Chapter 51

635 58 30
                                    

Rozdział zawiera scenę 18+. Czytasz na własną odpowiedzialność!

*Charlie*

Pogoda była bez zmian. Leo właśnie pakował walizkę, a ja mu pomagałem. Miał wyjechać kolejnego dnia z samego rana. Do tej pory do mnie nie dociera jego decyzja, jednak nie zmienia to faktu, że jest właściwa. Stwierdził, że chce mieszkać w jednym z londyńskich akademików. Dziwiło mnie to, skoro mógł mieć własne mieszkanie dlaczego wybrał właśnie akademik?

Brunet wrzucił z niechęcią kilka bluz a zaraz po nich spodnie z skarpetkami zawiniętymi w środku.

- Jak ty się w tym odnajdziesz?- pokazałem palcem na niedopasowane skarpety.

- Nie przesadzaj.- mruknął całując mnie w policzek następnie wracając do pakowania.

Gdy spakował już prawie całą szafę, do rąk wpadło mi nasze zdjęcie w ramce. Starałem się zapamiętywać każdy szczegół białej ramki i naszych wesołych min na fotografii. Te zdjęcie było robione nad naszą słynną rzeką, w dniu rozpoczęcia związku. Leondre oplatał dłonią moją szyje a ja miałem ułożone usta na jego rumianym policzku. Bardzo dobrze pamiętam tamtą chwilę. Nas obu przepełniała magiczna radość, widoczne były jeszcze nie wypalone iskierki w oczach, a wiatr lekko muskał naszą skórę. Myśli panowały w spokoju i odgłosach natury.

Podałem mu przedmiot głośno wzdychając.

- Nie śmiał bym zapomnieć.- wziął ją i ułożył na wierzchu zabezpieczając miękkimi ręcznikami.

Milczałem spoglądając na wypełnioną po brzegi walizkę, układałem sobie w głowie jak to będzie. Potrafiłem podnieść na duchu bruneta, aczkolwiek nie siebie.

- Hej, nie zamartwiaj się. Będzie tak jak mówiłeś, każdy weekend tylko dla nas. Wliczając w to dzisiejszą noc.

- Tak, pewnie. Wszystko sobie ułożymy. Martwi mnie to, że będę musiał w końcu oznajmić, że się odnalazłem. A wtedy oni mnie znów zaszantażują.- wydukałem.

Leo delikatnie wtulił się w mój tors i wyszeptał:

- Poradzisz sobie, my sobie poradzimy. Nie zrobią ci tego ponownie. Daphne już o to zadba.

Na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech, nad którym zupełnie nie miałem kontroli.

- Wiesz czego mi będzie najbadziej brakować?- zagryzłem dolną wargę.

- Moich domowych ciasteczek? Tych, co zawsze spalam?- odwzajemnił uśmiech spoglądając mi w oczy lekko się rumieniąc.

Wybuchnąłem dość głośnym śmiechem a chłopak razem ze mną.

- Tego też, ale nie o to mi chodzi.

- W takim razie nie może chodzić o nic innego jak o...- zbliżył się oblizując subtelnie swoje wargi.- Naszą ulubioną zabawę.

- Właśnie tak.

Devries przyległ gwałtownie do moich ust a ja delikatnie pokierowałem go na łóżko. Leżałem na drobnym ciele chłopaka i całowałem szyję.
Moje dłonie wędrowały po jego rozgrzanym ciele, a on z przyjemności wtapiał dłonie w moje poczochrane włosy.

Pozbawiłem bruneta koszulki po czym on zrobił to samo ze mną.

- Pragnę cię, cholernie.- wyznałem między pocałunkami.

Leo siedział na mnie okrakiem w samych bokserkach i szybko dyszał. Nasze języki toczyły ze sobą walkę a ja byłem podniecony coraz bardziej.
Przeleciał dłonią po moim kroczu na co jęknąłem i położyłem się na już nagim ciele chłopaka.

Bez pytania wszedłem w niego przez co z jego ust wydobył się głośny jęk rozkoszy. Wykonywałem okrągłe ruchy biodrami przyspieszając oddech. Wyczuwałem kropelki potu na czole, dlatego je wytarłem i kontynuowałem czynność.

- Mocniej.- dyszał.

Po kilku mocniejszych ruchach oboje doszliśmy po czym znów Devries siedział na moich kolanach. Agresywnie ocierał się o moje wybrzuszenie na co cicho pokrzykiwałem. Skradałem mu pocałunki na klatce przy tym robiąc rząd malinek.

- Leo, Charlie? Mama zrobiła kolacje zanim wyszła i błagam, skończcie się pieprzyć bo już nie mogę słuchać.- stukała w drzwi Tilly.

- Zapomniałem, że nie jesteśmy sami.- zacisnąłem usta w linię próbując uspokoić oddech.

- Nie szkodzi, ja też.- odsapnął.

Szybko ubraliśmy się w piżamy i ruszyliśmy do kuchni, gdzie odrazu brunetka przeszyła nas groźnym wzrokiem.

- Smacznego.- wycedziła stawiając zapiekanki na stole.

- Dzięki. Będzie mi ciebie brakować. Mamy też.- odpowiedział jej Devries.

- Mi was też. Jeśli chcesz, możesz nas odwiedzać cały czas.- zwróciła się do mnie.

- Jeśli nie będzie tu Chloe, to z chęcią.- zmarszczyłem brwi biorąc jedną z zapiekanek.

- A to ciekawe, bo ostatnio coraz cześciej ze sobą przebywamy.

- Mówiłem ci coś na ten temat, Tills.- chłopak spojrzał na siostrę z miną gotową do walki.

- A ja wspominałam, że nie wiesz o mnie wszystkiego.

- Czemu jesteś taka uparta i nie słuchasz starszego, mądrzejszego brata?- wtrąciłem.

Dziewczyna zamilkła, rozchyliła usta a następnie z przytupem zawróciła się do swojego różowego pokoju. To absolutny błąd, że już od jutra będzie odpowiedzialna sama za siebie.

___________

Z kim się widzę w styczniu w Wawie na koncercie BaM?

Notice it | Chardre ♡Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz