*Leondre*
Z przerażeniem lekko podniosłem skrawek bluzy Charliego. Ujrzałem wielkiego, fioletowego siniaka. Zadrżałem i ściągnąłem z niego bluzę do końca. Nie pytając o to, czy go boli pobiegłem do łazienki po zimny okład. Namoczyłem ręcznik lodowatą wodą i wycisnąłem. Gdy wróciłem do pokoju chłopak płakał, patrzył na mnie z nadzieją i powoli uchylał wargi aby coś powiedzieć.
- Cśś, kochanie.- mruknąłem przykładając okład do jego pleców.
Charles odetchnął z ulgą i odpowiedział:
- Dziękuje, Leo.
Po tych słowach zachowując delikatność pocałowałem kark chłopaka a następnie odwróciłem ręcznik na drugą stronę i ponownie przyłożyłem.
- Kto ci to zrobił?
- Głupia sprawa, spadłem ze schodów.
- Przykro mi ale czuję, że kłamiesz.- burknąłem przytulając blondyna przy tym zachowując ostrożność na uderzone miejsce.
- To dla mnie ciężkie.
- Chcę ci pomóc. Musisz powiedzieć kto to zrobił.
Blondyn odwrócił się w moją stronę, otarł łzy i głośno stęknął. Przez chwile spoglądał przestraszony na mój wyraz twarzy, bawił się swoimi palcami aż w końcu zdecydował się odpowiedzieć.
- Moja mama.
Zmarszczyłem brwi i przez chwilę musiałem pomyśleć czy on przypadkiem czegoś nie brał.
- Jesteś pewny?- oblizałem swoje usta i przejechałem dłonią po włosach.
- Tak, jak nigdy. Tylko proszę, nikt nie może się dowiedzieć.
- To nie może zostać bez wytłumaczenia. Co jeśli ona znów się do tego posunie? W ogóle to za co ona cię tak urządziła?
- Dobrze wiesz za co. List od tej ropuchy- Jane.- szlochał.
- Już dobrze, skarbie. Jestem tu.- przytuliłem blondyna gładząc po włosach.- pogadamy o tym kiedy indziej.
- Nie, to straszne. Chcę z tobą być ale moja matka mnie za to nienawidzi. Własnego syna, po tym co dla niej zrobiłem. Starałem się zapewnić aby miała z Brooke jak najlepsze życie.
- To nie twoja wina. Spróbuj pomyśleć o czymś przyjemniejszym.- mruknąłem w jego usta a ten odwzajemniał pocałunki.
~
Aktualnie siedzimy już drugą godzinę w oczekiwaniu na super punktualną Daphne.
- Jestem!- weszła do studia machając.
- W końcu. Który to już raz nas tak olewasz?- obrócił się Colin który właśnie pakował rzeczy Matt'a.
Spojrzałem na rudowłosą z zaciekawieniem a potem na Charlesa. Był równie zakłopotany jak ja.
Chwilę po naszej przyjaciółce do pomieszczenia wparował Harry we własnej osobie. Oczy mi się zaświeciły ale starałem się ukryć moje podekscytowanie w towarzystwie Lenehana i innych tutaj.- Przez to, że mało pracowaliśmy w tym miesiącu zupełnie zapomnieliście o trasie która ma mieć udział już jutro.
- Kontynuuj.- poganiał ją nieśmiało Harry.
- Harry jest w trudnej sytuacji i poprosił aby mógł jechać z nami. Wiem, że Leondre się z nim przyjaźni. Nie mielibyście nic przeciwko? Mamy wolne łóżko, bo jak widać Matt już z nami nie pojeździ.- uśmiechnęła się klepiąc po ramieniu Colina.
- Eee... jasne, że nie mielibyśmy nic przeciwko.- wycedziłem niekontrolowanie.
- Tak. Ani trochę.- zapewniał blondyn kładąc dłoń na moim udzie.
- Skoro chłopcy się zgadzają, to nie mam nic do gadania.- uśmiechnął się kierowca wracając do sprzątania rzeczy.
Zaczyna się. Moje poczucie winy zżera mnie coraz bardziej i powoli pochłania. Niby nie mam ku temu powodów, ale jednak jestem zbyt uczuciowy żeby mój umysł to tak zostawił. Harry naprawde mnie pociągał, równie mocno jak Charlie. No może trochę przesadzam.
Nie pozwoliłbym jednak, żeby ten uroczy brunet przejął nade mną kontrole. Nie teraz, kiedy mój chłopak przeżywa piekło i mnie potrzebuje.- No to widzimy się jutro rano. Podjedziemy do was około 5am. Spakujcie najpotrzebniejsze rzeczy na dwa tygodnie. Lećcie już.- wybrnęła z sytuacji Daphne.
Spojrzałem na Harrego a ten posłał mi promienny uśmiech który odwzajemniłem. Po tej czynności Charles odchrząknął i powiedział stanowczo:
- Zobaczymy jak nam się będzie we trójkę spędzać czas. Na nas pora Leo.
- Tak, ale chwila moment. Colin?- wstałem.
- Potrzebujesz czegoś?
Zamilkłem i zastanawiałem się, czy warto o to zapytać. Zacisnąłem pięści i się odważyłem.
- Skoro sprzątacie rzeczy Matt'a, to może wiecie co się z nim stało?
Przyjaciel otworzył szerzej oczy i spoglądał raz po raz na rudowłosą.
Oni napewno wiedzą. To czuć.
- Wiem, że ona wie. Ty też.- warknąłem niekontrolowanie.
- To skomplikowane. Bardzo przyjaźniliście się z Mattem. Nie wiem, czy ta informacja to dla was nie za dużo.
Blondyn wstał, złapał mnie za dłoń i mruknął:
- Doceniam to, że nas chronisz ale też chciałbym wiedzieć. Nie jesteśmy już dziećmi, Colin.
Trzymał nas w niepewności jakieś cztery minuty. Serce wydawało się bić coraz szybciej a głowa pękała od myśli. Nie zamierzałem wyjsć, dopóki nam nie powie.
- Już dobra... W sumie macie racje. Nie ukryjemy tego przed wami. On nie żyje. To jego grób odwiedziła Nicole zanim ją wylaliśmy.- złapała się za głowę dziewczyna.
Niby był naszym managerem ale wiązaliśmy z nim wiele wspomnień, miłych i tych gorszych. To prawda, że docenia się człowieka dopiero po śmierci. To straszne.
-------------------
Ale będzie drama, Heri w trasie uuuu
CZYTASZ
Notice it | Chardre ♡
FanfictionBars and melody wiodą spokojne życie jako sławny zespół. Oboje mają kochające rodziny i jeden z nich dziewczynę. Podczas trasy koncertowej promującej nową płytę Leondre uświadamia sobie, że między nim a Charliem istnieje coś więcej niż przyjaźń. Man...