*Leondre*
Ostrożnie zbliżałem się do ławki na której siedział Charlie próbując zobaczyć jego chudą sylwetkę przez agresywnie pruszący śnieg. Przełknąłem ślinę i zasiadłem obok w bezpiecznej odległości. Otuliłem się z zimna własnymi ramionami, ponieważ nie wziąłem bluzy i nieruchomo wpatrywałem się w drżące dłonie Charliego.
- Nie masz szalika. Zmarźniesz.- mruknął przerywając ciszę.
Po tych słowach, zdjął z siebie czarną bluzę, zostając jedynie w krótkim t-shircie. Starannie okrył nią moją szyję i syknął z zimna. Pomimo tego, czuł się lepiej dając mi to, czego on sam potrzebował.
- Teraz tobie będzie zimno.- odpowiedziałem zdejmując z siebie kurtkę, którą narzuciłem na nagie ramiona blondyna.
Sam dokładnie przykryłem się dwoma bluzami, po czym poprawiłem się na ławce.
- Pachnie tobą.- mruknął uśmiechając się pod nosem zupełnie niekontrolowanie.
- Jeśli chcesz z nią żyć, wystarczy powiedzieć.
Charlie zacisnął powieki odchylając głowę w tył, tym samym pozwalając śniegu sypać na jego rumianą skórę. Pomimo tego, że patrząc na niego czułem ból i błogość, pragnąłem mieć go przy sobie do końca moich dni. Muszę przyznać, że to okropne uczucie.
- Nie chcę być z nikim, Leondre.- zadrżał spoglądając mi w oczy.
- Co?
- Myślę, że nie do końca umiem być w związku. Ciągle cię ranię i okłamuje. Całowałem ją wiedząc, że jestem z tobą. Jak miałbym znów z tobą być, skoro nie wiedziałbyś kiedy kłamię, a kiedy nie? To mija się z celem, nie da się stworzyć czegoś wyjątkowego bez szczerości i zaufania.
Mój mózg był w stanie przyswoić już wszystko, ponieważ nie wywołało to na mnie emocji. Byłem świadom, że kłamał mówiąc o czystej przyjaźni wraz z Chloe.
Pokiwałem głową i nerwowo zaśmiałem się mu w twarz.- Ja wciąż cię kocham. Idiota, pieprzony idiota! Masz racje co do tego. Nie powinniśmy ze sobą być. Nie teraz.- krzyknąłem tracąc nad sobą panowanie.- Nie umiesz o mnie zadać i dobrze o tym wiedziałeś!
- Nie wiem czy to wyjdzie. Próbowaliśmy tyle razy temu zaradzić, a i tak kończyło się tym samym.- prychnął zawiedziony, jakby miał dość mnie w swoim życiu.- Każda kłótnia miała dobre zakończenie.
- Co masz na myśli? Czym się kończyło? Powiedz to!- kontynuowałem nie dając za wygraną, dobrze zdając sobie sprawę, że później będę tego żałował.
Ale co z tego? Lenehan narobił tyle w moim życiu, że mam prawo być oschły i wulgarny podczas kłótni. Za moimi plecami robił niezwykłe świństwa. Oczekiwał, że prawda nie wyjdzie na jaw?
- Kończyło się seksem, kurwa.
Oboje zastygliśmy. Prawda była okropna, ale potrzebna.
- Chcesz powiedzieć, że nasza miłość nie istniała? Tylko i wyłącznie zabawa? No przecież. Ty od zawsze byłeś nastawiony na chude blondynki. - wysyczałem triumfalnie i wstałem.
- Nie. C-c-chyba nie. Leo, byłem szczęśliwy.
Obróciłem się na pięcie i z powrotem wróciłem do domu. Trzasnąłem drzwiami natychmiastowo biegnąc do swojego pokoju. Niemalże odrazu rzuciłem się na łóżko z gorzkim płaczem. Ostatnio miałem wrażenie, że to stało się moją rutyną. Stwierdził, że był szczęśliwy. To oznacza, że już pewien okres czasu po prostu nie był.
- Leo?- szepnął cienki głosik podchodząc bliżej.
Podniosłem z trudem swoje ciało, a moim oczom ukazała się Tilly.
- Mój Boże, wypuścili cię!- powiedziałem niewyraźnie i objąłem brunetkę najmocniej jak umiałem.
To była właśnie ta osoba, której teraz najbardziej potrzebowałem. Nie czułem tak ogromnego szczęścia, iż miałem na sercu ogromny kamień spowodowany kłótnią. Osłabiał mnie on do tego stopnia, że nie byłem w stanie myśleć o niczym innym.
- Ja... uciekłam. Ale się nie przejmuj, panuję nad sytuacją. Vivienne mi wszystko opowiedziała. Nie chcę, żebyś przeze mnie cierpiał. Narobiłam sporo głupstw i muszę to odsiedzieć. Nic się nie dzieje, Leo.- szeptała trzymając dłonie na moich zapłakanych policzkach.
- Nie tylko to sprawia, że mam ochotę zapewnić sobie wszystko co najgorsze.
- Co on znowu narobił?
- Tym razem, to chyba koniec na zawsze.- zadrżałem cicho szlochając i zaciskając dłonie na bluzie siostry.- Wyciągnąłem z niego to, że nigdy mnie nie kochał. Czerpał korzyści z łóżkowych przyjemności.
Tills zakryła swoje usta dłonią niezwykle oburzona, po czym ogłaszając:
- Zwariowałeś do reszty? Dałabym sobie rękę uciąć, że w przyszłości będziecie szczęśliwym małżeństwem.
Patrzyłem dziewczynie głęboko w oczy i widziałem w nich iskierkę nadziei, której tak bardzo mi brakowało w swoim nastawieniu do świata. Nie umiałem odpalić iskierki na nowo i mieć siły do walki o kogoś, kogo kochałem i komu oddałem kawałek swojego serca aby go naprawił. Owszem, spisał się i naprawił brakujący element, aczkolwiek był on zbudowany wyłącznie na kłamstwach.
- Jeszcze się pogodzicie. Hej, Leo. Nie poddawaj się, nie taki byłeś zanim poszłam do pudła. Wychodziłeś z przesłuchania pełny nadziei i wciąż szczęśliwy. Być może wigilia nie za bardzo wyszła, dlatego sprawmy aby kolejne dwa, świąteczne dni były takie jak sobie zaplanowałeś.- mruknęła zamykając mnie w szczelnym uścisku.- To dzięki tobie zawsze miałam odwagę przeciwstawić się wrogom i pomimo poniżenia iść z podniesioną głową. Jesteś takim bratem, jakiego zawsze chciałam mieć.
- W moim planie na idealne święta przeważnie był Charlie. Najgorsze, że nie było tam ciebie. Nie spodziewałem się twojej wizyty.- pociągnąłem nosem wtulając się bardziej w brunetkę.
- Na wszystko jest rozwiązanie. Spokojna rozmowa i szczerość to kluczowy element. On ułoży twoje serce na nowo tak, że nigdy nie zwątpisz w miłość. Jestem tego całkowicie pewna, a znam was obu od małego.
- Nie, Tilly.
CZYTASZ
Notice it | Chardre ♡
FanfictionBars and melody wiodą spokojne życie jako sławny zespół. Oboje mają kochające rodziny i jeden z nich dziewczynę. Podczas trasy koncertowej promującej nową płytę Leondre uświadamia sobie, że między nim a Charliem istnieje coś więcej niż przyjaźń. Man...