•2• Chapter 26

392 37 17
                                    

*Leondre*

Charlie wyszedł jakieś dwie godziny temu i zaczynałem się niepokoić. W sumie to trochę idiotyczne, bo mnie nie było przez całą noc. Spojrzałem na puste ściany naszej sypialni zastanawiająco, a następnie zacząłem przyglądać się przyjaciółce obok, która przed chwilą się na mnie dosłownie wydarła.

- To co robicie to jeden wielki żart - ściągnęła brwi Daphne, biorąc do ust kolejne porcje truskawkowych cukierków. Była wyraźnie znudzona i chyba polubiła drażnienie się ze mną na każdym możliwym kroku.

- Mówiłaś to już dzisiaj, zapomniałaś?- wywróciłem oczami, dostając milion wiadomości prywatnych od bambinos, które odrazu zignorowałem.

- Czekaj, twój Romeo do mnie dzwoni - oznajmiła i uśmiechnęła się krzywo, odbierając telefon od Charlesa, a następnie dała go na głośnomówiący. Najpierw słychać było jakieś dziwne szmery, a następnie trzask drzwiami, na co się spiąłem.

- Leo?- powiedział ściszonym głosem.

- Zadzwoniłeś do mnie, a nie do Leo, półgłówku - zachichotała, kładąc telefon na kocu, a następnie opierając się wygodniej o włochate poduszki.- Co jest?

- Co do cholery Tilly robi z Mattem na konferencji?- wycedził nagle, a mi prawie oczy wyszły z orbit.- Scarlett milczy, a ja nie wiem co robić. Musicie tu szybko przyjechać, znacie adres.

- I co my mamy z tym zrobić? Przecież publicznie nie jesteście razem ani nic, a wasze zdjęcia razem na takim wydarzeniu mogłyby popsuć to, co odwalcie.- stwierdziła rudowłosa.

- Co z tego, skoro nasza świetna przyjaciółka znów nas wykiwała? Tills miała być bezpieczna - sapnął wkurzony.- Macie pięć minut, cześć - dodał, po czym się rozłączył, a ja miałem ochotę ponownie zarzucić oczami. Nie lubiłem, kiedy był taki zły i surowy.

Pomimo wszystko wstałem migiem, narzucając na siebie byle jaką bluzę, poprawiając włosy w lustrze, a na końcu się porządnie wyperfumowałem.

- Żartujesz sobie chyba - zakpiła ze mnie dziewczyna, podnosząc się do pozycji siedzącej.

- Jak nie chcesz to nie musisz jechać, ale to w końcu moja siostra, tak?

- Nie ważne, jadę z tobą.

- Kobieta zmienną jest - westchnąłem, a ta wystawiła mi język, prawdopodobnie w ogóle nie przejmując się niczym.

Uśmiechnąłem się do niej krzywo i zanim się obejrzałem, byliśmy już w jej samochodzie. Odpaliła silnik i z dużą prędkością ruszyła w stronę miejsca, gdzie odbywała się konferencja. Jako tako nie byłem zestresowany, bo po tym wszystkim nic już nie było w stanie mnie zszokować. Chciałem jak najszybciej zabrać siostrę i Charliego do domu, a najchętniej wyjechać z nimi na drugi koniec świata.
Gdy dojechaliśmy w milczeniu, szybko i bezproblemowo weszliśmy na wielką sale, odrazu zostając złapanymi przez ujęcia kilkunastu kamer. Zakryłem się w ostatnim momencie czarnym kapturem i otworzyłem sms'a od Charliego z informacją gdzie jest. Gdy brnąłem do zamkniętej garderoby w której prawdopodobnie był, zimna dłoń pociągnęła mnie z powrotem do ogromnego tłumu. Odwróciłem się oślepiony blaskiem fleszy i spojrzałem na brunetkę, która nie puszczała mojej dłoni nawet na sekundę. Byłem nie tyle co przytłoczony, ale i przestraszony.

- Co ty tu robisz? I gdzie jest Lenehan?- zapytała mnie, a ja zmrużyłem oczy, próbując doszukać się kto to był.

- Znamy się?- wycedziłem, wyrywając się, a następnie ruszyłem z powrotem do swojego celu, nie zwracając na nią większej uwagi.

- Do cholery - wykrzyczała i pobiegła za mną, ale ja oparłem się o drzwi garderoby, nie chcąc, aby wiedziała, że tam jest ktokolwiek. Dziewczyna przybiegła do mnie, stając na przeciwko i skrzywiła się lekko.

- Carla - podała mi dłoń, przedstawiając się, ale nie odwzajemniłem gestu, nawet nie miałem ochoty na dalszą rozmowę, ponieważ wszystko sobie przypomniałem.

Za dzieciaka często się z nią widywałem, ale potem coś się popsuło i nawet nie pamiętam dokładnie przez co. Zastanawiało mnie tylko co ona chciała ode mnie w dokładnie tym momencie? Nigdy jej nie wspominałem i myślałem, że ona podobnie. Pojawiła się tak jakby znikąd i niespodziewanie. Zmieniła się faktycznie nie do poznania.

- Serio? Kiedyś byliśmy nierozłączni, a teraz się przedstawiasz i myślisz, że cię nie pamiętam?- mruknąłem z dość zabawną miną.

- Tak pomyślałam, bo na początku udawałeś, że mnie nie znasz. Sława być może ci za bardzo uderzyła do głowy - stwierdziła, a następnie się do mnie przytuliła.

- Jestem teraz zajęty. Jeśli chcesz, zobaczymy się kiedy indziej, okay?

- Nie wyglądasz jakbyś ty przyszedł na konferencje.- pokazała gestykulując dłońmi na mój strój, który faktycznie nie był dopasowany do sytuacji.

- Nie ważne, zadzwoń - wywróciłem oczami, wchodząc do ciasnej garderoby, a następnie zamknąłem za sobą drzwi.

- Carla?- zaśmiał się Charlie, widocznie słysząc całą rozmowę, a ja odetchnąłem z ulgą, składając na jego ustach kilka pocałunków.- I jeszcze mnie pewnie szuka, Hm?- dodał w międzyczasie, obejmując mnie swoimi ramionami.

- Coś w tym jest - odpowiedziałem.- Co jest z Tills?

- Obecnie jest na sali, ale nie mam pojęcia po co... Musimy ją zabrać do domu, znaczy ty musisz, dopóki nie skończę wywiadu. Aktualnie zwiałem od Scarlett - zagryzł dolną wargę, poprawiając na sobie garnitur.

- Dobrze wyglądasz - uśmiechnąłem się, mówiąc kompletnie nie na temat.

- Wiem, ale teraz leć po siostrę. Tak? Wrócę wcześniej niż ty - obiecał i ostatni raz mnie przytulił zestresowany, nie mając na nic ochoty.

Przytaknąłem tylko i wyszedłem z małego pomieszczenia, dostrzegając Carle, która nie spuszczała ze mnie wzroku. Zacisnąłem dłonie na materiale swojej bluzy i posłałem jej miły uśmiech, ruszając do odpowiedniej sali.

Notice it | Chardre ♡Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz