•2• Chapter 16

466 47 13
                                    

*Leondre*

Razem z Charliem i Harrym zostaliśmy zaproszeni na domówkę sylwestrową u Daphne, co było dość dziwne. Ona nigdy nie zapraszała nas do swojego domu, a tym bardziej nie urządzała tak dużych imprez. Lista gości nie zatrzymywała się tylko na nas, miało się zjawić jeszcze kilkoro jej znajomych z osobami towarzyszącymi. Nie zmienia to faktu, że Chloe, ani Nicole nie zostały zaproszone. Przyznaje, że trochę żałuje tej decyzji, bo złapałem dobry kontakt z Nicole, w sumie sam nie wiem dlaczego. Pojawiła się znikąd i namieszała mi w głowie wystarczająco dużo.

Stojąc w żółtej koszulce i w za dużych dresach przed wejściem do salonu, dostrzegłem Charliego i Tilly, rozmawiających na kanapie. Zacisnąłem usta w wąską linie, a mój słuch zaczęły podrażniać krople deszczu, które zawzięcie stukały o szyby okien.

- Hej, Leondre.- burknęła czarnowłosa, całując mnie w policzek, na co przeszły mnie nieprzyjemne ciarki.

- Angela? Co ty tu robisz?- zapytałem zaskoczony.

Byłem absolutnie zmieszany, ponieważ jeszcze jakiś czas temu byłem w przekonaniu, że handlowała narkotykami, a była całkowicie czysta. To, że dopiero wstałem wprawiło mnie w jeszcze większe zakłopotanie, bo musiałem się rozbudzić, żeby cokolwiek przyswoić. Nie chciałem jej obwiniać za kolejne kłamstwa tym bardziej, że dziś w nocy czekał nas nowy rok, a mam wystarczająco dość wszelkiego rodzaju kłótni. Założę się, że nie tylko ja. Nie zmienia to faktu, że kiedyś byłem z nią w związku i co najgorsze- nawet mi się wtedy podobało.

- Daphne mnie zaprosiła, dlatego wpadłam wcześniej, aby jej pomóc. I przy okazji wpadłyśmy do Charliego.- uśmiechnęła się, odgarniając gęste loki z ramion.- Cieszę się, że cię widzę Leo.- dodała, kładąc obie dłonie na moich ramionach.

Mógłbym przysiąc, że Angelina w tym momencie była o niebo szczęśliwsza, niż wtedy, gdy siedziała w tym całym kłamstwie. Stwierdziłem, że dam jej drugą szansę, jako przyjaciel rzecz jasna. Każdy powinien dostać możliwość poprawy, prawda?

- Nowy?- zapytała dziewczyna, pokazując palcem pierścionek zaręczynowy od Charliego, znajdujący się na moim palcu od całkiem niedawna.

Głośno przełknąłem ślinę i zupełnie mnie zamurowało. Ona zapytała tylko o to, czy jest nowy, a ja jak głupek musiałem się zestresować.

- Tak.- odpowiedziałem, wymuszając uśmiech.

- Leo? Słyszałeś, że Matt ma się zjawić w sylwestra?- krzyknął Charles, powoli się do nas zbliżając.- Angelina?- mruknął, mrużąc oczy na jej widok, gdy podszedł wystarczająco blisko.

Jeśli miałbym być szczery, po tej całej sytuacji i całym roku z wariatami, muszę stwierdzić, że stałem się bardziej roztrzepany i wcale mi to nie sprzyjało.

- Tak, wróciłam.- burknęła.- Matt chyba wam nie grozi, tak myślę.

Tym razem to ja zmrużyłem oczy i zacząłem się zastanawiać, skąd miała taką pewność na temat tego drania, skoro nie było jej tu przez długi okres czasu.

- Super.- rzekł blondyn, próbując ukryć swoją irytację i złapał splótł nasze dłonie.-Leondre pomógłbyś mi w czymś?- dodał, zbliżając się do mnie bardziej.

Chciał za wszelką cenę pokazać, że jestem jego i nie miałem nic przeciwko jemu. Najnormalniej w świecie walczył o swojego narzeczonego, ponieważ na terenie znalazła się jego była.

Kiwnąłem głową i posłałem ostatni, ciepły uśmiech do ciemnowłosej i razem z chłopakiem odeszliśmy w stronę łazienki. Swoją drogą, nie miałem pojęcia co mam mu pomóc w łazience.

- Coś nie tak z łazienką?- zapytałem, opierając się o umywalkę.

- Właściwie, to nie. Byłem cholernie zadrosny, jak się do niej uśmiechałeś.- przyznał i położył delikatnie dłonie na moje biodra, powoli się zbliżając.

Podniosłem jedną brew i swoje dłonie przeniosłem na jego policzki. Był ode mnie trochę wyższy i bardzo to lubiłem, nie ukrywam.
Blondyn złożył krótki pocałunek na moich ustach, wywołując przy tym niedosyt, a następnie przeniósł pocałunki na szyje, gdzie nie gdzie tworząc malinki.

- Charlie, kurwa.- szepnąłem, czując ogromne podniecenie i zwyczajnie prosiłem się o jeszcze.

Lenehan pozbawił mnie koszulki, następnie całując mój tors, a z moich ust wydało się kilka cichych jęków. Chłopak działał na mnie nawet drobnymi gestami i dobrze widział, jak to wykorzystać.
Sprawiał, że oboje pragnęliśmy więcej i więcej, ale stawiał opór, żeby potem dokończyć robotę.
Zagryzłem swoją dolną wargę, czując usta narzeczonego na dolnych partiach ciała i gdy jego dłonie dotknęły gumki od dresów, ktoś szarpnął za klamkę.
Charles odskoczył ode mnie niczym poparzony, a zza drzwi wyszła Tilly.
Przez moment patrzyła się na nas całkiem oszołomiona, a moje policzki wręcz płonęły od rumieńców.

- Wow.- stwierdziła, podnosząc brwi do góry i krzyżując dłonie na piersiach.- Następnym razem mówcie, kiedy macie zamiar się pieprzyć w łazience. Swoją drogą, przyjechała mama, Leo. Chciała przekazać wam klucz do nowego mieszkania. A teraz lecę załatwić alkohol na imprezę, nie przeszkadzajcie sobie.- dodała z chytrym uśmiechem, szybko wychodząc z łazienki przy wypowiedzeniu ostatniego słowa.

Notice it | Chardre ♡Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz