Rozdział 92

1.3K 85 47
                                    


...

W ciemnych oczach Angeliny pojawiły się iskry szaleństwa. Ta perspektywa nie spodobała mi się nawet w najmniejszym stopniu, przez co przygryzłam policzki od wewnątrz i w spokoju policzyłam do dziesięciu. Przez to, że irytacja i strach wcale ze mnie nie uleciały, nie widziałam przed sobą już żadnego lepszego wyjścia!

- Angelino, ja... chyba jednak nie chcę iść na tą imprezę - powiedziałam, starając się wyglądać na zdecydowaną. Niestety absolutnie się tak nie czułam.

- Żartujesz sobie? - odparła momentalnie. - Gryffindor wygrał mecz, jak możesz tego nie oblać?

- Sama nie wiem. - Może dlatego, że tam będzie George!

- Suz, zakładaj kieckę, szpilki i pokaż wszystkim jak bawi się Gryfonka na siódmym roku!

- Spasuję. Poza tym nie wiem, czy zaraz nie cofną mnie do rocznika niżej! - zaprotestowałam, przyglądając się krytycznie sukience, którą podała mi dziewczyna. Po chwili odłożyłam ją na łóżko. - Może jakaś inna? - Angelina jedynie skinęła głową, chowając ubranie.

- Impreza pomoże ci wyluzować. Zapomnisz chociaż na chwilę o problemach i zaczniesz się bawić - kontynuowała.

- Ja już się świetnie bawię!

- O, tak! Brydż to świetny sposób na spędzanie sobotniego wieczoru - mruknęła ironicznie. - A teraz bez min i założysz...

W tej samej chwili dziewczyna podbiegła do swojej szafy. Zaczęła przerzucać w niej kolejne wieszaki z niewyobrażalną ilością ubrań, a wtedy przez głowę przeszła mi myśl, czy ktokolwiek inny jest w stanie mieć taką ilość ubrań w szafie.

Po chwili dziewczyna z niebywałą dumą wyjęła z szafy czarną sukienkę. Na jej widok zmrużyłam lekko oczy, nie chcąc dać po sobie poznać, że była cholernie śliczna!

- Angelino, nie! Proszę, wszystko tylko nie to. Będę w tym wyglądała okropnie! Zrobię wszystko, co chcesz, będę twoim niewolnikiem, ale...

- Załóż ją! - dziewczyna przerwała moje wywody głosem, który nie miał zamiaru słyszeć sprzeciwu.

Przez chwilę nie chciałam jej ulec. Jednak pod silnym wzrokiem dziewczyny wzięłam niechętnie sukienkę i klnąc pod nosem, weszłam do łazienki.

Nie myśląc wiele, założyłam szybko na siebie tę kreację i mając wątpliwości: czy aby na pewno chcę zobaczyć się w lustrze, spojrzałam w swoje odbicie.

Nie widziałam różnicy. Nie spłonęłam, chociaż miałam na sobie sukienkę - jednak to nie zmieniało faktu, że nadal nie czułam się w niej komfortowo.

Sukienka była w kolorze aksamitnej czerni, sięgała nieco przed kolano i posiadała odważne, przezroczyste wstawki, zrobione z delikatnego materiału, przez który był widoczny mój brzuch oraz obojczyki wraz z dekoltem.

Ta sukienka bezapelacyjnie będzie zwracać na mnie uwagę. Wrażenie to potęgował głęboki, półkolisty dekolt. Eleganckiej oprawy dodawały natomiast długie przezroczyste rękawy. Mój biust był zasłonięty przez czarny materiał, przypominający w kształcie serce.

Westchnęłam cicho. Angelina faktycznie znała się na ciuchach. Aż poczułam się głupio przez ten mój akt desperacji. Przeczesałam ręką włosy ze zdenerwowania i przełożyłam je na jedną stronę. Moje niebieskie oczy, wpadające teraz w odcień szafiru, lśniły magicznym blaskiem, którym być może była świeca nade mną.

Nacisnęłam delikatnie na klamkę i wyszłam z łazienki. Wtedy moim oczom ukazały się dwie twarzyczki moich przyjaciółek, które patrzyły na mnie z zadowoleniem.

Suzanne Rose LupinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz