WILK

96 9 3
                                    

Rodział 11

Duch powoli odzyskuje przytomność. Jedyne, czego jest świadomy, to ból, który odczuwa na całym ciele. Potem następuje zmęczenie, które zdaje się zapadać w kości.

Chciałby, żeby na tym się skończyło. Żeby nie musiał się budzić i stawić czoła rzeczywistości.

Wie, co musi znaleźć. Wspomnienia jego walki z Johnnym krwawią w jego pamięci, poczucie winy wkrada się do jego piersi, gdy chce, aby jego ostatnie słowa skierowane do niego nie były obelgami.

Johnny nie żyje. A Duch go zabił.

On wie, że to zrobił. Biorąc pod uwagę, jak nieustępliwy jest wilk, nie ma wątpliwości, że Ghost albo zabił go tam, gdzie stał, albo upolował Soap i zabił go.

Nieprzytomnie otwiera oczy. Na początku wszystko jest trochę nieostre i białe, ale potem wszystko staje się ostre.

Strach wypełnia jego serce, ponieważ dokładnie wie, gdzie jest. Szpital. Jego najmniej ulubione miejsce na świecie.

Pytanie brzmi: dlaczego on tu jest?

Próbuje się poruszyć, ale stwierdza, że ​​nie może. Rozglądając się dookoła najlepiej jak potrafi, odkrywa dlaczego. Jest przywiązany do łóżka. Czarne pasy kontrastują z ponurą szpitalną koszulą, którą ma na sobie.

Wzdychając, pozwala głowie opaść z powrotem na poduszkę. Biorąc wszystko pod uwagę, ma sens, dlaczego mieliby go tak powstrzymywać.

Dźwięk poruszającej się klamki przykuwa jego uwagę, kierując głowę w stronę drzwi, które widzi, jak są otwarte. Oczy Ghosta rozszerzają się na widok Soapa wchodzącego od niechcenia, jakby nie miał być poturbowanym trupem gnijącym na ziemi.

„Wszystkie dobre godziny odwiedzin są w końcu otwarte, co oznacza, że ​​w końcu zobaczysz swojego ulubionego Johnny'ego bo… och, pełzający Jezu, nie śpisz…” Soap trochę się dziwi na widok całkowicie przytomnego Ducha.

„Czy ty naprawdę…” mówi cicho Ghost, a na jego zdemaskowanej twarzy wyraźnie widać wyraz udręczenia.

Soap jest trochę zaskoczony tym pytaniem, zdezorientowany, dlaczego nie miałby być prawdziwy. Dopóki nie przypomina sobie, że Duch był wczoraj bardzo bliski zabicia go.

„Jestem prawdziwy, Simon”, Soap podchodzi do niego, siada na krześle obok jego łóżka i przysuwa je bliżej.

Zastanawia się, czy nie położyć pocieszającej dłoni na dłoni Ducha, uspokoić jego umysł dotykiem.

Ale postanawia tego nie robić, przypominając sobie, jak poszedł wczorajszy impulsywny uścisk.

„Przyznam, że prawie mnie zjadłeś” — mówi Soap.

Na twarzy Ghosta maluje się smutek, jak kopniętego szczeniaka pozostawionego na ulicy. Część Soap jest nadal trochę zła za to wszystko, co Duch powiedział mu wczoraj, druga część chce po prostu wybaczyć i zapomnieć i upewnić się, że z Duchem wszystko w porządku.

„Nie zrobiłeś tego, przyszedł patrol i cię wystraszył. Pobiegłem za tobą, bo biegałeś wokół bazy i strzelano do ciebie, dopóki nie wbiegłeś do lasu” — wspomina Soap. „Ja, Duke i Price poszliśmy za tobą ze środkiem uspokajającym dla koni, który dała mu siostra Duke’a… och i zrozum, jego siostra jest dziwaczną pielęgniarką, która miała ten zestaw testów na wściekliznę. To znaczy, jakie są szanse…

– Poczekaj… – przerywa mu Ghost. „Kim jest książę?”

„Cóż, wczoraj miał być twoim treserem psów, ale postanowiłeś się zamyślić i wzburzyć swojego wilka” – warczy Soap.

Dziennik Najemnika IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz