*Charlie*
Ledwo podnosząc się z łóżka sięgnąłem po telefon leżący na biurku. Dotknąłem swojego wielkiego siniaka i głośno jęknąłem z bólu. Nie mogę uwierzyć, że to wszystko przez moją miłość do tej samej płci. Straszny jest także fakt, iż moja mama posunęła się do takiego czynu. Co prawda, po tym co zrobiła bardzo mnie przepraszała i pomogła załagodzić ból który zadała.
Zawsze byliśmy kochającą się rodziną... a teraz? Wszystko będzie inaczej. Bo ja jestem inny, niż taki jaki ona by chciała.
Co z tego, że nie czułem bólu fizycznego jeśli cały czas towarzyszy mi psychiczny?Nabrałem powietrza dopływającego z otwartego okna i wykręciłem numer do Leo.
Przepraszamy, dany numer jest zajęty.
- Co?- spojrzałem na telefon i zadzwoniłem jeszcze raz.
To samo.
- Nie mam pytań.- mruknąłem ponownie sam do siebie i poszedłem do salonu.
Chwyciłem za szklankę i rozglądałem się za sokiem pomarańczowym.
- Ja naleję.- powiedziała Chloe trzymając w dłoniach butelkę soku.
Wytrzeszczyłem oczy a rana na plecach bolała bardziej niż wczoraj.
- Czy ja niewyraźnie powiedziałem, żebyś się odczepiła? Jeszcze raz coś takiego i dzwonię na psy.- ryknąłem wyrywając jej sok przy tym cicho sycząc z bólu.
- Nicole poprosiła żebym ją dziś zastąpiła.
To chyba legalne? Widzę, że ktoś nieźle cię urządził, Lenehan.- odpowiedziała mówiąc z odrazą moje nazwisko.- Nikt mnie nie urządził, wariatko. Spadłem ze schodów i tyle.
Szybko nasunąłem na siebie bluzę którą znalazłem na kanapie i zaciskając zęby powstrzymywałem się od krzyczenia z bólu.
- Wiesz, że powinieneś iść z tym do lekarza?
- Zamknij się.- warknąłem.
- Grzeczniej, bo zaraz będziesz miał niezłego siniaka gdzieś indziej.
- Ty lepiej pilnuj swojego dzidziusia w brzuchu, bo jeszcze on się ciebie wyrzeknie.
- Szkoda tylko, że ja już się jej wyrzekałam. Pamiętasz może, że Harry ją przygarnie?
- A więc to ona. Będzie tak samo wścibska i mściwa?- zapytałem przez zęby.
- Kto wie, może coś odziedziczy po tobie. Też przecież we mnie byłeś. Teraz pewnie błądzisz w swoim żałosnym przyjacielu.
- Boże, stop. Wyjdź bo cię rozniosę!
- Mówisz masz.
Blondynka obróciła się na pięcie i wyszła z domu spokojnym krokiem.
- O wilku mowa.- usłyszałem w oddali.
Wychyliłem się zza blatu i ujrzałem Leondre.
- Dzień dobry, skarbie. Wytłumaczysz mi, co ona tu robiła?- wycedził brunet.
- Zastępuje Nicole. Zagroziłem jej policją, nie martw się.
- Uznajmy, że w to wierzę. Co twoja mama powiedziała na list od Jane?
Zastygłem. Nie wiedziałem co powiedzieć i czy w ogóle mu to pokazywać. Jak to ja, spanikowałem i wyszło z tego nic innego jak kłamstwo.
- Nic. Olała to. Tak poprostu.- uśmiechnąłem się.
- Kręcisz.- zbliżył swoje usta do mojej szyi.
- Nie, misiu.- wtopiłem dłoń w jego kasztanowe włosy rozkoszując się zapachem chłopaka.
Leo błądził rękami po moich biodrach a ja tylko modliłem się żeby do niczego więcej w tym momencie nie doszło. Gdy zjechał ustami niżej szyi chciał pozbawić mnie bluzy.
- Nie, czekaj! Nie dziś.- odsunąłem się gwałtownie.
- Przecież ty nigdy nie odmawiasz. Co zmalowałeś?- zagryzł wargi.
Mam ochotę? Oczywiście, że tak... Ja nigdy nie odmawiam, chyba, że dziś.
- Nie i tyle. Idę wziąć prysznic.
- Przecież nie śmierdzisz.- zaśmiał się.
- Na ciebie chyba pora, wiesz?
- Dopiero przyszedłem.
- I teraz musisz już iść.- sztucznie się uśmiechnąłem trzymając go za ramiona.
- Charlie!- warknął.
Brunet zwinnie wymknął się z moich objęć i pobiegł na drugi koniec salonu.
- Nie graj ze mną.- zarumieniłem się cholernie go pragnąc.
- Przecież uwielbiasz naszą grę. Zauważ to w końcu.- powiedział i uciekł do sypialni.
Pobiegłem do niego, siedział na brzegu łóżka i czekał aż go przytulę. Nie mogłem tego nie zrobić, oczywiste.
Wziąłem drobnego Leosia w ramiona i gładziłem po włosach szepcząc:
- Masz racje. Uwielbiam tą grę.- włożyłem rękę pod jego koszulkę dotykając spiętej klatki piersiowej.- Musisz się rozluźnić.
Devries romantycznie ujął moje policzki w dłonie i czule całował. Starałem się oddawać te pocałunki najbardziej jak mogłem.
Jego dłoń zjechała na moje udo, następnie na brzuch. Gdy łapał za bluzę ponownie się odsunąłem. Oboje już ciężko oddychaliśmy i byliśmy czerwoni, gotowi do akcji, jednak... bałem się.
- Co cię ugryzło?
- Nie mogę powiedzieć.- przetarłem czoło dłonią głośno stękając.- Prawda boli mnie gorzej niż myślisz.
- Charlie, to wciąż jestem ja. Głupi Devries na którego zawsze możesz liczyć.
- Wiem o tym.
- Zawsze ci pomogę, nieważne co byś zrobił.
- Tylko tym razem to nie ja zrobiłem. Odsłoń.- mruknąłem zrezygnowany odwracając się plecami aby podniósł bluzę.
CZYTASZ
Notice it | Chardre ♡
FanfictionBars and melody wiodą spokojne życie jako sławny zespół. Oboje mają kochające rodziny i jeden z nich dziewczynę. Podczas trasy koncertowej promującej nową płytę Leondre uświadamia sobie, że między nim a Charliem istnieje coś więcej niż przyjaźń. Man...