Chapter 13

1.3K 111 22
                                    

*Charlie*

Zamknąłem za nami drzwi od toalety i odrazu wbiłem się w usta bruneta. Oddawał pocałunki coraz głębiej aż przerwałem.

- Co jest?- przeczesałem dłonią mokre włosy chłopaka.

- Nic.

- Przestań kłamać.

- Co to zmieni jak ci powiem? Nic. No właśnie.- wywrócił oczami powstrzymując się od łez.

- Chcę abyśmy byli ze sobą szczerzy. Nie wiem czy coś zmieni ale być może wtedy poczujesz się lepiej. Mi możesz powiedzieć wszystko, kochanie.- pocałowałem go w czoło na co ten mocno mnie przytulił.

Gładziłem lekko jego plecy a on szepnął:
- Moja mama miała wypadek.

Moją głowę momentalnie opanowały miliony różnych myśli a dłonie zaczęły podejrzanie drżeć.
Leondre znów cierpiał a ja byłem bezsilny.

- Nie wiem co powiedzieć.- przeniosłem dłoń na jego policzek wycierając pojedyncze łzy.

- Nie mogę jutro jechać, boje się. Muszę być gotowy na wizytę w szpitalu.

Mój chłopak miał załamaną minę, w tym momencie zrobiło mi się go tak bardzo żal.
Jego oczy przekazały mi wszystko co chciałby powiedzieć ale tego nie robił.

- Przełożymy występ. Być może będziemy musieli dłużej czekać ale nie możemy też ryzykować zdrowiem Victorii i twoich uczuć.

- Pogięło cię, to najsłynniejsze show w naszym kraju, wystarczająco dużo czekaliśmy a Daphne się nie zgodzi na kolejne terminy.- odsunął się ode mnie.

- Leoś, mówiłem ci już co sądzę.

- Spokojnie, pojedziemy tam.

- Nie ryzykuj.- szepnąłem zdruzgotany.

- Muszę. Wyrwę się w trakcie jeśli będzie potrzeba.

Spojrzałem na niego i nie dając za wygraną dyskutowałem dalej.

- Chcę dla ciebie dobrze.

- Ale nie umiesz. Mówiłem, że moja wypowiedź nic nie zmieni.

Zamilkłem.
Leondre nacisnął klamkę po której drzwi nie drgnęły i klnąc pod nosem przekręcił zamek następnie wychodząc a ja za nim.

- Jednak jadę.- ryknął brunet w stronę Daphne i kierował się do wyjścia.

- Podwiozę cię.- ruszyłem za nim.

Otworzyłem samochód zakładając kaptur, wciąż strasznie padało. Zająłem miejsce przy kierownicy a brunet obok. Włożyłem kluczyk i przekręciłem odpalając silnik i wycieraczki.

- Byle szybko.- odwrócił głowę w przeciwną do mnie stronę.

Droga się dłużyła, chyba pierwszy raz między nami zaistniało pewnego rodzaju napięcie. W sensie negatywnym, bo te pozytywne było często. (Hehe)

Leo od czasu do czasu głośno wzdychał spoglądając na zegarek i włączając, wyłączając muzykę.

Gdy podjechałem pod jego dom zaparkowałem i na chwile wysiadłem.
Otworzyłem drzwi dla chłopaka a on wyszedł na mnie nie czekając.

- Cześć.- mruknął ruszając do domu szybkim krokiem.

Odchrząknąłem stojąc jak debil w deszczu. Ten zatrzymał się i odwrócił w moją stronę.

- Dzięki, Lenehan.

- Ja też.

- Za co?

- Nie drocz się ze mną, głuptasie.- zacisnąłem usta powstrzymując je od uśmiechu.

- Pocałowałbym cie, tak bardzo mam na to ochotę.- mruknął i odwrócił się w stronę drzwi znów szybko idąc.

- To czemu tego nie zrobisz.- powiedziałem sam do siebie pod nosem i wsiadłem do auta cały przemoczony pomimo tego, że stałem w deszczu bardzo krótko.

Odpalając silnik usłyszałem pukanie o szybę z mojej strony. Opuściłem ją i momentalnie ciepłe usta Devriesa znalazły się na moich. Pogłębiłem pocałunek i oderwałem.

- Trzymaj się, Leo.- szepnąłem.

- Ty też, skarbie.- odszedł.

Wchodząc do domu odrazu przywitała mnie moja siostra. Jej twarz rozświetlał uśmiech, jak zawsze. W kuchni czekała na mnie mama z obiadem. To niezłe osiągniecie, bo obiady ciotki Jane były obrzydliwe. Pomimo to, jakoś je wciskałem. To była taka jakby nagroda.

Po zjedzeniu posiłku udałem się na górę spakować małą torbę w celu dzisiejszego wyjazdu. Postanowiłem się streszczać, Daphne nie wspominała o której Colin nas zgarnie. Jest dopiero 2pm. Występ mamy o 6pm.

Spakowałem dwie bluzy, jedne spodnie i czapkę z daszkiem nie zapominając o potrzebnych produktach do higieny. Dodatkowo zapakowałem swoją gitarę w futerał i bezpiecznie ustawiłem obok torby.

Zdyszany opadłem na łóżko chwytając za swojego iPhone'a.

1 wiadomość od: Leoś <3

Charles, będę musiał się wyrwać w trakcie show. Mam działać sam, czy pomożesz mi dojechać?

Do: Leoś <3

Myślę, że ci pomogę. Tylko... co powiemy potem Colinowi?

Odłożyłem telefon oglądając sufit przez kilka minut aż telefon ponownie zawibrował.

Od: Leoś <3

Nie interesuje mnie to tak szczerze, wymyśli się na szybko.

Do: Leoś <3

Mm, bad boy.

Od: Leoś <3

Nie rób se jaj. Zaraz się widzimy, Colin już jest. Cześć.

Wywróciłem oczami i ruszyłem z rzeczami na dół w oczekiwaniu na przyjaciela przy okazji spędzając trochę czasu z mamą i Brooke.

Dręczyło mnie jedynie to, co będzie. Powinienem żyć w tym momencie teraźniejszością, nie zamartwiać się na zapas.
Co robić, jak odczuwam jego ból i nic nie mogę poradzić?
Zostawił swoją cząstkę w mojej podświadomości i za cholerę nie chcę wyjsć.

Notice it | Chardre ♡Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz