Zasada 1: nie dotykaj Soap

245 20 18
                                    

Soap nie wiedział, kto był bardziej skazany na porażkę: on czy dranie, którzy go złapali.

Podczas nieudanej misji Soap został porwany przez kilku facetów, których tropili. Był trochę poturbowany i teraz był przywiązany do krzesła bez koszuli, podczas gdy kilku facetów kłóciło się o to, co z nim zrobić (nie był pewien, dlaczego zabrali mu koszulę. Może jeden z nich miał coś na peki). Kłócili się przez większą część godziny. Cóż, Soap myślał , że minęła godzina. Jego głowa wciąż była dość rozmyta po tym, jak uderzyli go kolbą karabinu.

- Co zrobimy, kiedy Jace się dowie, co? Wy dwaj idioci złapaliście tego drania , którego zabronił chwytać. Mogliście złapać kogokolwiek innego, ale wybraliście gościa, który nie tylko może nas wysadzić w powietrze przycisk, ale został osobiście przeszkolony przez Ducha”. Najwyższy facet trzymał dwóch pozostałych, ściskając nasady nosa.

– Moglibyśmy go zabić. Zaproponował najmniejszy facet.

Gdyby spojrzenia mogły zabijać, najmniejszy byłby martwy. „Jesteś, kurwa, głupi? Już to przerabialiśmy! Jeśli on nie żyje, nic nie powstrzyma nas przed śmiercią. Może możemy użyć go jako okupu. Będzie naszym biletem na wydostanie się z tego śmietnika”. Średni mężczyzna uderzył najmniejszego w głowę, warcząc.

"Czy mogę coś zaproponować?" Mydło się wykrztusiło. Nawet jeśli został pobity prawie na śmierć, zabawnie było zadzierać ze złymi facetami.

- Co? Pozwolić ci odejść, żebyś mogła pogadać ze swoim chłopakiem o tym, gdzie jesteśmy? Nic się nie dzieje. Najwyższy warknął. Soap miał go nazwać… Bandyta 1. Środkowy to Bandyta 2, a najmniejszy to Bandyta 3.

- Nie. Chciałem powiedzieć, że możesz się poddać. Price jest znany z poważnego traktowania poddań i potrafi się kłócić w Duchu. Poza tym nie mam chłopaka, do którego mogłabym gadać, więc twoja sugestia co do mojego planu nie zadziała. " Soap wzruszył ramionami, jak tylko mógł.

Bandyta 1 podszedł do niego, chwytając go brutalnie za irokez. Soap jęknął, ale uśmiechnął się lekko. „Trudniej”.

„Jesteś pieprzonym degeneratem i jeśli nie możesz zamknąć swojej głupiej pieprzonej gęby, zaknebluję cię”.

„Cóż, trudno mi w to uwierzyć, biorąc pod uwagę, że nie mam odruchu wymiotnego. Jak można zakneblować kogoś, kogo nie da się zakneblować? Poza tym wiem, że jestem degeneratem. Muszę nim być ze względu na swoją pracę. Plus , w moich oczach bycie degeneratem jest cholernie gorące”. Soap trochę bełkotał i wiedział, że tak. Ale musiał kupić trochę czasu, aby jego zespół go znalazł.

Bandyta  puścił go z parsknięciem obrzydzenia. - Daj mi szmatę. Mam dość jego głupiej gęby.

„To nie tak brzmiało, jak jeszcze sekundę temu. W rzeczywistości brzmiało to tak, jakbyś chciał , żebym mówił dalej – Mph!” Soap, mimo że nie miał odruchu wymiotnego, prawie zwymiotował, gdy Thug 1 zakneblował go, mocno zawiązując szmatkę wokół jego twarzy. Cholera, kąciki jego ust będą naprawdę zirytowane, zwłaszcza że zostały rozdarte po wcześniejszym pobiciu.

- No. A teraz, ile mamy czasu, zanim Jace tu dotrze?

„Żadnego. A co wy, pojebańcy, zrobiliście tym razem?” Wszedł krępy mężczyzna z płaszczem przerzuconym przez ramię. Soap żałował, że nadal nie ma płaszcza. Na Grenlandii było cholernie zimno, a kiedy wylądowali, była niezła burza śnieżna.

Oczy Jace'a natychmiast spoczęły na Soapie, a jego ciemna skóra straciła trochę koloru, gdy zdał sobie sprawę, co widzi. „Och, chłopcy, tym razem naprawdę to zrobiliście. Właśnie podpisaliście nasze wyroki śmierci”.

- Próbujemy wymyślić, jak się go pozbyć, szefie!

„To proste. Znokautujesz go i zostawisz na śniegu. Nie sprowadzasz go z powrotem do naszej bazy operacyjnej i zostawiasz świadomego, by słyszał każdą pieprzoną pracę, którą powiemy! Zrób to teraz, zanim reszta 141 a co ważniejsze, Ghost szuka go!” Jace jest teraz w twarzach zbirów, wrzeszcząc na nich.

Bandyta  podnosi karabin i podchodzi do Soapa. To jasne, że nie zignoruje rozkazu, zwłaszcza że może to uratować jego żałosne małe życie. Jedyne, co Soap może zrobić, to spróbować wyrwać się z więzów, ale doskonale zdaje sobie sprawę, że to beznadziejne. Prawdopodobnie zamarznie na śmierć w ciągu następnej godziny, a bardzo chciałby tego nie robić. To byłoby bardzo złe dla jego cery.

Jest jeden strzał i bandyta upada z dziurą między oczami. Soap uśmiecha się do siebie, dostrzegając cień przemykający na skraju pokoju, zanim zgasną światła.

Jace przeklina, wyciągając pistolet i przykładając go do czoła Soap. „Jeśli spróbujesz mnie zabić, ja zabiję jego! Wyjdź, teraz!” Krzyczy, trzęsąc się w miejscu, w którym trzyma ramię Soap.

"Jestem gejem!" głos woła z oddali. Soap rozpoznaje, że to Gaz i uśmiecha się, gdy inny bandyta upada z ostrzem rozcinającym jego szyję. Bandyta 1 upada w gradzie kul, uderzając o podłogę u stóp Soapa z bolesnym krzykiem, gdy krew wylewa się z jego ran. Ghost zawsze robi cudowne przedstawienie, kiedy jest zły, i to nie jest wyjątkiem.

Price i Gaz są teraz przed nim wraz z kilkoma innymi, każdy pistolet wycelowany w Jace'a. Soap od razu zauważa, że ​​Ducha nie ma w tłumie.

Cena stawia pierwsze żądanie. "Daj mu odejść. Jesteś otoczony, Jace. Nie ma gdzie iść."

Jace mocniej ściska Soap. „Może nie, ale i tak mogę wysłać go do piekła. Chcę się stąd wynieść, albo dostanie kulkę w łeb.

„Dlaczego nie wyjmiesz tego knebla z ust Soapa, żebyśmy mogli usłyszeć, co ma do powiedzenia? Może powie coś, co sprawi, że wyjdziesz stąd żywy.

Jace waha się przez sekundę, ale rozwija supeł za głową Soap i ściąga materiał. Soap rozciąga szczękę. – Cholera, to boli. Wiesz, twoi chłopcy byli dla mnie cholernie niegrzeczni.

„Cóż, mydło? Coś, co mogłoby pomóc staremu Jace'owi żyć? – zapytał Price, a jego wzrok padł na coś za Soapem. Prawdopodobnie Duch, jeśli Soap miał zgadywać po ciszy.

„Technicznie rzecz biorąc, to nie on mnie porwał. Jego chłopcy nie wykonali rozkazów i złapali mnie, kiedy nie powinni. Jednak zasugerował pozostawienie mnie, żebym zamarzła na śmierć, a ja naprawdę tego nie doceniam. Wiesz, że cenię swoją skórę, Price. To rozwaliłoby to piekło.

Nagle za jego plecami następuje chrupnięcie, po którym następuje głośne uderzenie. Jace upadł na podłogę ze znajomym nożem w uchu.

Soap uśmiechnął się, gdy Duch rozwiązał liny wokół jego nadgarstków. „Hej, poruczniku. Nie jesteś na mnie zły, prawda?”

Ghost dalej rozwiązywał więzy, wzrokiem oceniając stan sierżanta. „Trudno być wściekłym na człowieka, który został porwany. Biorąc pod uwagę twój stan, powinienem przeciągać jego śmierć znacznie dłużej.

Soap zachichotał, gdy Duch pomógł mu wstać, owijając silne ramiona wokół jego talii. "Kocham cię."

Bandyta  sapał słabo. Soap był naprawdę pod wrażeniem, że w tym momencie wciąż żyje. - Powiedziałeś... że nie masz chłopaka.

Soap uśmiechnął się jeszcze bardziej. "Ja nie. To jest mój mąż, dziękuję bardzo.”

Dziennik Najemnika IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz