Chapter 6

1.8K 138 75
                                    

*Charlie*

- Nie mogę spać.- szepnął brunet przewracając głowę w moją stronę.

- Leondre... co czujesz podczas tej naszej "zabawy"?- westchnąłem.

- Coś niesamowitego.

- W sensie?

- W sensie chcę więcej.- musnął mój policzek.

- Kocham cię.- powiedziałem najciszej jak się da.

- Ja ciebie też.- odpowiedział równie cicho.

Udając, że tej rozmowy nie było przekręciłem się na drugi bok tyłem do przyjaciela.

- Charles.

- Śpię.- oczy mi się zaszkliły.

Niekontrolowanie pociągnąłem nosem.

- Czemu płaczesz? - brunet objął mnie swoimi dłońmi w pasie mocno przytulając.

- Chciałbym móc pokazać wszystkim jak cię kocham. Wiem, że nie mogę. Co z nami będzie?

- To zależy od ciebie.- przytulił mnie jeszcze mocniej.

- Chcę cię mieć tylko dla siebie.

- Ja ciebie też. Nigdy nie puszczać.

Na te słowa odwróciłem się do Devriesa i skradłem czuły pocałunek na jego wargach.

- Dobranoc, kruszynko.- szepnąłem.

- Dobranoc.- wymamrotał przez uśmiech po czym przytuleni do siebie zasnęliśmy.

~

*Leondre*

- Dzień dobry.- obudził mnie blondyn czułym pocałunkiem.

Na mojej twarzy zagościł promienisty uśmiech. Pełen energii wstałem i odsłoniłem rolety przez które słońce chciało się przedostać.

- Chcę cię gdzieś zabrać.- mruknął mi w ucho Charlie.- Ale najpierw muszę cię lekko zasmucić.

- W jakim sensie zasmucić?

- Scarlett wie.- odsunął się patrząc na moje oczy.

Nieświadomie zatopiłem się w jego idealnych, błękitnych tęczówkach.

- Ale o czym skarbie?

- O nas.- zrobił poważną minę.

- Myślę, że będzie trzymała język za zębami.- wziąłem oddech.

- Nie jestem pewny.- zacisnął zęby.

~

Po zjedzeniu śniadania wyszliśmy razem na spacer.
Nie wiedziałem zupełnie gdzie idę. Niby mieszkam w Port Talbot już szmat czasu a nie do końca znam te okolice.
Szliśmy ponad dwanaście minut.

Zza niewielkiej górki zdążyłem dostrzec błękitny strumyk który agresywnie uderzał o wrzucone w niego kamienie.

Słońce raz po raz chowało się za chmury, czuć było zapach trawy. W tle słychać było śpiewy różnych ptaków.

Usiadłem na brzegu a Lenehan za mną obejmując mnie w pasie.

Nie jestem w stanie opisać jak bardzo go kocham.

- Mam poważne pytanie.- wymamrotałem przez uśmiech.

- Ja rownież.- odwzajemnił uśmiech.

- Ty pierwszy.

- Ty, proszę.- musnął mój policzek.

Oddech mi przyspieszył, serce przerażająco waliło a dłonie drżały. Niepewnie bawiłem się pierścionkiem na swojej dłoni.

- Nie zechciałbyś czasem ze mną być?

Po moich słowach chłopak ucichł.
Zacisnąłem zęby powstrzymując łzy.

- Chciałbym.- powiedział stanowczo.

Serce wciąż szalało, dłonie się już rozluźniły a twarz zamieniła się w szeroki uśmiech. Podobnie u mojego towarzysza.

- Nawet nie wiesz, jak się cieszę.- musnął moje lekko otwarte usta.

- Ja też. Wiesz o tym, że jak narazie musimy to ukrywać?- zasmuciłem się na chwilę.

- Wiem.

~

*Daphne*

- Polać ci jeszcze?- zapytałam Charliego trzymając butelkę wina.

- Jeszcze mam.

No właśnie, to był mój mini plan. Chłopcy w życiu by się nie przyznali, że się kochają. Chce ich w bezpieczny sposób upić. Źle to brzmi. Chodzi mi jedynie o to, że jak człowiek pije to jest pózniej szczery do bólu. Tak samo z Leondre, pomimo jego wieku.
Jeśli będzie potrzeba to przejdę na mocniejszy towar.

- A Tobie?

- Mam.- uśmiechnął się brunet.

- Mi potrzeba.- wyciągnął kieliszek Matt słodko się czerwieniąc.

Nastała cisza. Wszyscy patrzyli się po sobie aż wpadłam na pomysł.

- Zagrajmy znów w prawda czy wyzwanie.- wzięłam pełną jeszcze butelkę kładąc na środku.

Zakręciłam i ponownie wycelowała na Leo.

- Pytanie czy wyzwanie?

- Pytanie.- wywrócił oczami.

- Jak bardzo pociąga cię Charlie?

- Cholernie, Daphne ogarnij dupę.- odpowiedział za bruneta Lenehan.

- Niech on odpowie.- mruknął Matt muskając swoją dłonią moją.

-  Nie pociąga mnie, przyjaźnimy się.- odpowiedział głośno przełykając ślinę a następnie popijając wino.

Za mało alkoholu.

- A więc kręć...

Chłopak zakręcił butelką która wylądowała kierując na Charliego.

- Wyzwanie.- wyprzedził bruneta.

Ten tylko podniósł prawy kącik ust i wziął kolejny łyk.

- Rozegramy to pózniej.- szepnął mu do ucha wybuchając śmiechem, niestety zbyt głośno.

Spojrzałam na Matta a on na mnie. Podniosłam jedną brew i wstałam ruszając do kuchni.

Notice it | Chardre ♡Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz