Sekrety

127 5 0
                                    

Johnny usiadł okrakiem na Simonie i szarpał dół jego maski, aż jego różowe usta były wystawione na ciepłe letnie powietrze. Pochylił się i pocałował Simona, wsuwając te same usta między zęby i skubiąc je, pracując nad całkowitym zdjęciem maski.

Kiedy osiągnął swój cel, Johnny poświęcił chwilę na przyjrzenie się pozostałej części twarzy Simona. Nigdy nie miał dość patrzenia na to. Od jego jasnych brwi po mostek dwukrotnie złamanego nosa, robiąc okrężną drogę, by na chwilę zatracić się w jego oczach, zanim powróci do jego miękkich ust. Ich zawód nie dawał wielu okazji do intymności, więc kiedy tylko było to możliwe, musieli kraść ze sobą chwile. Dzisiaj byli ukryci w pokoju Johnny'ego w kryjówce, spędzając większość wolnego czasu na jego maleńkim łóżku.

- Jesteś cudowna - wyszeptał, obserwując, jak policzki Simona przybierają jasny szkarłat. Nawet po tych wszystkich miesiącach Johnny wciąż nie mógł się nadziwić, w jaki sposób udało mu się zdenerwować Simona.

– Nie – zaprotestował Simon. Był przekonany, że nikt nie może być ładniejszy od Johnny'ego. Ale Simon nie widział siebie tak, jak widział go Johnny.

"Dobra. Cokolwiek powiesz, poruczniku.

Johnny nadal całował Simona, podczas gdy on wsuwał ręce pod jego koszulę, zatrzymując się tylko wtedy, gdy musiał przeciągnąć ją przez głowę Simona. Kiedy jego koszula zniknęła, Johnny przeniósł się do swoich dżinsów, pocierając dłonią spore wybrzuszenie. Ale musiał być ostrożny, by zbytnio nie drażnić Simona , więc odpiął guzik i rozporek, odsłaniając różowy czubek penisa Simona, już lśniący od spermy.

Wsunął rękę w bokserki, owinął palce wokół penisa i pociągnął. Simon gwałtownie wciągnął powietrze, co Johnny uznał za zwycięstwo. Uwielbiał dostawać podwyżki od swojego porucznika.

„Gdybyś nie był taki przystojny, czy robiłbym to?” — zapytał Johnny.

„Tak…” Z kutasem w dłoni Johnny'ego, Simon walczył, by wydobyć z siebie słowa.

Johnny się roześmiał. "Być może."

Całował i ssał punkt pulsu Simona, nasłuchując, czy jego oddech się urywa. Johnny był taki dumny, gdy dowiedział się, że człowiek, którego wszyscy się obawiali, może zniknąć po najmniejszym pocałunku w szyję. Zastanawiał się, co jeszcze odkryje dzisiaj o Simonie.

– Ale musisz mi po prostu zaufać – powiedział Johnny.

Johnny wykonał rząd lekkich jak piórko pocałunków z szyi Simona wzdłuż jego torsu. Simon był raczej drażliwy i Johnny widział, jak starał się zachować spokój. Zagryzł wargę i drgnął, ale Johnny miał go dokładnie tam, gdzie chciał.

Zatrzymał się na szczególnie groźnie wyglądającej bliźnie nad biodrem Simona, wypukłym różu tkanki wyraźnie kontrastującym z bladą skórą. Johnny czule pocałował to miejsce, okazując trochę miłości, jakiej pragnął doświadczyć jego porucznik. Nawet jeśli do tej pory Simon był pozbawiony uczucia, Johnny nadal mógł go nim obsypywać.

Z ręką Johnny'ego na swoim kutasie i ustami na skórze, Simon naprawdę walczył. Jednak Johnny trzymał go nieruchomo, trzymając strategicznie rękę na jego biodrze. Johnny kochał biodra Simona. Uwielbiał wystającą kość, gdy wciskała mu się w dłoń. Uwielbiał swoją uroczą małą talię. I kochał to, co znajdowało się tuż poniżej.

– J-Johnny – powiedział Simon. "I-"

– Ciii – uspokoił go Johnny. Dzięki Bogu był wspaniałomyślny, bo inaczej mógłby sprawić, że jego porucznik będzie cierpiał jeszcze trochę.

Zbliżył usta do penisa Simona i pocałował go z szacunkiem. Johnny owinął usta wokół głowy, kołysząc własną głową w górę iw dół. Simon wbił palce we włosy, pociągając lekko, gdy Johnny wziął go głębiej w usta. Wydał z siebie niski jęk, kiedy Johnny dotarł do podstawy, przyciskając włosy łonowe do nosa Johnny'ego.

Dziennik Najemnika IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz