Słowa ranią, gdy się o nich nie myśli

78 3 0
                                    

Dlaczego myślisz, zanim powiesz
Soaps pov
„Nie mogę uwierzyć, że duch pozwala mi przeglądać swój album ze zdjęciami” – myślę, przewracając strony. Jedno zdjęcie przykuło moją uwagę
„przez chwilę myślałem, że to ty” - Śmieje się trochę
„to mój tata Johnny” mamrocze
„Boże, wyglądasz bardzo podobnie” Chichoczę „ty pieprzony idioto”, mój mózg krzyczy na mnie
„ cholera, duchu, nie to miałem na myśli” krzyczę, gdy duch wychodzi z pokoju i kieruje się w dół korytarza „duch czekaj” krzyczę biegnąc za nim „odwal się john” duch wrzeszczy z powrotem biegnąc korytarzem „cholera co ja mam zrobić teraz' myślę, idąc z powrotem w stronę pokoju duchów 'cena będzie wiedzieć' myślę, gdy zaczynam kierować się do jego biura.
Docieram do biura Price'a i pukam do drzwi "proszę wejść" głos Price'a pojawia się zza drzwi
drzwi „kapitan spieprzyłem” bełkoczę w panice „wow, zwolnij, co się stało?” Price
pyta „Przez przypadek powiedziałem duchowi, że wygląda jak jego tata” Mamroczę „Cholera jasna” Price ociera się o niego
wiesz, co on myśli o swoim tacie, dlaczego miałbyś to powiedzieć” Price zapala cygaro „Nie chciałem tego, po prostu się wymknęło” I wino przeciera oczy dłońmi „jak do cholery mamy to naprawić?” pytam patrząc na cenę „nie wiem kolego” cena odwraca się do swojego laptopa „patrz kiedy ostatnio ktoś tak monumentalnie spieprzył ten temat biedny rekrut skończył w skrzydle medycznym i wysłany do innej bazy duch prawie został wysłany do domu z niehonorowym zwolnieniem miał szczęście, że przywiozłem go tutaj tydzień później i mogłem go tu sprowadzić tydzień wcześniej niż wy” Price zaciąga się cygarem „Musi być jakiś sposób, żeby go rozweselić Mamroczę

„Nie wiem, jak byś to zrobił, może po prostu daj mu czas, kolego, w końcu dojdzie do siebie” – informuje Price. „Więc co po prostu zostawić go w spokoju?” – pytam, zaczynając czuć się jeszcze bardziej zraniony wiedząc o tym
Wychodzę z biura cen i kieruję się do swojego pokoju. Spoglądam na zegar na ścianie. 21:20. Wzdycham leżąc na łóżku, łzy napływają mi do oczu, gdy uświadamiam sobie, że przestrzeń za mną jest pusta. Tracę oczy wpadając w ciemność. Chwilę później czuję, jak łóżko opada, a ramię obejmuje moją talię. „Duch?” pytam odwracając się, żeby na niego spojrzeć
„Przepraszam, że na ciebie naskoczyłem” płacze w moje ramię „hej nie, nie jest ok hej to nie twoja wina nie powinienem był ci tego mówić Simon jesteś nikim jak on” mamroczę ukrywając go bliżej siebie „jesteś piękny wewnątrz i na zewnątrz nie jesteś taki jak on” mamroczę całując czubek jego maski
„Johnny?” pyta, podnosząc ręce do dołu maski. „U- ufam ci, wiem, że celowo byś mnie nie skrzywdził” mamrocze, zakładając maskę na głowę,
"Szymon?" Pytam, gdy chowa głowę w mojej klatce piersiowej
„Kocham cię” mamrocze całując moje serce
„Ja też cię kocham” Całuję jego włosy, owijając ramiona wokół niego „Dobranoc” mamrocze sennie w moją klatkę piersiową
„Nocna miłość Mamroczę, dopasowując się do niego wygodnie, po czym zamykam oczy i zapadam w sen.

Soap siedzi przede mną na podłodze i przegląda album ze zdjęciami.
„Przez chwilę myślałem, że to ty” – śmieje się „to mój tata Johnny” mamroczę, patrząc gdziekolwiek poza zdjęciem
„Boże, wyglądasz podobnie” on chichocze
„Nie mogę tego kurwa zrobić” myślę, kiedy zaczynam się denerwować „Cholera, duchu, nie to miałem na myśli” mydło krzyczy, gdy wychodzę z pokoju, zaczynam iść korytarzem „widmo, czekaj” Słyszę go biegnę korytarzem, żeby dogonić
„odwal się od Johna”. Odkrzykuję „proszę, nie zbliżaj się do mnie, nie chcę cię skrzywdzić”, myślę, zakładając ręce na piersi. Słyszę jego kroki oddalające się ode mnie.
„Muszę trochę odpuścić” myślę, kierując się do sali treningowej.
Docieram do pokoju treningowego, zatrzaskując drzwi.
„Biedne Bękarty”, myślę, gdy grupa rekrutów skacze w nos
„Wszyscy TERAZ! Krzyczę, że wszyscy wybiegają za drzwi, podchodzę do jednego z worków treningowych. Dostaję kilka trafień, zanim moje oczy zaczynają się zamazywać. Wyciągam małe, laminowane zdjęcie, które zawsze noszę w kieszeni. "Przepraszam." Płaczę, upadając na kolana
„Przepraszam, że nie mogłem was wszystkich ochronić” Upuszczam zdjęcie, podnosząc ręce do oczu
„Tommy, mamo, Beth, Joseph, proszę, wybacz mi” Podnoszę zdjęcie i odkładam je z powrotem w swoim domu. Przed wyjściem z pokoju kopię worek treningowy z całej siły.
Podchodzę do biura cen, delikatnie pukam do drzwi
„wejdź duchu”, gdy otwieram drzwi, „skąd wiedziałeś, że to ja?” pytam trochę zdezorientowany
„mydło powiedziało mi, co się stało, już wyczyściłem dla ciebie kamery” cena informuje „Muszę porozmawiać z Johnnym” jęczę „dlaczego po tym nadal chce być ze mną” „wynoś się o głowę Simon” wrzeszczy, wyciągając chara z powrotem
„mydlana ciotka będzie miała w dupie, że go wysadziłaś” wyciąga szufladę, wyciągając z niej małe pudełko „skąd możesz być taki pewien?” Proszę, podchodząc, aby usiąść naprzeciwko niego „ponieważ miałem tu mydło jakąś godzinę temu, świruję, że cię skrzywdzę” informuje, wyciągając mały medalion Nie chciałem powtórki z ostatniego razu” mamroczę, biorę lizanie ze stołu i otwieram je „hej kochasz mydło i wiesz, że tak, gdyby naprawdę do tego doszło Wiem, że przedłożyłbyś jego bezpieczeństwo nad swoje uczucia za każdym razem” cena otwiera medalion „kiedy patrzę na ciebie, wciąż widzę tego człowieka, człowieka, który zrobił wszystko, co mógł, aby chronić ludzi, których kocha, wiem, że wciąż jesteś tym mężczyzną Simon i ja jesteśmy dumni z człowiekiem, którym się stałeś”. Price ciągnie mnie do uścisku „Jestem z ciebie dumny synu, może nie jestem twoim ojcem, ale zawsze będziesz moim synem” Price kontynuuje zataczanie kółek po moich plecach „dziękuję tato” mamroczę w jego ramię „jesteś sto razy lepszy niż jakikolwiek ojciec, na jakiego kiedykolwiek zasłużyłbym, ale zawsze będziesz dla mnie tatą” Płaczę w zagłębienie jego szyi „teraz myślę, że jest jeszcze ktoś, kogo Simeone musisz przeprosić” Price się cofa,
Podchodzę do mydlanych drzwi i popychając je, widzę go śpiącego na łóżku, a na jego twarzy zaschły łzy. Wchodzę do łóżka, przyciągając go bliżej siebie. „Duch?” Głos Johnny'ego jest pomrukliwy od snu, „Przepraszam, że na ciebie naskoczyłem” Płaczę, wbijając głowę w jego plecy „hej nie, nie jest dobrze, hej, to nie twoja wina, nie powinienem był ci tego mówić, Simon, jesteś coś jak on” mamrocze, przyciągając mnie do uścisku, „jesteś piękna wewnątrz i na zewnątrz nie jesteś do niego podobny” mamrocze całując moją maskę
„Johnny?” – pytam, unosząc ręce, aby zdjąć maskę. – U- ufam ci, wiem, że nie zraniłbyś mnie celowo – mamroczę ściągając maskę. „Simon” jego głos jest miękki, jakby bał się wymówić moje imię.

Dziennik Najemnika IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz