A ból ​​pozostaje ten sam

113 7 6
                                    

Po raz pierwszy miało to miejsce w piwnicy kryjówki Alejandro w stodole.

Mieli kilka godzin przestoju, zanim przenieśli się do Graves, zaszyli się w bazie Ala. Price popchnął go w stronę korytarza, gdzie stare stragany zamieniono na prowizoryczne piętrowe pokoje. Zaprotestował - oczywiście, że to zrobił - ale Price mógł być prawdziwym sukinsynem.

Klepnął Soap'a w ramię, to samo ramię, które miało ledwie zadrapaną dziurę po strzale, i jedynie zaoferował mu wsparcie, gdy prawie się przewrócił.

Kiedy znów mógł oddychać, Gaz pomógł mu przejść korytarzem i wepchnął go na pospiesznie wykonane posłanie. Było późno, a Soap był wyczerpany . Przynajmniej trochę się zdrzemnął w drodze do stodoły, ale jego ciało krzyczało o więcej po tym, jak je znęcał.

Ghost zniknął, odkąd Price zdjął ich z murów więzienia, prawdopodobnie liżąc rany, które spowodowała zdrada - zarówno psychicznie, jak i fizycznie.

Gaz pomógł mu zdjąć buty - miłosne dotknięcie Price'a sprawiło, że wokół koniuszków jego palców wciąż tańczyło bolesne mrowienie. - Potrzebujesz czegoś jeszcze? - zapytał Kyle, podając mu zakorkowaną butelkę wody, gdy siadał.

Materac na kleszcze był zasadniczo słomiany, zawinięty w dość czyste prześcieradło.

Po kilku dniach, które miał? To było niebiańskie .

- Nie - położył się na boku, trzymając bolące ramię w górze. „Będę w porządku jak deszcz za kilka godzin". Już teraz czuł, jak jego oczy stają się cięższe, a oddech zwalnia.

Gaz tylko przewrócił oczami i wyszedł, pokój oświetlony jedynie słabym oświetleniem z korytarza.

Jak długo spał, nie miał pojęcia, ale obudził się ze wstrząśnieniem, które wstrząsnęło nim całym sobą. Gdzieś w pobliżu ktoś próbował stłumić jęki, których w najmniejszym stopniu nie tłumiło drewno starych ścian boksu.

Wstał, zanim się zorientował, kierując się wyłącznie instynktem. Kiedy miał własną jednostkę, nierzadko zdarzało się, że nowicjusz budził się w panice z nieszczęsnego koszmaru. Nie powinien był ich rozpieszczać, ale... jeśli o niego chodziło, nie było nic złego w okazywaniu troski, trochę człowieczeństwa swoim ludziom.

Te dźwięki były takie same, odgłos kogoś, kto przypala twarz w poduszce, by ukryć ciężki oddech.

Było blisko, następny stragan za nami. Stopy w skarpetkach szurały po klepisku, wszedł do środka i zamknął za sobą bramę, zanim się odwrócił.

Pełzający, krwawy Jezus.

W kryjówce była tylko jedna osoba tak zbudowana, z tak szerokimi ramionami... i spała w kominiarce.

"Duch?" Zapytał cicho, nagle świadom dokładnie, gdzie jest i co robi... i że mężczyzna próbujący zakopać się w cienkiej poduszce może go filetować jak pstrąga, zanim zdąży wydać dźwięk.

Brak odpowiedzi.

Mając nadzieję, że nie zostanie dźgnięty, przysunął się bliżej, po czym padł na kolana obok słomy. „LT?" Spróbował jeszcze raz, przygryzając dolną wargę.

Nadal nic, poza autostopem, borderline...

Czy Ghost miał atak paniki ?

Instynkt wziął górę i zdrowy rozsądek poszedł na wiatr, więc ostrożnie wyciągnął rękę, by poklepać mężczyznę po ramieniu.

W czasie krótszym niż mrugnięcie, leżał na plecach z nożem na gardle i Duchem siedzącym na nim okrakiem, zataczającym się z bólu w ramieniu.

Brązowe oczy, prawie czarne w świetle, wwiercały się w niego, nie mrugając i nie rozpoznając.

Dziennik Najemnika IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz