*Charlie*
Kierując się w stronę mało znanej nam kawiarni, spojrzałem na zmartwionego Leondre i ścisnąłem jego dłoń. Nie chciałem, żeby był zmartwiony, ani tym bardziej przygnębiony ze względu na tą sytuacje, którą za wszelką cenę udało mu się ukrywać przez pewien dłuższy czas. Szliśmy już dobre dziesięć minut, a atmosfera była strasznie napięta. Spojrzałem w drugą stronę, na Harry'ego który był również spięty i miałem wrażenie, że wiedział o tej ustawce wszystko co do słowa. Cokolwiek by to było i co Scarlett mogła zaproponować obiecałem sobie, że się nie zgodzę. Nie wiem jak mam reagować w razie wypadku, ale wszyscy troje potrzebujemy zachować się teoretycznie profesjonalnie. Przekroczyliśmy próg wielkich, czarnych drzwi i pierwsze do zauważyliśmy w narożnym stoliku to oczywiście Scarlett, a z nią ochroniarz. Niemalże prychnąłem pod nosem bo dobrze pamiętałem, jak dziewczyna ledwie umiała się normalnie ubrać, a teraz chodziła jak prawdziwa elita. Po lokalu rozprzestrzeniał się zapach pizzy i taniego piwa, a ja aż oniemiałem z ciekawości, dlaczego dziewczyna zaciągnęła nas do takiej nory, skoro mogła pozwolić sobie na o wiele więcej. Pociągnąłem swojego narzeczonego za dłoń i razem z Harrym usiedliśmy blisko brunetki, na której twarzy odrazu zawidniał chytry uśmieszek. Jak widać niektóre rzeczy nigdy się nie zmieniają. Głupi pozostanie głupim, a Scarlett pozostanie Scarlett.
- Już myślałam, że was nie będzie.- powiedziała dość oschle i odchrząknęła.- Może zacznę od stawki, co?- zaczęła, a ja nagle się spiąłem, nie wiadomo dlaczego.
- Wszystko jedno, poprostu się pośpiesz bo niespecjalnie podoba mi się to miejsce - uśmiechnął się nerwowo Devries i podniósł swój wzrok na mosiężnego ochroniarza, który nawet w małym stopniu nie wydawał się miły.
- Stawką są większe zarobki, rzecz jasna. Moglibyście wtedy wyjechać w kolejną trasę, tak nagle bez zapowiedzi. Mamy całą listę piosenek które moglibyście nagrać, a są one najwyższej klasy. Tilly nie miałaby już nic na głowie, a Harry dostałby dom, o który tak was szantażuje.Tym samym ja na tym skorzystam, bo podniosę swoją opinię i stanowisko pracy.- podniosła brwi dziewczyna i ułożyła swoje zgrabne dłonie na szklance z drinkiem.- Zaskoczeni? Wiem o wszystkim, ale nie o to mi chodziło żebyście się dowiedzieli na tym spotkaniu.
Zastygłem w bezruchu, ponieważ to co mówiła było kompletnym obłędem. Nie miałem zamiaru współpracować z tekstami, w których nie ma najmniejszej cząstki prawdziwych nas. Spojrzałem na Leo i mogłem dostrzec, że też miał kilka zarzutów co do tego. Z drugiej strony jakby nie patrzeć, ta opcja byłaby całkiem okej, bo przecież piosenki można bezproblemowo poprawić na bardziej nasze, a tym samym wszyscy nasi bliscy mieliby beztroskie życie. Kolejny raz życie stawia mnie w takiej sytuacji, że momentami zapominam jak się nazywam.
- To jest do zniesienia, ale co musimy zrobić?- zadrżałem, ponieważ w takich umowach zawsze najdzie się haczyk, który rozbroi każdego z osobna na małe kawałeczki.
- Uwaga, bo może to być dla was szok, ale potrzebuje tej ustawki na zaledwie kilka miesięcy.- burknęła wywracając oczami, a my nadal siedzieliśmy w wielkiej niepewności.- Ukochane chardre się rozpadnie dla publiczności, zrobicie wielkie show.- zaśmiała się okropnie, a ja już prawie wyrwałem się do wstania, żeby jej przyłożyć z liścia kilka porządnych razem.- Charlie będzie musiał udawać związek ze mną, a Leondre z Harrym. Nie ma nic więcej, potrzebuje tylko tyle, no i musicie mi odpowiedzieć dokładnie w tym momencie. Oczywiście poza kamerami możecie robić co tylko wam się podoba, z głową.
- Wytłumaczysz mi do czego jestem ci tak potrzebny od kilku pieprzonych lat?- warknąłem, czując jak serce w mojej piersi praktycznie podskakuje do gardła, a Leo przerażony sprawą chowa się za moim ramieniem.
- To już moja prywatna sprawa.- zdenerwowała się i zilustrowała mnie wzrokiem.- Jestem zupełnie poważna i mam przy sobie świadka, a stawka jest jak widzieliście wysoka.- pokazała dyskretnie palcem na mężczyznę obok niej, a Harry pociągnął żałośnie nosem, ponieważ on praktycznie nie musiał z niczego rezygnować tak jak my.
Ponownie dziś przeniosłem wzrok na obojga przyjaciół i zauważyłem, że się wahają bardziej niż ja sam. Wiedziałem w duchu, że Devries zrobiłby wszystko dla swojej rodziny, a jeśli miał dostać jeszcze za to prezent, to tym bardziej. Bałem się co w tym momencie sobie myślą. Wcale nie chciałem rozpadu naszego związku, chociaż w prywatnym życiu i tak cały czas by istniał. Sama myśl, że wszystkie bambinos byłyby nieszczęśliwe mnie niepokoi, a co dopiero o nowej trasie z utworami obcymi dla nas samych.
- Ale... dostaniemy to wszystko dopiero po ustawce?- wtrącił się nagle Harry i zagryzł dolną wargę, chcąc jak najbardziej się przypodobać dla Scarlett.
- Mogę wam to załatwić nawet w tym momencie, tylko wyraźcie na to zgodę - uśmiechnęła się i wyciągnęła skrawek papieru z wypiskami oraz miejscami do podpisu.- Śmiało, przecież nic się między wami nie popsuje, a ja się spieszę na kolejne ważne spotkania.
Przeniosłem wzrok na umowę i aż zebrało mnie na wymioty, ponieważ to ja miałem z nią być w tym wszystkim.
- Charlie?- szepnął do mnie Leo i ścisnął dłoń na moim udzie.- Uciekamy stąd.- dodał, a ja zrobiłem pytającą minę, ponieważ w ogóle nie przypominał samego siebie.
- Mam lepszy pomysł...- przytaknąłem, obejmując go ciasno i zrobiłem poważną minę, patrząc po wszystkich po kolei, ze względu na pewną myśl, która nawet mogłaby zadziałać.
CZYTASZ
Notice it | Chardre ♡
FanfictionBars and melody wiodą spokojne życie jako sławny zespół. Oboje mają kochające rodziny i jeden z nich dziewczynę. Podczas trasy koncertowej promującej nową płytę Leondre uświadamia sobie, że między nim a Charliem istnieje coś więcej niż przyjaźń. Man...