Chapter 20

1.1K 96 24
                                    

*Leondre*

Bałem się tam iść. Spodziewałem się najgorszego, czegoś co mnie bardziej dobije. Po ogarnięciu swojej zapłakanej i spuchniętej twarzy ruszyłem nad rzekę.
Nie wspomnę o tym, że nawet straciłem poczucie czasu.

Gdy zbliżałem się do danego miejsca zauważyłem już Charliego siedzącego przy strumieniu. Głowę miał spuszczoną w dół, rękawy bluzy wysoko podwinięte z nadmiaru słońca i rozczochrane, blond kosmyki włosów które raz od jakiegoś czasu uwolnił od czapki.

Słysząc moje buty ocierające się o trawę odwrócił się a na jego twarzy zawidniała pewnego rodzaju gorycz.
Usiadłem obok trochę niepewny co mam zrobić, spojrzałem na niego i szepnąłem:

- Przepraszam.

- W porządku.- westchnął i zbliżył swoje wargi do moich.

W końcu mogłem poczuć jego ciepłe usta na swoich, jego kojący dotyk i obecność.

- Źle się z tym czuje.- oderwałem się od niego.

- Nie masz powodów. Nie zrobiłeś tego specjalnie, tak?

- Racja.- zagryzłem wargę powstrzymując niekontrolowany uśmiech.

Blondyn widząc moje zakłopotanie pogładził swoją dłonią mój policzek a ja na ten gest z powrotem przyległem do ust towarzysza.

- Dajmy sobie czas.- powiedział jąkając się.

- Jeśli to ma odbudować nasze relacje, zróbmy tą przerwę.- odpowiedziałem po czym przytulił mnie najmocniej jak potrafił.

W tym uścisku poczułem jego ciche cierpienie wynikające z dzisiejszej sytuacji ale i miłość którą cały czas mnie darzył.

To niesamowite, że potrafię dokładnie wyczytać z jego oczu, czy poznać z uścisku jego uczucia.

~

Popołudnie spędziłem razem z Lenehanem, tak jak dawniej. Teraz siedzę i pakuje rzeczy na kolejne występy. Postanowiliśmy razem z Mattem i resztą, że ponownie odwiedzimy Polskę. Uwielbiam tam być, z resztą każdy z nas to uwielbia. Wszystko przebiegało spontanicznie dlatego jedziemy już dziś wieczorem. Właściwie to lecimy.
Nie żeby coś, ale właśnie podczas podróży do Polski nasze uczucia zaczęły kwitnąć. Między innymi dlatego uwielbiam podróżować. Nie dość, że zwiedzam piękne miejsca to robię to dodatkowo z osobami które kocham. Jedną z nich jest właśnie Charlie. On dopełnia każde chwile kolorowym akcentem, chociażby jednym uśmiechem w moją stronę. Sprawia, że chcę dalej funkcjonować i nie wątpić w to co robię.

Po spakowaniu walizki i torby położyłem się zmęczony na kanapę odpalając telewizje.

Przełączałem kanały w poszukiwaniu czegoś interesującego, trafiłem oczywiście na coś co mną wstrząsnęło.

Wiadomości.

" Bars and Melody ponownie przyłapani na gorących chwilach w nowym klubie. Co na to ich dziewczyny? Tylko spójrzcie!"

Zerwałem się na równe nogi. Teraz już wiadomo, dlaczego sponsor się nie odzywa i dlaczego nie mieliśmy propozycji nagrania czegoś nowego w nowym miejscu. Serce jakby chciało się wydobyć z mojej klatki piersiowej agresywnie o nią uderzało.
Nie chcę rezygnować z kogoś, kogo kocham na potrzeby jednego nadzianego gościa. Tylko dlaczego się nie odzywa tyle czasu? Zaraz pewnie się dowiemy, że zerwał też umowę. Chyba, że już to zrobił. Brawo, Devries.

Próbowałem uspokoić oddech i wracając do pokoju wziąłem walizki, telefon i ruszyłem odrazu do domu Charlesa.

Bez pukania wszedłem do domu nie zastając nikogo. Pomaszerowałem na górę do pokoju chłopaka, który właśnie sobie słodko spał.
Nie mam serca go budzić przed wyczerpującą podróżą. Usadowiłem się obok blondyna wtulając się w jego plecy i próbując zasnąć. Niestety z nadmiaru stresu nie udało mi się to.

Gorączkowo się odsunąłem aż blondyn się obudził.
Wcześniej nie widziałem jego twarzy, teraz jednak dostrzegłem niesforne kropelki łez.

- Co się dzieje?- dotknąłem niepewnie jego mokrego policzka.

- Ona.. Z resztą, nic wielkiego.- uśmiechnął się.

- Chodzi ci o sponsora? Też o tym myślałem.- mruknąłem nie dosłyszawszy pierwszego słowa.

Przyjaciel poparzył się za mnie pytająco a po chwili jego mina zamieniła się w przerażoną.

- Zerwał umowę?- zacisnął zęby powstrzymując dalsze strumienie łez.

- Tego się obawiam, trzeba dziś w trasie koniecznie porozmawiać z Mattem.

Chłopak zmarszczył czoło i nieśmiało spoglądał na moje usta.

- Nasza przerwa trwa ale... nasza zabawa jest dalej aktualna?- spoglądał na mnie a ja zatapiałem się w jego błękitnych oczach.

Pokiwałem głową dodając chytry uśmieszek i nie odpowiadając pocałowałem chłopaka w policzek na tym zaprzestając.

- Musimy nauczyć się hamować, kochanie.- westchnąłem pragnąc znów poczuć, że jest blisko.

- Przyjaciele, jak narazie.- przytulił mnie i jak za dawnych czasów poklepał po plecach cicho popłakując w moją koszulkę.

- Wszystko wróci do normy, obiecuje.

- Nie wiem, czy to da się ułożyć.- wychrypiał mówiąc zupełnie jak by to był koniec świata.

Siedzieliśmy kilka minut do siebie przytuleni, takie chwile lubię najbardziej.

W tle rozbiegł się dźwięk trąbienia.

Zabraliśmy walizki i posyłając do siebie uśmiechy wsiedliśmy do samochodu który miał nas zawieść na lotnisko.

Notice it | Chardre ♡Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz