•2• Chapter 20

432 49 12
                                    

*Pic autorskie 2*

*Leondre*

- I masz zamiar do końca tego roku siedzieć ze mną w łazience? Za pięć minut północ, a my i tak nie ominiemy tych poważnych rozmów.- stwierdził Charlie spoglądając na mnie, a tym czasem oparł się o umywalkę tak jak miał w zwyczaju.

Ostatnio łazienka Daphne stała się idealnym miejscem do poważnych rozmów i siedzenia tu bez celu. Ciekawe, czy w tym nowym roku też tak będzie. W ogóle nad czym ja się zastanawiam? Chce jak najszybciej wprowadzić się z Charliem do nowego mieszkania i odstawić problemy z tych domów raz na zawsze.

- Dokładnie tak. Nie ważne gdzie, a ważne z kim.- zachichotałem, a blondyn rozłożył swoje ręce abym się do niego przytulił, dlatego tak zrobiłem.- Mamy przewalone.

- Nie my, tylko Tilly.- prychnął i pocałował czubek mojej głowy, po czym drgnął niekontrolowanie na dźwięk zbyt wczesnych petard.- Chcesz zostać tutaj, czy wolisz wyjść na dwór?- zapytał z obawą, że być może ciągle boje się tych sztucznych ogni tak, jak kilka lat temu.

- Chodźmy na dwór, potem i tak każdy się napije, więc tu wrócimy.- odpowiedziałem i spojrzałem w błękit jego oczu z nieświadomym uśmiechem, który kochałem całym sobą.

Chłopak przytaknął i łapiąc mnie delikatnie za dłoń wyszliśmy z łazienki, podczas gdy większość zgromadzonych również była już na dworze. Zarzuciłem na siebie kurtkę, a następnie razem z narzeczonym opuściliśmy mieszkanie w ciszy. Na dworze był już niezły huk, ponieważ na niebie widniały kolorowe fajerwerki, a moje nozdrza podrażniał zapach szampana, którego Harry trzymał w dłoniach, gotowego do wystrzału. Odkąd pamietam niezbyt przepadałem za sylwestrami, bo wszystko wydawało się być sztuczne. Nowy rok- nowy ty i to była bzdura pomimo tego, że każdy starał się to zrealizować. Być może zmieniamy miejsce zamieszkania, staramy się przekształcić swoje wady w zalety, ale co z tego skoro cały czas popełniamy te same błędy i dostajemy bilety powrotne? Za każdym mijającym rokiem mówimy to samo. Zaczynamy go pełni sił i nadziei, a kończymy ledwo utrzymując się na powierzchni.

Przyjaciele zaczęli odliczać dokładnie od dziesiątki, do jedynki, a gdy usłyszałem jak krzyczą "Nowy rok", dotarło do mnie jak wiele z nimi przeszedłem. Lenehan odwrócił się do mnie, nawet nie próbując obserwować zjawiskowego nieba i przyległ do moich ust swoimi. Czułem ich słodki smak, aksamitny dotyk, a przede wszystkim szczęście, które gromadziło się w moim sercu i wywoływało niewyjaśnione ciepło. Byłem szczęśliwy.

- Hej, w regulaminie nie zapisałam takich wygłupów, dlatego radziłabym zacząć się przyzwyczajać do oddzielnego trybu życia...- mruknęła Scarlett, podczas gdy Charlie zakończył długi, czuły pocałunek i spojrzał na nią z pogardą.

- Przepraszam, ale my już nawet mamy więcej planów niż by ci się zdawało.- stwierdził i objął mnie ciasno, jakby chciał pokazać, że należę tylko do niego i miał całkowitą rację.- Nie zepsujesz nam tego roku.

- Może i popsuje, bo skoro szukacie sponsora, to...- wywróciła oczami brunetka, ale po chwili Harry przecisnął się przez nią i dał nam do dłoni dwa kieliszki wypełnione drogim szampanem.

- Za bezproblemowy rok i miłość!- krzyknęła Daphne i stuknęła się kieliszkami z każdym po kolei, łącznie z nami, a po chwili każdy upił jego łyk.

Alkohol dziś smakował wyjątkowo dziwnie, zupełnie jakby ktoś coś postanowił do niego dosypać, tak jak kiedyś. Potrząsnąłem głową i rozbiłem kieliszek, dlatego wszyscy popatrzyli się na mnie jak na totalnego idiotę, a ja poprostu się do nich uśmiechnąłem.

- Szczerość ponad wszystko!- zaśmiałem się w ich twarze, a gdy zrozumieli moje zakłopotanie gwar różnych rozmów i śmiechów znów nastał, gdy wszyscy zbierali się z powrotem do domu.

Blondyn oddalał się znacznie szybciej niż ja, a po chwili poczułem jak ktoś nieznajomy ciągnie moją kurtkę do tyłu, dlatego takim trafem zostałem z tym nieznajomym sam przed ciemnym domem.

- O cholera - sapnąłem, gdy zauważyłem ten chytry wyraz twarzy i masywną sylwetkę teoretycznie przed sobą.

- Zmieniłem się trochę?- zapytał Matt żartobliwie, gwizdnął palcami, a zza jednego z krzaków wyszła moja siostra z przerażoną miną.

- Załatw to co chcesz szybko, bo stanowczo za dużo czasu na ciebie straciłem w tamtym roku.- rzuciłem oschle i zagryzłem dolną wargę, nie mając kompletnie odwagi spojrzeć mu w oczy, ani w te Tilly.

- Twoja siora jest mi winna kupę siana, daje wam tydzień.

- Słucham? To chyba nie mój problem, tak? Sama się w to wpakowała, dlatego z nią postaraj się uzyskać kompromis.- rzekłem zirytowany i podniosłem swój oschły wzrok na brunetkę, która była w totalnym szoku moim zachowaniem.

- Od kiedy jesteś takim chamem?- zapytała mnie, ale Matt spojrzał na nią groźnie i odrazu zrezygnowała z dalszego monologu.

- Możesz robić z nią co chcesz do woli, ale jeśli tkniesz ją palcem, to nie ręczę na siebie.

- Leo... Proszę cię...- odezwała się ponownie, ale szybko spuściła głowę na swoje buty.

Ja jednak odwróciłem się na pięcie i marszcząc brwi wróciłem do ciepłego mieszkania, zrzucając z siebie sprawnie buty z kurtką.

- Dobrze zrobiłeś.- mruknął Harry, gdy mnie zauważył, kładąc dłoń na moim ramieniu.

- Ty też się odwal! Poprostu, rozumiesz?- krzyknąłem niemalże i odszukałem wzrokiem Charliego, który z oddala obserwuje moje agresywne zachowanie, nie wiadomo skąd wzięte.

Notice it | Chardre ♡Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz