Chapter 16

1.2K 110 85
                                    

TAK KOCHAM TE FF ZE WSTAWIĘ KOLEJNY ROZDZIAŁ NO I OGÓLNIE ALE JAZDA BEDZIE TERAZ XD

*Leondre*

Dzisiejszej nocy spałem o wiele spokojniej niż wczoraj. Może to dlatego, że byłem razem z Charliem i mam pewność co się dzieje u mamy.

Obudziłem się pierwszy, moim oczom ukazał się widok śpiącego blondyna który jest wtulony w moją klatkę piersiową. Grzechem by było teraz wstać i go obudzić. Pocałowałem chłopaka w czoło i zamknąłem ponownie oczy.

Dałem się ponieść śpiewom ptaków za oknem i szumiącemu wiatru. Dokładnie skupiałem się nad ich ptasimi piosenkami.
Zacisnąłem zęby i gwałtownie ruszyłem głową gdy drzwi od pokoju zostały agresywnie otworzone. Zasłoniłem prawą dłonią oczy przez oślepiające mnie światło z korytarza iż w moim pokoju było ciemnawo przez rolety.
Ledwo dostrzegałem sylwetkę osoby zbliżającej się do łóżka która zaraz po podejściu szarpała Lenehana za ramię. Gdy moje oczy przyzwyczaiły się do światła przeczesałem ręką swoje włosy które były wywrócone w każdy kierunek świata. Blondyn lekko się podniósł i spojrzał na kobietę przy nim siedzącą.
Dopiero w tym momencie dotarło do mnie co zrobiliśmy wczorajszego wieczoru i kto właśnie nas zaszczycił swoją obecnością. Nie kto inny jak niepowtarzalna styliska ale i surowa alla managerka- Daphne.

- Jak się spało, upadające gwiazdki?- ryknęła z sarkazmem.

- To nie tak jak ci się wydaje, Daphne.- mruknął w obronie mój chłopak.

- Charles, naprawdę nie wiem co z wami robić. Tyle dla was poświęciłam, żebyście teraz mogli sobie występować w takim show. Dodatkowo ośmieszyliście się przed sklepem. Widziałam te nieudane nagrania.

- To była sytuacja kryzysowa.- westchnąłem głęboko i niepewnie spojrzałem w niebieskie tęczówki przyjaciela doszukując się sensownych dowodów.

Rudowłosa wzięła głęboki oddech aby się uspokoić, lekko ocierała swoje dłonie o spodnie i otworzyła usta by coś powiedzieć. Niestety, po chwili namysłu zamknęła je i z żalem oglądała nasze zakochane w sobie twarze.

Patrzyłem raz na nią, raz na niego.
Po chwili milczenia Daphne odezwała się:

- Musicie zerwać.

Kolejny cios w serce, od najbliższej osoby.
Niezła składanka, Leondre.

- Z jakiej racji ta prośba? A może to nie prośba, tylko rozkaz?- dotknął mojego uda Charlie równocześnie patrząc na przyjaciółkę.

- To rozkaz, rozważcie to. Zauważyłam, że wszystko zaczęło się sypać od rozpoczęcia waszych gierek.

- Byłaś kiedyś zakochana w kimś tak bardzo, że poświęciła byś dla tej osoby wszystkie swoje marzenia aby spełnić jego?- załkałem.

- Zauważ, że ty zacząłeś realizować te marzenia i masz na plecach tysiące bambinos i plotek.- odpowiedziała równie słabo powstrzymując emocje jak ja.

Lenehan pod wpływem podejrzewam nerwów wstał, narzucił swoje wczorajsze ciuchy i bez słowa wyszedł.

- Dzięki, dobra z ciebie przyjaciółka.- prychnąłem złośliwie i okryłem się kołdrą która pachniała perfumami mojego chłopaka.

- Do usług.- wyszła trzaskając drzwiami z hukiem podobnie jak blondyn.

Zacisnąłem powieki powstrzymując łzy, niestety na marne. Kilka gorzkich kropelek spłynęło po moim policzku jak narastający stres.
Sięgnąłem po swojego iPhone'a już na pierwszej stronie widząc rożne obelgi wysłane na Twitterze od zawiedzionych fanów.

Ponownie głośno wzdychając napisałem Tweet'a:

" Kochane bambinos.
Między mną a Charliem jest tylko i wyłącznie przyjaźń. Nic więcej. Co do wczorajszego show i naszej tak jakby ucieczki włączył się problem rodzinny dlatego nas nie obwiniajcie.
Wkrótce wszystko wróci do normy. Kochamy was.- Leo."

Kliknąłem na przycisk "wyślij" i już po minucie widniało tysiące polubień, udostępnień i odpowiedzi.

Stres odciągnął minimum sto procent. Do mojej skrzynki doszedł SMS od Charlesa.

Od: Charles<3
9:01 am.
To koniec.

Do: Charles<3
9:02 am.
W takim razie, przyjaciele.

Od: Charles<3
9:02 am.
Na zawsze. Pamiętaj.

Moje oczy znów wycisnęły miliony łez, nawet poduszka zdążyła się już zamoczyć.
Rzuciłem wściekły telefonem, narzuciłem bluzę leżącą na krześle i ruszyłem do kuchni trzaskając drzwiami. Chyba będzie trzeba je niedługo wymienić przez te dzisiejsze trzaskanie.
Nie spodziewałbym się, że to wszystko przyczyni się do rozpadu naszego związku. Boje się tego, jak teraz będą wyglądać nasze relacje. Dzień się nawet nie zaczął tak jak powinien a ja już przeżyłem kilkanaście emocji na raz.
Nie wspomnę o tym, że nie zdążyłem jeszcze pokazać Charliemu jak bardzo go kochałem i kocham.

Zapewne Tilly usłyszała mój cichy płacz i wyszła z swojego pokoju. Przez chwile mi się przyglądała po czym mocno mnie przytuliła.

- Widziałam, co się stało.

- Domyślam się.

- Znajdziemy ci kogoś, bracie. Już okej. Mam w zapasie kilka koleżanek.- wytarła mi łzy.

- Nie chcę twoich koleżanek. Chcę tylko jego.

Na moje słowa mina brunetki zamieniła się w zamyśloną ale i smutną.

- No to... znajdziemy ci chłopaka.- zagryzła wargę i znów mnie czule przytuliła.- Zobaczysz, że będziesz szczęśliwszy.

Chciałbym, żeby miała rację.

Notice it | Chardre ♡Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz