•2• Chapter 22

426 40 16
                                    

*Leondre*

- Pamiętam, ale co to ma wspólnego z waszą kłótnią?- zapytał niespokojnie Charlie i pociągnął mnie za dłoń w stronę naszej niepełnej sypialni.

- Znienawidzisz mnie za to, co teraz powiem - stwierdziłem i spojrzałem ze smutkiem na swój pierścionek zaręczynowy od blondyna.- Byłem głupi i nie myślałem logicznie, a teraz musimy go znosić...

- Hej, Leo spokojnie. Postaram się zrozumieć, chociaż to co teraz mówisz brzmi wystarczająco niepokojąco - stwierdził i usiadł na łóżku, a ja usiadłem tuż obok.

Nie przyznawałem się do tego nawet przed samym sobą. Chyba to prawda, że nasza rodzina ma talent do pakowania się w kłopoty. To, że tak oschle potraktowałem Tilly wcale nie było oznaką mojej niewinności. Sam robiłem podobne głupstwa i jeszcze udawałem, że jestem święty. Zostałem wykorzystany przez rzekomego przyjaciela, ale potem faktycznie go polubiłem. Tylko co teraz, skoro on żąda więcej niż powinien? Udawał miłego w naszym towarzystwie, a jeśli bym pisnął słowo posunąłby się do wielu złych czynów. Bezbronny chłopak, który chciał mnie poznać poprostu się zabawił tym faktem, a ja jak naiwne dziecko się zgodziłem. Zbyt długo to się ciągnie, a przecież ten rok miał być inny, lepszy. Przejdźmy do rzeczy, bo sam się pogubiłem w swoich myślach.

- Harry...Bo on...Znaczy... Nie będę owijać w bawełnę, mieliśmy być szczerzy. Mam gdzieś co sobie o mnie pomyślą. Wiem, że mnie nie zostawisz.- mruknąłem i spojrzałem mu prosto w oczy.- Płaciłem mu. Płaciłem mu za przyjaźń, bo inaczej by wydał moją siostrę. A teraz chce więcej, żeby mieć z czego kupić mieszkanie dla Chloe i dziecka. To się ciągnie już kawał czasu, a Tills do teraz nie może się wypłacić. Nie mogła nic zrobić bo wiele osób ma o niej informacje, które nie powinny wyjść poza nasz dom.

- Czy ty jesteś normalny?- zapytał nagle i odsunął się ode mnie gorączkowo, jakbym conajmniej popełnił przestępstwo. Nie spodziewałem się takiej rekacji, a muszę przyznać, że zabolała.

- Co?- odparłem zdezorientowany, a potem uświadomiłem sobie, że niczym się nie różnie od Matta i reszty.

- Przepraszam Leondre, ale nie spodziewałbym się tego po tobie. Mówiłeś, że Tills cię nie obchodzi!

- Charles proszę cię... to moja rodzina i powinieneś to zrozumieć. Dostaliśmy wystarczająco pieniędzy z trasy żeby pomóc mu z tym mieszkaniem, cokolwiek.

Lenehan przysunął się bliżej i objął mnie swoimi ramionami. Nie mam pojęcia dlaczego zareagował tak gwałtownie i niezrozumiale, ale szybko się opamiętał.

- Nie jestem zły, tylko zawiedziony - rzekł i wypuścił drżące powietrze z ust.- Nie po to tyle razem z tobą przeszedłem, żeby cię zostawić.- dodał, a ja przeniosłem wzrok na drzwi, które powoli się uchylały.

- Szukasz czegoś?- rzuciłem oschle w strome Harry'ego, a następnie wtuliłem się w ciało chłopaka.

- Ja nic, ona podobno chciała was widzieć.- burknął zdenerwowany, a po chwili podał nam telefon.

Charlie odebrał słuchawkę od bruneta i włączył głośno mówiący. Zagryzłem mocno swoją dolną wargę i nasłuchiwałem co ciekawego tym razem ma nam do powiedzenia Scarlett.

- Mam nadzieje, że pamiętacie o spotkaniu dziś wieczorem? Mam dla was gościa i będziecie musieli się zgodzić na ustawkę, bo inaczej nic nie będzie z mojej pracy z wami. A koniec mojej pracy oznacza koniec was w tym momencie.- rzekła jak zwykle oschle, a ja kichnąłem praktycznie w telefon, dlatego szybko się zarumieniłem ze wstydu.

- Jaką znów ustawkę?- zapytałem, gdy zauważyłem zakłopotanie na twarzach obu przyjaciół.

- Pogadamy o tym jak się zobaczymy. Dodam tylko, że jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, twoja siostra będzie bezpieczna, a wy zarobicie trochę więcej kasy niż zazwyczaj.

Momentalnie żołądek mi się ścisnął w małą kuleczkę, a wzrok utkwił w białej ścianie. Skąd ona mogła widzieć czy Tilly jest w tarapatach, czy nie? I co miała na myśli mówiąc, że musimy przyjąć ustawkę?

- Wszystkie bambinos wiedzą już o waszym związku. Czas to zmienić.- dodała po chwili ciszy.

- Czy ty znowu próbujesz rozwalić nasze relacje?- zapytał z pogardą Lenehan, szybko splatając swoją dłoń z moją, jakby się bał jej nędznych słów.

- Znudziło mi się to, jeśli mam być szczera. Zależy mi na swojej karierze, a sama nie dojdę do szczytu. Widzimy się wieczorem, adres wyślę na sms. Żegnam.- pisnęła obojętnie, a po chwili usłyszeliśmy dźwięk rozłączenia się.

Harry spojrzał krzywo na nasze dłonie i znieruchomiał. Miał zamglony wzrok, a nogi mu się uginały.

- Masz coś z tym wspólnego, prawda?- rzuciłem w jego stronę i zmarszczyłem niewinnie brwi. Byłem naprawdę zmęczony tym wszystkim.

- Możliwe, ale to tylko dla dobra twojej siostry.

- Podoba ci się?- zaśmiał się Charlie, niemal otwierając usta z zaskoczenia, a następnie klasnął w dłonie jak mała foka.- Ty jesteś nieokrzesany chłopie. Najpierw startujesz do mnie, do Leondre, a teraz do jego siostry? Jakby tego było mało, wychowujesz dzieciaka z Chloe.

Szatyn prychnął pod nosem, obrócił się na pięcie i z trzaskiem drzwi wyszedł z pokoju, będąc jeszcze bardziej naburmuszonym niż kiedykolwiek.
Czekała nas poważna rozmowa ze Scarlett i cholera, od kiedy ona zrobiła się do tego stopnia poważna?
Cokolwiek by to było, nie mam zamiaru urywać kontaktu z kimś, kogo kocham nad życie. Tilly umie o siebie zadbać jeśli trzeba i nie potrzebuje pomocy żadnej z ustawek. Przynajmniej stwarza takie pozory, tak jak ja przez ostatnie ciężkie miesiące.

Notice it | Chardre ♡Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz