Chapter 22

938 94 22
                                    

Rozdział zawiera scenę 18+. Czytasz na własną odpowiedzialność!

*Leondre*

Obecnie jesteśmy już w polskim hotelu. Siedzimy właśnie na śniadaniu. Jak można było się domyślić, oboje byliśmy zestresowani. Ta trasa miała być jedną z szczęśliwszych ale ułożyło się zupełnie inaczej. Pomyśleć, że to wszystko przez jedną imprezę, przez jedną tabletkę. Żyję cały czas obwiniając się za tą noc z Chloe oraz jej ciąże. Jestem prawie pewny, że to ja. Charlie jest bardziej odpowiedzialny i by do tego nie dopuścił.

Blondyn grzebał widelcem w swojej jajecznicy i kątem oka spoglądał na moją skrzywioną twarz.

- Nie smakuje ci?- zapytałem.

- Smakuje, tylko jakoś nie mogę nic wcisnąć.

- Ja też. Może wrócimy do pokoju?

- Myślałem, że chcesz się wybrać do miasta.- odłożył widelec i wziął oddech spoglądając mi w oczy.

Na chwilę zastygłem uważnie obserwując niewielkie iskierki w jego źrenicach.

- Nie mam ochoty nigdzie wychodzić.- mruknąłem przerywając kontakt wzrokowy.

- Rozumiem. Ja podobnie.

Oboje zrezygnowani wstaliśmy i z powrotem ruszyliśmy do pokoju. Bez sił opadłem na łóżko a przyjaciel zaraz za mną.
Patrząc za okna w naszym pokoju można było dostrzec piękną panoramę wielkiego miasta a w tle usłyszeć szum samochodów pędzących po autostradzie.
Kochałem dźwięki miast, kochałem przebywać w ogromnych miastach.

Nasze oczy znów się spotkały.
Lenehan zdjął z głowy czapkę i przeczesał dłonią swoje zakręcone kosmyki włosów.
Nieświadomie zagryzłem dolną wargę, co odrazu zauważył. Na jego twarzy zawidniał chytry uśmieszek po czym położył swoje ciało na moim.
Przyległem do jego ust rozkoszując się zapachem perfum chłopaka.

Moje dłonie wędrowały po plecach Charliego a ten delikatnie gładził kciukiem mój policzek.

Czułem, że spodnie coraz bardziej mnie ściskały.
Oboje byliśmy już pozbawieni koszulki przy tym głośno dysząc i biorąc kolejne oddechy między namiętnymi pocałunkami.
Blondyn sięgnął dłonią do moich spodni i zsunął je ze mnie przynosząc mi natychmiastową ulgę.
Byliśmy już w samych bokserkach.
Charlie lekko przesuwał dłonią po mojej klatce piersiowej a ustami robił niewielkie malinki mrucząc z podniecenia.

Te niezwykle przyjemne chwile przerwało nam pukanie do drzwi od pokoju.

Stęknąłem wkurzony nakładając na siebie szlafrok leżący na krześle następnie idąc do drzwi.

- Czego.- przekręciłem zamek nie widząc kto nas zaszczycił obecnością.

- Musisz mi pomóc.- szarpnęła mnie za rękę ciemnowłosa kobieta.

Nie byłem w stanie dostrzec kim była. Miała na sobie głęboki kaptur. Przypominała mi trochę... Angeline?

- Znamy się?- zabrałem dłoń w swoją stronę.

Moja mina przedstawiała przerażone dziecko, w tym samym czasie objął mnie w pasie Lenehan.

- Jakiś problem, czy się w czarownice bawisz?- zwrócił się do kobiety.

- Potrzebuję tego, co ci dałam.

Przyjaciel jakby zamarł. Zabrał swoje ręce z mojego ciała i odchrząknął.

- Nie mam tego.

- Jeśli nie zdobędziesz kolejnych dawek, pożałujesz. Masz czas do przyszłego miesiąca.- odkryła kaptur grożąc palcem.

Teraz wiedziałem, to była na sto procent Angelina.

Trzasnąłem drzwiami i spojrzałem jeszcze bardziej przerażony w stronę chłopaka.

~

- Chłopaki, zaśpiewajcie raz a porządnie!- ryknęła Daphne przez megafon.

Trwały próby do naszego występu, niestety ani ja ani Charlie nie mogliśmy się skupić.

- Na litość boską, Leondre potrzebujesz masażu? Od rana jesteś jakiś spięty i nic do ciebie nie dociera.- podeszła rudowłosa pomagając mi wstać.

- Nie, w sumie to potrzebuje pobyć sam.

- Nie ma takiej opcji. Teraz próba, potem przygotowania i już zaczynamy meet and great.

Wywróciłem oczami i z powrotem wróciłem do pozycji siedzącej.

- Nie, ja mam dość. Ćwiczcie sami.- krzyknęła przyjaciółka i wyszła w stronę garderób.

Charlie złapał się za głowę i wywrócił oczami naśladując zachowanie Daphne.
Na ten gest lekko się uśmiechnąłem, niestety szybko ponownie opuściłem głowę.

- Wiem co by cię odprężyło.- usiadł za mną mocno mnie przytulając.

- Co takiego?

- To, co nam dziś przerwano.- zacisnął powieki wtulając się jeszcze bardziej w moją bluzę.

Moje usta automatycznie podniosły się w górę a policzki płonęły rumieńcami.
Bez ostrzeżenia wstałem a Lenehan za mną. Po chwili ciszy wbiłem się w jego rozgrzane wargi i oplotłem nogi przez tors tym samym będąc na jego rękach.

Zaniósł mnie do naszej przymierzalni i położył na kanapie odrazu pozbawiając wszelkich ubrań a następnie to samo siebie.

Usta blondyna błądziły po moim ciele a ja szybko oddychając oddawałem się chwili.
Wplotłem rękę w jego włosy gdy dłonią dotykał mojego czułego miejsca.

- Kocham cię, Leo.- syknął podniecony w tym samym momencie wchodząc we mnie.

- Ja ciebie też.- wymamrotałem rozkoszując się czynnością.

Charles delikatnie poruszał biodrami aż a końcu oboje doszedliśmy.
Zachowując spokój i próbując uregulować oddech wyszedł ze mnie i wyczerpany opadł na moje ciało.

Przytuliłem go i pocałowałem w czoło troskliwie gładząc po włosach przy tym czując się najszczęśliwszy na świecie.

Kiedyś mogłem tylko pomarzyć o tym, żeby ktoś tak idealny jak Lenehan byłby w stanie mnie pokochać.

Notice it | Chardre ♡Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz