Godny miłości, Simon Riley

161 6 1
                                    

Duch był bardzo zmęczony. Miał dość murów, które wokół siebie zbudował, dość udawania kogoś, kim nie był. Nie był maszyną stworzoną tylko do zabijania i nie był pozbawionym miłości bezdusznym potworem, był tylko człowiekiem.

Był po prostu człowiekiem tak przerażonym perspektywą ponownego zranienia, kochaniem tylko po to, by stracić, że uwięził się w micie. Stał się osobą tak niepojętą i niemożliwą do uchwycenia, że ​​musiał być, jak sugerowało jego imię, niczym innym jak tylko duchem.

Nie był jednak duchem. 

Duch chciałby wierzyć, że tak. Chciałby też wierzyć, że on i Simon byli dwoma zupełnie różnymi bytami, ale to po prostu nie była prawda. Duch był słabo sklejoną skorupą człowieka, którym kiedyś był Simon, postrzępioną na zewnątrz, aby trzymać innych z daleka, aby nigdy więcej nie musiał odczuwać tego bólu.

Kiedy Ghost spotkał Soapa, klej zaczął się topić, a bardzo wyraźna linia, którą Ghost wytyczył między nim a Simonem, rozpłynęła się w nicość. Wiedział, że nie powinien, tak bardzo starał się trzymać Soap z daleka, ale nigdy nie upadł tak mocno i tak szybko.

Soap trzymał Ducha o wiele delikatniej, niż na to zasługiwał, i patrzył na jego nagą twarz zbyt łagodnymi oczami. Wiedział lepiej niż ktokolwiek inny, że Ghost wciąż ma między nimi jakąś ścianę, część jego jest zbyt przerażona, by całkowicie oddać się Soapowi.

Teraz jednak Simon był bardzo zmęczony. Nie pozwolił, by głosy w jego głowie powstrzymały go, gdy szukał swojej kochanki, nie pozwolił im się powstrzymać, gdy prawie rzucił się w ramiona Soap i po prostu puścił .

Soap nie zadawał pytań, gdy Simon płakał, z twarzą ukrytą w brzuchu Soapa i obejmując go imadłem. Bez maski i tak bezbronny. Delikatnie przeczesał palcami włosy Simona, cicho nucąc.

Simon nie wiedział, dlaczego płacze, mógł tylko myśleć o tym, jak dobrze było zapaść się bez kości w tego, którego tak bardzo kochał, jak relaksujące były palce Soap, gdy masowały jego włosy, jak słodko brzmiał jego głos, jak jakakolwiek piosenka nucił, tańcząc w ich przestrzeni.

Soap zsunął rękę z włosów Simona, by dotknąć jego policzka, pieszcząc go kciukiem. - Pozwól mi się tobą zaopiekować, kochanie. Mówił cicho, ocierając łzę, która spadła.

Szymon skinął głową. Nie chciał już z tym walczyć, nie chciał się powstrzymywać, nie chciał ściany. Każdą cząstką swojego istnienia kochał Soapa i chciał być kochany przez Soapa.

Nie wahał się chwycić wyciągniętej do niego dłoni Soap, ściskając ją prawdopodobnie o wiele za mocno.

Soap zaprowadził Simona do toalety, przygotował ciepłą kąpiel i pozwolił mu się w niej rozgościć. Simon wydał z siebie cichy pomruk, ciepło wody ukoiło ból, z którego nie zdawał sobie sprawy.

"Dobry?" Zapytał mydło.

Szymon znowu zamilkł. "Dziękuję."

Jego głos był taki delikatny, ton, którego Simon nie słyszał od siebie, odkąd był tylko małym chłopcem u stóp ojca.

Simon westchnął, gdy mydlone palce wmasowały się w jego skórę głowy, zmywając brud i jego ostatnie spójne myśli wraz z nim.

Ile czasu minęło, odkąd Simon pozwolił komuś zaopiekować się nim w ten sposób? Nie pamiętał. Po narodzinach Ducha nie był pewien, czy ktokolwiek w ogóle by tego chciał. Cóż, poza mydłem.

– Mogłeś mieć o wiele lepiej. Simon powiedział tak niskim głosem, że Soap prawie to przegapił.

„Nie ma dla mnie nikogo lepszego niż ty. Pragnę cię i tak bardzo cię kocham, Simonie”. Mydło odpowiedziało.

Zawsze wiedział, jak zareagować, Simon tego zazdrościł. Simon rzadko wyrażał swoje myśli na głos, zwłaszcza tę, którą właśnie podzielił się, ale jakoś Soap i tak wiedział, co powiedzieć.

"Ja też cię kocham." Simonowi wydaje się, że pierwszy raz mówi to wprost, i musi mieć rację, ponieważ ruchy Soapa są odrobinę słabsze.

Ramię Soap jest tuż obok głowy Simona, spoczywa na brzegu wanny, kiedy szoruje włosy. Simon opiera o nią policzek, wzdychając.

Soap wydaje z siebie czuły chichot. "Czujesz się dobrze?" Drażnił się, a Simon zachichotał.

Boże, żałował, że nie pękł wcześniej. Gdyby wiedział, jakie to cudowne uczucie, zburzyłby tę ostatnią ścianę, aż jego palce były poranione i krwawiły.

„Oprzyj się i nie zamykaj dla mnie oczu, kochanie”. Powiedział mydło.

Odchylił się do tyłu. Kiedy zamknął oczy?

„Woda spływa teraz po twoich włosach”. Ostrzegł.

Serce Simona zabiło jeszcze mocniej. Soap był taki opiekuńczy, taki ostrożny, zawsze upewniał się, że Simon dokładnie wiedział, czego powinien się spodziewać i kiedy. Może dla innych nie byłaby to wielka sprawa, ale Simon bardzo doceniał dbałość o jego wygodę, bez względu na to, jak błaha była sytuacja.

Ciepła woda trysnęła z prysznica, spływając kaskadą z czubka jego głowy, gdy Soap spłukiwał cały szampon.

Soap pozwolił Simonowi umyć swoje ciało, potem pomógł mu wyjść z wanny i owinął go największym, najbardziej puszystym ręcznikiem, jaki posiadał. Na początku wydawało się to trochę głupie, ale było też bardzo ciepło, a Simon nigdy wcześniej nie czuł się tak bezpiecznie w nieożywionym obiekcie.

„Moje ubrania mogą być na tobie trochę ciasne, chcesz, żebym poszedł do twojego pokoju i wziął twoje?” Soap zapytał, przeglądając swoje szuflady.

„Nie. Proszę, nie odchodź”. Szymon odpowiedział natychmiast. „Daj mi jeden ze swoich swetrów”.

"Oczywiście." Soap uśmiecha się delikatnie, wręczając Simonowi parę bokserek i lawendowy sweter. „To mój ulubiony, noszę go cały czas”.

Simon podnosi go do twarzy, przyciskając się do miękkiego materiału, gdy zaciąga się kojącym zapachem Soap.

„Może nie być w stanie tego oddać, Johnny”. Przyznaje.

„Mój ulubiony sweter z moją ulubioną osobą?” Uśmiecha się szeroko. "Brzmi dobrze jak dla mnie."

Simon zakłada bokserki i wkłada sweter. Soap miał rację, jest trochę za ciasny, ale Simon już zdecydował, że już nigdy nie opuści jego ciała.

- Mogę tu spać? Proszę. To było przerażające, bycie bezbronnym. Simon ufał Soapowi, oczywiście, że tak, ale ten mały, dokuczliwy strach w jego umyśle był zawsze obecny.

– Oczywiście, Si. Soap gasi światło, pozostawiając pokój w delikatnym blasku lampy na nocnym stoliku.

Wsuwają się razem do łóżka, Simon wciska twarz tak głęboko w pierś Soap, że mógłby stać się jej stałym elementem. Nie miałby nic przeciwko.

Odnajdując dłoń Soapa pod prześcieradłem, Simon chwyta ją w swoją i rysuje na niej małe wzory, po czym nuci piosenki, które śpiewała mu jego mama.

Odgłos oddechu Soap sprawia, że ​​Simon zasypia, o wiele spokojniej niż kiedykolwiek.

Dziennik Najemnika IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz