Chapter 7

1.8K 145 124
                                    

*Charlie*

- Cieszę się, że cię mam.- uśmiechnąłem się w stronę bruneta.- Nie służy mi smucenie cię ale powinieneś coś wiedzieć.

Wstałem z klatki piersiowej Leondre i z kamieniem na sercu opowiedziałem sytuacje.

- Scarlett nie zamierza trzymać języka za zębami.

-Przecież jak bambinos dowiedzą się o naszym związku bedą raczej szczęśliwe.

- Możliwe, niestety sponsor nie.

- Sugerujesz coś?

-Hm?- popatrzyłem się w jego czekoladowe oczy.

- Wstydzisz się, że jesteś z chłopakiem. Prawda?

Nie wiedziałem co powiedzieć.
Kocham go najbardziej na świecie.

- W każdym razie, Scarlett postawiła warunek. Albo wyjawi nasz związek prasie, albo zapłacę jej bądź się z nią prześpię. Zaznaczyła, że wolałaby to drugie.- odchrząknąłem.

- Rób to, co uważasz za słuszne. Może jak się ulotnie, zdecydujesz właściwie.- mruknął i pocałował lekko moje rozchylone wargi.

- Leo, jesteśmy u ciebie.- zaśmiałem się.- może ja się ulotnie.- wyszedłem w stronę drzwi a ten nawet nie wyszedł spod koca którym był opatulony.

W połowie drogi do mojego domu zauważyłem szantażującą mnie brunetkę. Spanikowany zacząłem poszukiwać najbliższego miejsca aby się schować.

Nie zważając na liczne otarcia wszedłem w krzaki kuląc się z bólu przez otaczające mnie kolce małych kwiatuszków.

Co ja wyprawiam.

- Charles? Zdecydowałeś już?- mruknęła stając obok krzaka.

Wywróciłem oczami i wstałem z zieleniny.

- Zapłacę ci.

- Nie wolałbyś tej drugiej opcji? Nie będzie kosztowała ani grosza.- niebezpiecznie się zbliżyła.

- Nie. Ile mam ci dać? Chce to szybko załatwić.

- Trzydzieści tysięcy.

- Kobieto.- przyłożyłem rękę do swojego czoła.

- To jak?

- Przemyśle to.- odszedłem machając ręką.

- Radziłabym się streszczać.

- A idź do diabła...- przyspieszyłem krok.

Zorientowałem się, że ominąłem swój dom z nerwów. Wzdychając zawróciłem i przekroczyłem próg domu.

- Kiedy przyjdzie Leondre?- uśmiechnęła się Brooke.

- Sam nie wiem.- pocałowałem blondynkę w czoło i ruszyłem do kuchni.

Usiadłem przy barku nalewając napój. W tle leciała jedna z moich ulubionych piosenek. Zamknąłem oczy wsłuchując się w tekst.

Popijałem zimną lemoniadę gdy moim otwartym już oczom ukazała się moja była.

- Chloe?- oplułem się z wrażenia.

Nie spodziewałem się.

- Chciałam cię zobaczyć.- usiadła przy barku.

- Byłaś zła...

- Wiem, przepraszam.- poprawiła swój blond kosmyk niewinnie opadający na czoło.

Podniosłem jedną brew odstawiając picie.

- Więc co cię tu sprowadza?

- Nadal cię kocham Charlie. Dopiero teraz dostrzegłam, że powinnam wierzyć w to co mi mówiłeś. Leondre to tylko twój przyjaciel, prawda? Nie wiem co we mnie wstąpiło. Przecież nie jesteś gejem.

Coś we mnie właśnie runęło.

*Leondre*

Znów bolał mnie brzuch od zbyt dużej ilości nutelli. Czy to już jest zakazana miłość?

- Hej, idziesz z nami na miasto?- weszła do pokoju z nikąd Daphne i Matt.

- No idę, tylko się ogarnę. Minuta.

Założyłem porwane, czarne rurki, szarą bluzę z kapturem dodając czerwone buty. No, nie zapominając o ogarnięciu brudnej od czekolady twarzy.

Wyszliśmy z domu wstępując jeszcze po Charlesa.

Ustaliliśmy, że ja pójdę.

- Hej skarbie.- przytuliłem chłopaka gdy otworzył drzwi.- Idziesz z nami do miasta?

Z tyłu zobaczyłem Chloe, która prawdopodobnie słyszała jak nazwałem blondyna.

- Okej...- odchrząknąłem.

- Idę. Chloe idziesz z nami?- zwrócił się do mnie a potem do dziewczyny.

- Chyba nie będę potrzebna. Wszystko już wiem. Cześć.- przepchnęła się przeze mnie i poszła.

Na moment zatopiłem się w błękitnych, błyszczących tęczówkach mojego chłopaka. Wciągnął mnie do środka i pocałował tak, żeby przyjaciele na zewnątrz tego nie widzieli. Następnie wyszliśmy i ruszyliśmy do oczekiwanego miejsca.

- Co ona chciała?- wycedziła Daphne.

- Nic istotnego. Przeprosiła i tyle.

Tak bardzo chciałem go teraz złapać za rękę i od czasu do czasu skradać mu całusy.
Pomimo to, że Matt oraz Daphne byli dla nas jednymi z najbliższych baliśmy się mowić komukolwiek o związku.
Zaraz, dwie laski już o nim wiedzą.
Dodam, że oni nie powiadomili nas o swoim związku a to wyraźnie widać.

Wszyscy razem ruszyliśmy do pobliskiego, wesołego miasteczka. Ustaliliśmy, że ja z blondynem pójdziemy na rollercoastera a Daphne i Matt na młot.

Po kupnie biletów ustawiliśmy się w kolejce rozdzielając się z dwójką przyjaciół.

- To co widziałeś, to...- jąkał się Lenehan.

- Pózniej poniesiesz za to karę.- przyłożyłem mu palec do ust zagryzając swoją wargę.

Chłopak uśmiechnął się i lekko musnął moje usta. Odrazu oddałem mu pocałunek. Tego było mi trzeba.

Wsiedliśmy do pierwszego wagonu, widząc jak wysoko jesteśmy. Zaciągnęliśmy pas bezpieczeństwa i złapaliśmy się za dłonie.

- Jeśli zginiemy to wiedz, że cię kocham Devries.- zaśmiał się ponownie skradając pocałunek na moich ustach.

- Nie patrz na to, drogie dziecko.- ryknęła kobieta do swojego nastoletniego syna który nam się przyglądał.

Odwróciliśmy się ze złoszczoną miną gdy kolejka gwałtownie ruszyła.

Notice it | Chardre ♡Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz