Urlop Johnny'ego?

89 3 0
                                    

Rozdział 1

Johnny po wszystkim milknie.

Simon nie wie, która jego część to zrobiła, ciągle to analizuje w swoim umyśle, szukając odpowiedzi. Nienawidzi tego, że jest tak wiele możliwości – bycie wystawionym przez okno drapacza chmur, bycie ściganym przez Los Almas, konieczność załatwienia Gravesa, kumulacja ich wszystkich? Nienawidzi tego, że jest bezużyteczny, jeśli chodzi o ustalenie, co dopadło Johnny'ego.

Są z powrotem w bazie od dwóch tygodni, a Johnny wyjeżdża za dwa dni i nie mówi o tym. Normalnie Simon miałby teraz nową mentalną mapę miasta, w którym nigdy nie był, listę pubów, których nigdy nie zobaczy na własne oczy, oraz opisy ludzi, których nigdy nie spotka. Zna Johnny'ego dopiero od lipca, ale Johnny co najmniej trzy razy próbował zaplanować urlop, który został następnie odwołany przez dziką eskalację ich sytuacji. Simon przechodził przez to trzy razy, Johnny bez przerwy gadał o powrocie do domu, zaczynając za każdym razem od początku, jakby zależało mu na tym, żeby Simon naprawdę rozumiał, jaka jest Szkocja. To wyjątkowo samotne przeżycie, ale takie, które lubi, ponieważ Johnny opisuje to wszystko z takim entuzjazmem i nie brakuje mu próśb, by Simon poszedł z nim. Simon nigdy się nie zgadza, bo to wystarczy, wiedząc, że Johnny tego chce. On nie musi tego robić i niczego psuć; może po prostu mieć to, wiedzę, że Johnny chce go tam.

Tym razem Simon nic nie słyszał i to sprowadza go do pokoju Johnny'ego, niepewnego, co mógłby powiedzieć, ale nie mogącego zostawić tego w spokoju. Johnny woła „tak?” kiedy Simon puka, więc otwiera drzwi, wchodzi do środka. 

Johnny siedzi przy biurku, przed nim otwarty szkicownik; normalnie byłoby to pocieszające, gdyby nie fakt, że strony są puste. Strony nigdy nie są puste. Pióro Johnny'ego zawsze się porusza. Simon przeglądał niezliczoną ilość razy, dostrzegając wszystko, od maleńkich szkiców ptaków, przez bezmyślne kreskowanie, aż po zaskakująco dobry profil Price'a. Johnny rysuje, jakby nigdy nie słyszał o aparatach fotograficznych, jakby jego pamięć istniała poza jego ciałem. Nigdy nie zastał Johnny'ego w takim stanie, z pustą kartką przed sobą.

“Blokada artysty?” Simon mówi, a Johnny przez chwilę mruga tymi głęboko niebieskimi oczami, zanim zdaje się rejestrować, o czym mówi Simon. To często zdarza się Simonowi; jest w tym okropny. Nikt nigdy nie ma cholernego pojęcia, o czym on mówi, bo to chyba głupia sprawa.

– Chyba tak – Johnny lekko wzrusza ramionami. „Napisz, LT? Potrzebujesz czegoś ode mnie? Bawi się ołówkiem, obracając go między palcami, gdy patrzy na Simona, jakby nie mógł pojąć, co Simon może tu robić. To jednak sprawiedliwe; Simon nie jest znany z rozmów towarzyskich i czuje się tak niezręcznie, jak prawdopodobnie wygląda, stojąc w pokoju Johnny'ego. Johnny, któremu uratował życie, za którego Simon oddałby życie bez wahania, i nie wie, jak rozmawiać z Johnnym o prawdziwym życiu. W Simonie jest coś naprawdę cholernie zepsutego i nie czas o tym myśleć.

„Ja…” On nie ma żadnego planu. Nigdy nie należał do tych, którzy pakują się w sytuacje bez planu, ale Johnny to w nim wydobywa, może dlatego, że żadna ilość wcześniejszego myślenia nie pomogłaby Simonowi w tym względzie. – Myślałem, że już się spakowałeś na urlop.

"Oh. ja, hm.” Johnny odwraca się do biurka, przegląda stos papierów i wyciąga formularz, który podaje Simonowi. „Zapomniałem go oddać. Przepraszam”.

„Prośba o anulowanie?” Simon marszczy brwi, patrząc na gazetę, czego Johnny nie może powiedzieć, kiedy ma na sobie kominiarkę. "Dlaczego?"

„To nie jest wymagane na formularzu” – mruczy Johnny, co jest kurewsko dziwne. Simon siada z boku łóżka Johnny'ego i może to krok w dobrym kierunku, ponieważ ramiona Johnny'ego wydają się być trochę rozluźnione. Jednak odwołuje swój urlop, to jest - potrzebuje go , to jasne dla Simona.

Dziennik Najemnika IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz