Ten rozdział jest zdecydowanie inny od pozostałych, gdyż to nie Suzanne będzie opowiadała nam o wydarzeniach i to nie ona będzie najważniejszą postacią :)
Mam nadzieję, że taka forma przypadnie Wam do gustu
***
W ciemnym gabinecie, którego głównym źródłem światła były gorące płomienie ognia, rozbrzmiewały ciche dźwięki tykania zegara wiszącego na jednej z czterech, burgundowych ścian. Pomieszczenie zostało utrzymane w bardzo chłodnym stylu, a osoba, do której należało, musiała być silna i zdyscyplinowana.
Surowość pokoju przełamywały jednak świece stojące na pobliskiej bukowej komódce. I nie tylko one. Ręcznie robiona serwetka znajdująca się za szkłem jednego z obrazów była pamiątką niezwykle sentymentalną, zapewne ważną dla właścicielki. Wrażliwą naturę osoby mającej ten gabinet zdradzało także wkomponowane w wielką biblioteczkę zdjęcie, ukazujące przystojnego mężczyznę stojącego wśród bujnej roślinności jakiegoś ogrodu.
Wiele rzeczy można było powiedzieć o Minerwie, a uczniowie niewątpliwie przykleili jej łatkę osoby niewzruszonej, ale jedną z osób znających jej wrażliwą naturę był Albus Dumbledore. Jej dozgonny przyjaciel jeszcze z czasów, gdy świat zdawał się niezagrożony, a czarna magia była trudno dostępna w zakazanych księgach. Były to czasy, kiedy jeszcze Voldemort nie był znany pod swoim mrożącym krew w żyłach imieniem. Wtedy znano go powszechnie jako Tom Riddle.
Człowiek ten zniszczył idealny świat magii, a pokonanie go zabrało czarodziejom wiele energii. Niestety na obecnych czasach postanowiła zawiesić się chmura z mocą tego czarnoksiężnika. I w najmniej spodziewanym momencie zaczęła atakować.
A uderzyła ze zdwojoną siłą. Jej ofiarą padli niektórzy uczniowie Hogwartu.
Jednak dopiero dzisiaj Minerwa zdała sobie sprawę z powagi sytuacji. Ze zniecierpliwieniem patrzyła w płomienie ognia, które dzisiaj wydawały się wyjątkowo niespokojne i wyczekiwała charakterystycznego stukania w drzwi. Kobieta miała ogromną nadzieję, że Albus rozwieje jej wszystkie wątpliwości. Zawsze służył jej poradą, a jego mądrość owiewała jej serce spokojem.
- Witaj, Minerwo - W pomieszczeniu rozległ się głos mężczyzny, w którym tak dobrze było wychwytywalne doświadczenie. - Wybacz, że nie pukałem, ale sytuacja wymaga od nas łamania pewnych reguł, jakie narzuca nam savoi-vivre.
Kobieta nie odpowiedziała. Skinęła jedynie głową ze zrozumieniem i podeszła do swojego biurka, gdzie Albus ruchem ręki wyczarował trzy filiżanki herbaty.
- Przepraszam też, że wcześniej cię nie uprzedziłem, ale będziemy mieć jeszcze jednego gościa - powiedział uprzejmie Dumbledore i zamieszał napój łyżeczką. Następnie upił z niego łyk.
Minerwa zmarszczyła lekko czoło.
- Kto jeszcze miałby być zamieszany w tę sprawę? - spytała z wyczuwalną nutą pretensji w głosie. - Przecież mówiłeś mi, że Snape już wie o wszystkim!
- To nie będzie Severus, kochana. - Mężczyzna uśmiechnął się przyjemnie. - Ale nasz gość ma bardzo wiele wspólnego z tą sprawą. - Upił kolejnego łyka ciepłego napoju.
- Rozumiem - przytaknęła i wiedząc, że Albus nie powie jej ani słowa więcej do czasu przybycia gościa, poczęstowała się herbatą.
Ciepła ciecz wcale nie ułagodziła wątpliwości kobiety, dlatego już miała zwrócić się do Albusa, aby podzielić się z nim swoimi obiekcjami dotyczącymi obecnych wydarzeń, gdy w tej samej chwili płomienie w kominku zgasły, by po chwili pojawić się znowu w odcieniach ciemnej zieleni i granatu.
CZYTASZ
Suzanne Rose Lupin
Fanfiction"- Prefekt, jesteś prefektem? - odparłam kpiąco - Nie wiedziałam, że za bycie Idiotą jest tak wysokie stanowisko!" - Od tych niepozornych słów w moim życiu rozpoczął się ten cały bajzel...