lubię cię

143 7 0
                                    

Rozdział  2

Okazuje się, że następnym razem, gdy Soap znajdzie samotnego Ducha, nastąpi to trzy tygodnie później.

Jebana praca, jebany 141, jebani Rosjanie. Wszystkie te rzeczy sprawiły, że Soap i Duch byli poza zasięgiem siebie przez najdłuższe trzy tygodnie jego cholernego życia. Jasne, przez większość czasu nadal siedzieli obok siebie, ale byli na misji i musieli się tak zachowywać.

Jednak w oczach Ducha pojawił się nowy rodzaj błysku, kiedy zauważył, że Soap na niego patrzy; taki, który przypomniał mu o obietnicy, którą złożył na podłodze jakiegoś zniszczonego wojną budynku w Urzikstanie.

Przysięga, że ​​Duch czasami celowo go torturuje. Doprowadza go to do szału dla własnej rozrywki, wiedząc, że żaden z nich nie może nic z tym zrobić, gdy cała grupa zadaniowa znajduje się nie dalej niż pół metra od nich. Machnie nadgarstkiem, czyszcząc wysuniętą lufę pistoletu, użyje jednego ze swoich mniej korzystnych noży do dłubania w zbyt ostrych zębach i przejedzie językiem po różowych dziąsłach.

Soap jest bliski zabicia go, gdy Price ogłasza, że ​​Task Force 141 wyląduje w Anglii za piętnaście minut. Gaz świętuje z przeciągłym ziewaniem, uderzając kolanami o oparcie siedzenia. Ręka Ducha zatrzymuje powolne wspinanie się po wewnętrznej stronie nogi Soapa. Lekko odwraca głowę od swojej książki w kierunku Soapa, unosząc brwi. Jego mostek na nosie jest odsłonięty w szczelinie między maską a okularami przeciwsłonecznymi i jest to boleśnie erotyczne w sposobie, w jaki wszystko w Ghost jest gorące, nawet bez tego, że musi próbować. Soap myśli, że musi mieć pianę na ustach.

Po tym wszystkim, kiedy wraca do bazy i nie ma już nic do roboty, Soap poci się jak dziwka w kościele na progu Ghosta. Butelka bourbona toczy się w jego dłoniach. Zbiera w sobie chęć zapukania, gdy drzwi się przed nim otwierają, ukazując za nimi świeżo obsypanego Ducha. Ma na sobie bawełnianą kominiarkę, czarną, obcisłą koszulę kompresyjną i spodnie od dresu. To jest bardziej zwyczajne niż kiedykolwiek. Ghost and Soap prawie wtapia się w podłogę.

„Johnny” — wita się Ghost, ciepło w każdej sylabie jego imienia.

– Duch – mówi Soap, unosząc butelkę. „Przyniosłem ci prezent”.

„O rany”, mruczy Ghost, „Lubię mężczyznę, który dotrzymuje obietnic”.

Soap czuje ciepło na twarzy na dźwięk barytonowego głosu Ghosta. Myśli o dłoniach Ghosta — obecnie bez rękawiczek, lewej pokrytej tatuażami i ściskającej drzwi. Skóra wokół łożysk jego paznokci jest czerwona, jakby je skubał. Być może był tak samo niespokojny jak Soap. „Zobaczymy, czy poradzisz sobie ze swoim”.

Oczy Ghosta błyszczą wesołością, a on otwiera szerzej drzwi, by wprowadzić Soap do środka. Uświadamia sobie, że po raz pierwszy widzi pokój swojego porucznika. Jest bardzo podobny do Soapa, ale trochę większy i odrobinę mniej schludny. Podwójne łóżko jest wystarczająco starannie pościelone, by przejść dwukrotną kontrolę, ale na nocnym stoliku leży zapasowa maska, bluza rozrzucona na oparciu krzesła, na ścianie nad biurkiem przyczepiona jest pojedyncza fotografia. Po bliższym przyjrzeniu się, jest to stare zdjęcie zespołu 141, zrobione może kilka tygodni po tym, jak Price ich zwerbował.

„Ty wielki mięczaku”, sapie Soap. Dotyka kciukiem maski czaszki na zdjęciu. Nie wie, jak ludzie postrzegają Ghosta jako rodzaj maszyny do zabijania, skoro tak oczywiste jest, jak bardzo troszczy się o swój zespół.

Drugi przygląda mu się w milczeniu, gdy bada swój pokój, opierając się o ścianę przy drzwiach ze skrzyżowanymi rękami. Cechuje go naturalna bezruch, całkowity brak ruchu, którego odtworzenie Soapowi nigdy nie przyszłoby do głowy.

Dziennik Najemnika IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz