7-1, kopiujesz?”

Z ust Sargenta wydobyło się nieco głośniejsze, bardziej gniewne wołanie o pomoc – cisza, ciemna i zimna cisza. Brak odpowiedzi ze strony porucznika.

„Kurwa, gdzie jesteś Duchu?”

Pytanie, które wydawało się bardziej do niego podobne, wydawało się niemal beznadziejne. Wyjrzał zza rogu, aby sprawdzić swoją sytuację. Wszystko jasne. Soap postanowił wstać, ale gdy tylko stanął na nogi, w mgnieniu oka znów znalazł się na ziemi.

Bolesny jęk wydobył się z jego zębów, gdy całe ciało upadło na zimny kamienny chodnik Las Almas. Choć bardzo się starał, nie mógł zignorować kuli, która wciąż tkwiła w jego zranionym ramieniu, poruszając się za każdym razem, gdy jego mięśnie się napinały. Jeśli chciał przeżyć, musiał myśleć szybko i racjonalnie.

Soap sięgnął do jego ramienia i sprawdził jego dłoń, teraz całkowicie pokrytą krwią, co wywołało u niego lekką panikę, uczucie zawrotów głowy było niemal przyprawiające o mdłości. Kula musiała wyjść jak najszybciej.

Po kilku kolejnych nieudanych próbach wstania, w końcu udało mu się z pomocą jednej ze ścian. Odpiął pasek, wciąż niekontrolowanie trzęsąc się rękoma i ze stłumionym okrzykiem pomyślał, że najlepszym i najmądrzejszym pomysłem będzie założenie paska na ramię i ciasne zapięcie go, aby tamować krwawienie. Ocalenie każdej kropli jego krwi było teraz jego głównym priorytetem.

Z tymi słowami wysłał ostatnie wezwanie przez komunikatory.

„Ghost, tu Soap, proszę , skopiujesz?”

Szum z radia sprawił, że w uszach mu brzęczało, a żołądek ścisnął mu się na myśl, że Duchowi grozi niebezpieczeństwo albo coś złego mu się przytrafia. Duch jednak? Jego porucznik? Poświęcił chwilę na zastanowienie się nad umiejętnościami i umysłem Ghosta doskonale stworzonymi do szybkich strategii pozwalających uniknąć nietkniętych sytuacji. Myśl o tym sprawiła, że ​​Soap w końcu się uspokoił i poczuł się trochę nieswojo z powodu ponownego zwątpienia.

Skradanie się w cieniu meksykańskich ulic wydawało się niemal znajome, rzucanie wszystkim, co się dało, by odwrócić uwagę, przebiegając obok kilku żołnierzy, którzy byli w pełni opancerzeni, podczas gdy jego już uszkodzona kamizelka uświadomiła mu, że jego misją w tej chwili jest pozostanie przy życiu. i jak dotąd spisywał się świetnie, prawie doskonale. Schował się za ścianą i zrobił głęboki wdech, aby wypuścić powietrze, które wstrzymywał. Krzyki agonii i strachu wypełniły jego uszy od cywilów i choć bardzo chciał pomóc, był w tej samej sytuacji co oni. Bezradny i samotny , jedyną osobą, na którą mógł teraz liczyć, był on sam.

Spojrzał na swój pasek, który świetnie zatrzymywał krwawienie z ramienia, ale ból stawał się coraz gorszy. Musiał odpocząć, w jakimś bezpiecznym miejscu.

Kiedy myślał o bezpieczeństwie, zauważył całkiem blisko dom rodzinny z szeroko otwartymi drzwiami, ale z budynku nie wydobywał się żaden hałas, zdecydował, że albo umrze na zewnątrz w zimnym deszczu, albo schowa się w środku i ma przynajmniej odrobinę szansy przetrwać.

Dziennik Najemnika IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz