Chapter 1

2.7K 174 178
                                    

*Charlie*

Właśnie razem z Leondre kończyliśmy kawałek "Hopeful" a następnie mieliśmy zejść se sceny. Obecnie jesteśmy jeszcze w UK. Dziś po owym występie przez noc mamy dojechać do Francji, w pierwszej kolejności do Paryża. Nie ukrywam, jestem bardzo podekscytowany i szczęśliwy. Ponad to dodatkowo wątpliwości, ponieważ myślę nad zabraniem w trasę mojej dziewczyny- Chloe. Nie ciekawie znosimy swoje dłuższe rozłąki, dlatego to chyba odpowiednia opcja. Chciałbym poprawić nasze relacje, ostatnio się psują coraz bardziej. Podobnie jak Leo z Tilly, ona również chce się z nami zabrać. Manager- Matt uznał, że możemy wziąć ze sobą jedną bliską osobę, a nam jak najbardziej to sprzyjało. Jak już wspominałem będą to prawdopodobnie Chloe i Tilly. Z nami podróżować będzie rownież nasza przyjaciółka, stylistka- Daphne.
Kończąc kawałek pożegnaliśmy się z fanami szczerze dziękując za występ, a następnie dynamicznie zeszliśmy ze sceny. Na kulisach Daphne i Matt rownież nam pogratulowali, ostatnio stali się bardziej mili, co było dziwne. Razem z Leo ruszyliśmy do swojej garderoby przebrać się w coś czystego, a następnie coś zjeść, tak jak to zwykle się odbywało.

- Świetnie dziś zaśpiewałeś, stary.- poklepał mnie po ramieniu brunet.

- Ty też - przytuliłem go z szczerym uśmiechem.

Po przebraniu się opadliśmy na chwilę na kanapę, mając od pewnego czasu poprostu dość ciągłego zmęczenia. Leo oparł głowę na moich kolanach, a ja miałem wyciągnięte nogi aż na sam stolik do kawy.

- Chłopaki, odpoczniecie już w autobusie, teraz kolacja czeka.- uśmiechnęła się na nasz widok rudowłosa Daphne, wchodząc do garderoby. Wycieńczeni ruszyliśmy do drugiego pokoju, niemalże pochłaniając ciepłe danie.

- Następny przystanek to Paryż, macie już listę kolejności piosenek? Colin musi przygotować sprzęt.- mruknął Matt popijając kawę.

- Jasne, trzymaj.- mruknąłem i wyjąłem z plecaka prawie że nienaruszoną kartkę papieru.

- Daphne, spakowalaś ciuchy?

- Jeszcze nie, właśnie idę to zrobić - zmrużyła oczy i pełna energii pobiegła do naszej garderoby...

*Leondre*

Po posiłku chwile odsapnęliśmy i zapakowałyśmy się do naszego autokaru. Odrazu nałożyłem swoją piżamę lwa i położyłem się obok Charliego, który grzebał w swoim telefonie. Łóżko było dość małe, ze względu na to, że to w końcu autokar, ale nie narzekam. Położyłem głowę na jego ramię, przytuliłem poduszkę i próbowałem zasnąć.

- Nie musisz przytulać poduszki.- objął mnie blondyn nagle, a ja schowałem głowę w jego szyi, aby nie widział wypieków na policzkach. Jestem głupi.

Gdy oboje już zasnęliśmy Matt zajechał jeszcze po Tilly i Chloe. Jak mówiłem spaliśmy, dlatego się nie przywitaliśmy, ale to nie stanowiło problemu.

*Charlie* 7:13am

Już ubrani i spakowani, po śniadaniu zakwaterowaliśmy się w jednym z droższych hotelów w Paryżu. Miałem pokój z Chloe, więc szybko rozpakowaliśmy się i poszliśmy na recepcje oddać klucz, bo chcieliśmy pozwiedzać Francję póki mamy siłę.

- Charles? Ja i Tilly chciałybyśmy iść do spa. Odprężcie się razem z Leo przed występem. Jakby klucza nie było w recepcji to znaczy, że jestem już w pokoju. Cześć - pocałowała mnie po czym poszła z siostrą Leo w stronę różnych sal.

- Ale...- powiedziałem i nie chciałem dokańczać, wywracając oczami, ponieważ plany były inne.

- No to zostaliśmy sami - mruknął brunet.

Uśmiechnąłem się do przyjaciela pomimo rozczarowania i łapiąc go za rękę wyszliśmy w stronę miasta. Paryż jest naprawdę pięknym miastem, muszę przyznać. Cieszę się, że mam okazje zwiedzać te wszystkie miejsca razem z Leondre. Co prawda to prawda, nie obeszło się bez napadu bambinos. Kocham je wszystkie, ale chciałbym trochę czasu tylko dla nas samych. Weszliśmy przez piękną bramę do jakiegoś parku, który był praktycznie pusty, dlatego położyliśmy się na trawie obserwując chmury.

- Charlie?

- Hm?

- Mogę się przytulić?- zapytał nieśmiało Devries.

- Przecież wiesz, że możesz. Przyjaźnimy się.- zaśmiałem się, a Leo na zakończenie moich słów wtulił się we mnie jak małe dziecko. Mój mały, głupiutki Devries.

- Chardre is real!- krzyknęła jedna dziewczyna robiąc nam zdjęcie zza płotu zasłaniającego park.

- Cholera!- wstałem zaniepokojony, a brunet za mną.

- Proponuję wrócić do hotelu. - mruknął nieśmiało Leo. Tak też zrobiliśmy, a ze spaceru nici. Wziąłem klucz do pokoju i razem z kumplem położyliśmy się na łożku, raz od dawna szczerze rozmawiając.

*Leondre*

- Wiesz, czasami wacham się czy mój związek z Chloe ma sens.- mruknął Charles, dlatego drgnąłem. Moje serce nagle przyspieszyło.

- O czym ty mówisz?

- Ostatnio spędzamy ze sobą mało czasu, wcale nie gadamy tak jak kiedyś, tracę nią zainteresowanie. Mam wrażenie, że jestem z nią już z przyzwyczajenia -westchnął od niechcenia.

- Masz jeszcze szansę, aby wróciła do domu. W Polsce już nie będzie o czym rozmawiać.

- Wiesz, może uda mi się to naprawić do czasu lotu. Nie chcę jej ranić.

- W tym momencie ją ranisz, tylko nieświadomie.- uznał, a ja chciałem pocałować przyjaciela w policzek, niestety ten odruchowo się odsunął i odwrócił głowę. Nagle zrobiło mi się znów ciężko. Powinienem się cieszyć jego powodzeniem, prawda?

_______________

Notice it | Chardre ♡Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz