•2• Chapter 14

479 51 24
                                    

*Leondre*

Zaciągnąłem się ostatni raz jointem i podałem dla blondynki, która była już pod wpływem. Nie do końca byłem świadomy co robię, ale wiedziałem, że to mnie niszczy. Nigdy bym nie przypuszczał, że wyląduje z Nicole w jednej paczce, paląc marihuanę.

- O kurwa!- krzyknęła, rzucając niedopałek na trawę, następnie depcząc go trampkiem.

- Co jest?- zapytałem z oszołomieniem.

Obraz przede mną wydawał się być dziwnie kolorowy i falował, gdy tylko zmieniłem obiekt obserwacji. Nie umiałem postawić równego kroku, dlatego ruszyłem z dziewczyną w stronę plaży slalomem.

- Psy słyszę.- wybełkotała, po czym zaśmiała się srogo w moją twarz, trzymając się mojego nadgarstka.

Charlie zostawił mnie tylko na kilka godzin, a ja już się naćpałem i to z kimś, kogo nie widziałem przez ostatnie kilka miesięcy.

Usiedliśmy razem na zimnym piasku i wziąwszy z plecaka butelki wódki zaczęliśmy ją pić z gwinta.

- Jestem za młody, ale mnie to nie obchodzi!- krzyknąłem, nie będąc do końca świadomym co robię i wypiłem trzy, duże łyki alkoholu, po chwili robiąc dziwny grymas twarzy.

Zdawałem sobie sprawę, że jeśli Nicole naprawdę słyszała policję, to jestem skończony bardziej, niż zdawałem sobie sprawę. Nigdy nie paliłem takiego czegoś i nie piłem na raz, dlatego czułem się wyjątkowo dziwnie.

- Ty, co ty w ogóle robisz w Port Talbot, laska?- zapytałem, wbijając wzrok w jej złociste, blond włosy, które zawiewały jej oczy.

- Przyjechałam do was, co to za pierścionek?- odpowiedziała, wskazując palcem na biżuterię, która oznaczała moje zaręczyny z Charliem.

Próbując poukładać myśli, będąc silnie odurzonym, próbowałem się powstrzymać przed powiedzeniem prawdy. Nie wiedziałem sam dlaczego bałem się przyznać o tym, że jestem w silnym związku. Możliwe, że to wszystko działo się zbyt szybko i mnie przytłaczało?

- Ukradłem!- zaśmiałem się, celowo kłamiąc, a Nicole wraz ze mną, wręcz płakała ze śmiechu.

- Jak mi się z tobą dobrze gada, Leo.- wyznała.- Szczególnie po ziole.- dodała, a na koniec wzięła łyka trunku.

~

Wróciwszy do domu Lenehan, przywaliłem bezcelowo w drzwi jego pokoju swoim ciałem, zupełnie ich nie zauważając.

- Ale kraksa.- powiedział do mnie, gdy otworzyłem prawidłowo drzwi i stanąłem na środku.

Dopiero po kilku minutach milczenia, mogłem zauważyć, że obok blondyna siedział Harry. Nie wiedziałem co tu robił, a do mojej głowy przychodziły naprawdę chore pomysły. I to zdecydowanie nie była moja wina. Spotkałem się tylko z dawną przyjaciółką, a ona postanowiła, że sobie wspólnie zapalimy.

- Pijemy?- wycedziłem, wciąż nie wiedząc dokładnie, co się ze mną dzieje. Przyznaję, byłem teraz bardziej świadomy co robię, niż jakąś godzinę temu, kiedy z trudem próbowałem przywlec się do domu.

- Kurwa, Leondre. Co ty ze sobą zrobiłeś?- zapytał Charlie, ujmując moją twarz w swoje dłonie.- Nie mów, że paliłeś...- dodał, przyglądając się moim powiększonym źrenicom.

- Troszeczkę, ale się nie gniewaj.

- I śmierdzisz wódką.- rzekł, odpychając mnie od siebie delikatnie, czego po chwili pożałował i z powrotem przytulił.

Brunet siedzący obok obserwował każdy mój ruch i... sam nie wiem co myślał. Charlie potarł swoje czoło dłonią i siłą ułożył mnie na łóżku. Zniknął migiem w drzwiach, po chwili wracając z ręcznikiem i lodem. Nie protestowałem, dlatego chłopak przyłożył mi lód do czoła i nakazał spać. W sumie, to chciało mi się spać, dlatego tak poczyniłem. Przymknąłem powieki, czując jak prawa dłoń narzeczonego mocno ściska moją. Serce w klatce piersiowej szalało jeszcze tak, jak nigdy, a powieki nieoczekiwanie drgały.

- Myślisz, że powiedzieć mu to dziś?- odezwał się w stronę Harry'ego myśląc, że nic nie słyszę.

- Nie wiem, Charles. Jest kompletnie nawalony. Może warto poczekać do jutra?- zmarszczył brwi i ułożył się wygodniej na fotelu.- I nie wiadomo skąd miał zioło.

- W naszym przypadku, zdobyć zioło to nie problem, alkohol też nie.- wywrócił oczami, spoglądając ukradkiem na moją wyczerpaną twarz.

Wiedziałem, że go to bolało. Bolało, że poprostu się naćpałem i on nie wiedział dlaczego. Podejrzewam, że czeka mnie poważna rozmowa i odrazu na to się wzdrygnąłem. Pragnąłem normalnego życia tak, jak jeszcze niczego na tym świecie. Brakowało mi beztroskich chwil spędzonych z bliskimi, a przede wszystkim mocnych, zdrowych relacji i rodzinnego ciepła. Ale co z tego, że chciałem? Matka pracuje coraz więcej, a nasz dom jest coraz częściej pusty i zimny. Z tego wynika też, dlaczego tak często przesiaduje u Lenehanów. Teraz już rozumiałem nawet Tilly, najzwyczajniej sobie nie radziła, tak jak ja w tym momencie. Czy ja chciałem, aby tak wyglądało moje życie?

Notice it | Chardre ♡Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz