•2• Chapter 25

347 37 4
                                    

*Charlie*

Siedziałem zdenerwowany przy stole, pijąc kawę i przetarłem swoją twarz dłońmi, nie mogąc się uspokoić. Leondre nie wrócił przez całą noc do domu, a ja czułem się fatalnie, mając dziś konferencje do odbycia wraz z Scarlett. To miała być przecież tylko jednorazowa akcja, a ja się czułem, jakbym stracił właśnie wszystko co miałem. Daphne i Colin jeszcze o niczym nie wiedzieli, a mi się wydaje, że nie wyrazili by na nic takiego zgody. Mój telefon zawibrował, dlatego wziąłem go do drżącej dłoni i zauważyłem, że na Twitterze ktoś zamieścił zdjęcie Leo wraz z Harrym. Krew momentalnie zaczęła gotować mi się w żyłach i gdy otworzyłem dane fotografie, miałem ochotę zwinąć się w kłębek i płakać z bezsilności. Jego usta były przyciśnięte do tych szatyna, a dłonie ułożył na jego biodrach, tylko pomimo tego wcale się nie uśmiechał. Zacisnąłem na moment powieki i pociągnąłem nosem, próbując uświadomić sobie za wszelką cenę, że to tylko zwykła gra aktorska. Musiał to robić, aby wszystko było wiarygodnie. Odłożyłem komórkę, nie mając wystarczająco ochoty, aby przeglądać dalsze urywki z wczorajszego wieczoru i usłyszałem, jak ktoś wchodzi do domu. Zastygłem w bezruchu i nasłuchiwałem jak pewna osoba, którą poznałem odrazu zdejmuje buty, a następnie idzie w kierunku kuchni. Nie odwróciłem się nawet na sekundę, a znajoma sylwetka przytuliła się do moich pleców niczym małe dziecko.

- Przepraszam - szepnął Devries i usiadł bez pytania na moich kolanach, o mały włos nie wylewając na nas obojga parującej kawy.

Pokręciłem głową, nie mając mu nic do powiedzenia i spojrzałem w jego oczy, które znów były przepełnione smutkiem, ale i desperacją. Odgarnąłem opuszkami palców kasztanowe kosmyki włosów z jego czoła i odetchnąłem z ulgą czując, że jest bezpieczny będąc tu  ze mną.

- Nie miałem wyjścia. Wiesz, że tego nie chciałem, Charlie. Zabrał mnie do siebie i musiałem pół nocy bawić się na ustawionej imprezie, aby wszyscy uwierzyli w nasze rozejście.- szeptał, chowając twarz w mojej szyi, a ja nie mając pojęcia co zrobić poczułem jak wielka gula w gardle nie pozwala mi się nawet poprawnie odezwać.- Kocham cię.- dodał po chwili.

- Ja rozumiem, wcale nie jestem zły. Ale muszę lecieć, Scarlett mnie potrzebuje - oznajmiłem, a ten odsunął się lekko ode mnie, całując mnie przez krótki moment, a następnie usiadł na krzesło obok, przyciągając do siebie kubek mojej niedopitej kawy.- Do zobaczenia, tak?- odparłem, kładąc dłoń na jego ramieniu, a ten pokiwał znacząco głową, nie będąc pewnym niczego.

Nałożyłem na siebie swój najnowszy garnitur, który przywiozła mi rudowłosa już jakiś czas temu i przeczesałem lekko dłońmi swoje ułożone włosy, aby następnie wyjść z cichego domu. Skierowałem się odrazu do limuzyny, która czekała pod blokiem i wsiadłem, zauważając zadowoloną brunetkę na siedzeniu obok. W środku było okropnie duszno, a w dodatku pachniało drogim szampanem zmieszanym z perfumami od chanel. Skrzywiłem się i rzuciłem do niej oschłe „cześć", a ta wywróciła oczami tak, jak miała w zwyczaju.

- Jak dojedziemy, otworzysz mi drzwi, a następnie poprowadzisz mnie do drzwi, trzymając za talie.- stwierdziła, a ja wzdrygnąłem się, ponieważ nie znosiłem jej całym sercem, a musiałem przed kamerami udawać wielce zakochanego.

- Jeszcze jakieś życzenia?- rzekłem oburzony i rzuciłem na nią groźnym spojrzeniem, gdy poprawiała swój makijaż w małym lusterku.

- Bądź mniej wkurzony.

Policzyłem do dziesięciu, aby opanować swój stres, a gdy pojazd zatrzymał się na podjeździe, wyszedłem z niego tak, jak mnie prosiła i otworzyłem jej drzwi, czując flesze bijące po moich oczach. Wyprostowałem się, prowadząc ją powoli do wejścia, a mikrofony reporterów kilkukrotnie uderzyły w moje ramiona, chcąc zadać jak najwiecej pytań. Uśmiechnąłem się sztucznie do aparatów, a gdy przekroczyliśmy próg lokalu, znów na mojej twarzy zawidniał niezadowolony grymas.

- Kiedy dostaniemy swoje nowe piosenki, Hm?- wyraziłem, chcąc trzymać się własnego planu i zaraz po otrzymaniu umówionych rzeczy przerwać jakikolwiek kontakt.

- Mam je w domu, poproszę Holly aby nam je przywiozła. Ale tylko wtedy, jeśli podczas sesji mnie pocałujesz.

- Jesteś nienormalna - powiedziałem z kpiną i pociągnąłem ją w stronę ścianki, aby media zrobiły nam kilka zdjęć. Naprawdę chciałem mieć już wszystko z głowy. Przypominam, że cały czas byłem zaręczony z Leondre.

Dziewczyna przyciągnęła mnie do swojego ciała, a gdy kamerzyści zaczęli robić zdjęcia do znanych artykułów, przycisnęła niespodziewanie swoje usta do moich, a ja położyłem dłonie luźno na jej policzkach. Serce biło mi znacznie szybciej niż wcześniej i to tylko dlatego, że byłem zestresowany, a pocałunek trwał zdecydowanie za długo. W tle rozległy się krzyki różnych fanów cisnących się za barierkami, a gdy Scarlett wreszcie się odkleiła, zauważyłem obok rozwiniętego tła Tilly. Zmarszczyłem brwi, zastanawiając się co ona tu robi, ale szybko mosiężny mężczyzna pociągnął ją brutalnie do wejścia na salę obok, dlatego widziałem to wszystko jedynie przez ułamek sekundy. Zdałem sobie sprawę, że brunetka nie do końca wywiązała się z umowy.

- Musimy porozmawiać - syknąłem do niej przez zęby, nie chcąc przerywać uśmiechu, a następnie ostrożnie poprowadziłem ją na bok do tłumu, gdzie nikt nas nie usłyszy.

Notice it | Chardre ♡Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz