Chapter 43

566 63 24
                                    

*Charlie*

W pobliskim sklepie wybrałem białego, średniej wielkości misia z serduszkiem w ręku. Owinąłem szyję misia białą wstążką z napisem "Od Charliego dla najlepszego chłopaka Leondre". Uśmiech nie schodził mi z twarzy i z pluszakiem w ręku ruszyłem w stronę restauracji.

To, co zobaczyłem po przekroczeniu progu lokalu zabolało mnie najbardziej.
Na stole Harrego i Leondre widniała czerwona róża, naokoło konfetti w kształcie serduszek i wysokiej klasy desery. Dodatkowo oboje się do siebie uśmiechali. Tego już za wiele. Nie wpadłbym na to, że mój chłopak posunie się do tego stopnia aby mnie zdradzić i to jeszcze w taki haniebny sposób.

Do moich oczu napłynęły łzy, ledwo widziałem obraz i czułem dziwne mrowienie w dłoniach. Ostatnie co zobaczyłem to wzrok Leo skierowany na mnie. Miał zaskoczoną ale i zrozpaczoną minę. Już szykował się aby do mnie podbiec, jednak zdecydowałem się na ucieczkę.

Po drodze do hotelu cicho szlochając, blisko wyjścia wyrzuciłem zakupionego misia na chodnik. Nic dla mnie już nie znaczył, kompletnie nic.

Migiem zamknąłem się w naszej łazience i próbowałem powstrzymać swoje gęste łzy zakrywając usta dłonią. Usiadłem zrezygnowany na klapę od toalety i płakałem zupełnie jak małe dziecko.

Usłyszałem otwierający się zamek a po chwili trzaśnięcie drzwiami.

- Kochanie? Jesteś tu?- powiedział Leondre załamanym głosem.

Nie odpowiedziałem. Z każdą chwilą próbowałem się uspokoić, niestety na marne.

- Nie chcę wiedzieć jak to wyglądało ale proszę, wysłuchaj mnie. Tylko o to proszę. To nie tak jak myślisz, skarbie.

- Nie mów tak do mnie. To koniec, ewidentnie. Słyszałeś? Zostaw mnie.- wyszedłem z łazienki.

Ruszyłem do złączonych łóżek które odrazu na jego oczach od siebie odsunąłem. Nie mogłem na niego patrzeć, nie chciałem. Widziałem tylko kogoś, kto zabawił się moim kosztem. Zawinąłem się w kołdrę tyłem do bruneta i powstrzymywałem się od dalszego szlochania w jego towarzystwie.

- Daj mi szansę opowiedzieć. Charlie, ja cię kocham. Proszę!- drżał siadając obok mnie.

- Wyjdź, teraz! Mam powiedzieć po chińsku, żebyś zrozumiał?

- Ja chcę tylko uratować nasz związek przed kłamstwem które zobaczyłeś.-płakał ocierając łzy ze swojej twarzy.

- Skończyło się, nie ma już nas ani związku.- wycedziłem.

Devries szlochał jeszcze mocniej i silnym krokiem opuścił pokój zostawiając mnie samego.

Myślałem, że kilka sytuacji w moim życiu złamały mi serce. Do czasu gdy on złamał mi je na prawdę. Czuję, że tak szybko się nie pozbieram. Nie wiem, czy będę mógł patrzeć na niego tak jak przedtem. Tak strasznie go kochałem...a on? Nigdy nie był pewny tego czy chce ze mną być. Leondre, mały cholernie pociągający chłopak który musiał szarpnąć za sznurki mojego serca.

Co robiłem nie tak w porównaniu do Harrego?

~

Wczoraj nie odzywałem się do chłopaków pomimo tego, że Leo się nie poddawał. Próbował tłumaczyć jednak kolejne słowo za słowami bolało coraz mocniej.

- Idziesz na śniadanie?- powiedział do mnie speszonym głosem.

Odwróciłem się w jego stronę, nałożyłem czapkę na głowę i bez odpowiedzi ruszyłem do hotelowej restauracji.

- Charlie, boli mnie to. Boli cholernie, że mnie tak traktujesz i nie dasz dojść do słowa.

- To co wczoraj zobaczyłem bolało sto razy mocniej. Kiedy zrozumiesz, że to nasz oficjalny koniec?- stęknąłem na same wspomnienie tego widoku.

- Wczorajsza kolacja to nieporozumienie, ktoś nieumiejętnie uznał nas za parę. Wszystko mogę wytłumaczyć od początku do końca...

- Do ciebie wciąż nie dociera.- przyspieszyłem krok.

Leo zatrzymał się i rozpłakał dokładnie jak małe dziecko.

- Mam tego misia. Leżał pod hotelem. Ja go kurwa mam i wiem, że to po niego wtedy wyszedłeś.

Nagle coś we mnie się skruszyło. On go znalazł i wziął.

- Przyjmuję go i dziękuje. Tylko cholernie cię proszę, posłuchaj mi to co mam ci do powiedzenia nawet jeśli nie chcesz mnie już znać. Tak mi na tym zależy.- pociągnął nosem spoglądając na białego pluszaka.

Zmierzyłem go dokładnie od góry do dołu wzrokiem. Jestem zupełnym idiotą, że daje mu cierpieć i to ja doprowadziłem go do tego stanu. Jestem cholernym, egoistycznym dupkiem. Każdy zawsze mi to powtarzał a ja oczywiście nie chciałem tego do siebie przyjąć. Raniłem i ranię najważniejsze osoby w moim życiu, bo życie daje mi do tego powodu. Być może pozorne, jednak oczy mnie nie myliły. Siedzieli, uśmiechali się, żartowali wśród kwiatów i darmowych deserów dla zakochanych. Bolało i boli aż do teraz.

- Mów.- odwróciłem się zachowując odległość od chłopaka.- Ale nic nie obiecuje, bo to ciągnie się już za długo.

Notice it | Chardre ♡Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz