Była ciemna noc, kiedy płomienie w pokojowym kominku Lupin przegoniły mrok. Dziewczyna zmrużyła oczy, patrząc wprost w palenisko i powolnym ruchem chwyciła w dłoń różdżkę. Blokada została zniesiona tylko na chwilę, ale tak naprawdę nigdy nie było pewności, kto pojawi się po drugiej stronie.
Z płomieni wyłoniła się ruda czupryna jednego z Weasleyów.
- Kto tam jest? - warknęła Suzanne, uprzednio zabezpieczając pomieszczenie.
- Widzę, że założyłaś wszystkie środki ostrożności - parsknął George, wyskakując z ognia. Po chwili wydostał się stamtąd również Fred, trzymający w dłoniach dwa pudełka.
- Po drugiej stronie jest tego masę, teraz rozładowujemy? - Fred rozejrzał się po pokoju, szukając miejsca, gdzie mógłby odłożyć paczki.
- Nie tutaj, Fred - skarciła go dziewczyna, rzucając na siebie czar niewidzialności. - Idziemy do Pokoju Życzeń. Tam otworzymy drugi portal.
Bliźniacy skinęli. Fred wrzucił oba pudełka do ogniska, a gdy zniknęły po drugiej stronie, rudzielcy również stali się niewidzialni.
Widząc zarys postaci Lupin, podążyli za nią, wchodząc na lodowaty korytarz Hogwartu, gdzie pozornie nie było nikogo.
- Stare dobre czasy - mruknął George, zrównując się z dziewczyną i łapiąc ją za rękę. Ona jedynie przyłożyła palec do ust.
- To już nie jest ta sama szkoła - mruknęła w chwili, gdy zza rogu wyłoniło się rodzeństwo Carow.
W rękach mężczyzny znajdował się stos zebranych ulotek, które wcześniej rozrzuciła Gwardia Dumbledore'a.
- Gwarantuję ci, bracie, że już niedługo nie będzie żadnych tego typu śmieci. Zrobimy tym wszystkim gówniarzom takie piekło, że będą bały się oddychać bez naszego pozwolenia. - Oboje zarechotali.
Fred zacisnął szczękę. Wystawiając rękę, miał zamiar rozsypać wszystkie te ulotki i sprawić, by zaczęły atakować śmierciożerców, jednak Suzanne powstrzymała go.
"Idźcie do Pokoju Życzeń. To jest teraz naszym priorytetem" - Bliźniacy ułyszeli głos dziewczyny w głowie.
"A co z tobą?"
Suzanne mrugnęła, zmieniając kształt swojego ciała w słabej urody mężczyznę. Zrzuciła z siebie czar niewidzialności.
- Jak dyżur? - spytał Hood, a jego głos dobiegł rodzeństwo Carow zza pleców. Zatrzymali się.
- Znów szlamy porozrzucały ulotki. - Wskazał na nie brat Carow.
- Trzeba je nauczyć szacunku - Wysyczała Suzanne, a bliźniacy mając dość tej wymiany zdań, skierowali się po cichu w stronę ukrytego przejścia.
- Niedługo je nauczymy, profesorze. - Uśmiechnęli się wrednie, znikając w czerni korytarza.
Suzanne przeszedł zimny dreszcz. Śmierciożercy nigdy nie rzucali słów na wiatr, co oznaczało, że już wkrótce czeka ich zemsta z ich strony. Przełknęła ślinę, odwracając się i idąc w kierunku bliźniaków.
Przeszła przez ukryte drzwi, wracając do prawdziwego ciała.
W środku wszystko już było gotowe. Bliźniacy otworzywszy portal, wypakowali z niego zaklęciem całą zawartość i jednym pstryknięciem palców porozkładali to starannie wzdłuż ścian.
- Nie wiem, jak mam wam dziękować. - Uśmiechnęła się, widząc gadżety ze sklepu Weasleyów. Pomimo słów Carowów, widziała iskierkę na końcu tego tragicznegi tunelu.
- My chyba wiemy - odpowiedzili równo bliźniacy, klepiąc się po policzkach.
Suzanne zaśmiała się na ich gest.
Podeszła do nich i szybko pocałowała obu we wskazane miejsce.
- Nie wierzę, że to naprawdę ma miejsce - mruknął już ze zrezygnowaniem George. - Jak można zniszczyć tak cudowne miejsce?
- Zabawne jest to, że uczniowie jeszcze nigdy nie byli ze sobą tak zżyci - przyznała Lupin. - W Gwardii Dumbledore'a są prawie wszyscy uczniowie, nawet ci ze Slytherinu.
- Draco Malfoy? - zadrwił George.
- To wartościowy człowiek - Na jej słowa bliźniacy udali wybuch śmiechu. - Większość ślizgonów takich jest. Kiedy odsuną od siebie propagandę rodziców, wychodzą z nich serdeczni ludzie.
- Nie powiesz mi chyba, że im ufasz?
- Mam do wyboru ufać albo im, albo Śmierciożercą. A obecnie jestem jedyną osobą w szkole, która jest w tych obu środowiskach.
- Ale zdajesz sobie sprawę, że Malfoy jest oskarżony o zabicie Dumbledore'a? - podrzucił Fred.
Suzanne przytaknęła mu.
- Gdyby to on zrobił, Dumbledore nie żyłby od czerwca. I chociaż prawdą jest, że Draco pomógł przedostać się śmierciożercom do szkoły... I w sumie jest jednym z nich... Dumbledore'a zabiła Bellatrix.
- A jeśli zdradzi?
- Ja równie dobrze też mogłabym zdradzić. - Usiadła na podłodze. - Musimy się nauczyć, że na wojnie nie możemy wybierać sojuszników. Jeśli nie damy szansy Malfoyowi czy Zabiniemu, z rozkoszą da im ją Voldemort. A jemu już wystarczy pomocników.
- No dobra - ciągnął Fred. - Draco Draconem. Ale co w takim razie z jego rodziną? Lucjusz Malfoy...
- Skończmy ten temat. Do świtu zostało parę godzin. Spędźmy ten czas tak jak dawniej. Poszwendajmy się po Hogwarcie.
CZYTASZ
Suzanne Rose Lupin
Fanfiction"- Prefekt, jesteś prefektem? - odparłam kpiąco - Nie wiedziałam, że za bycie Idiotą jest tak wysokie stanowisko!" - Od tych niepozornych słów w moim życiu rozpoczął się ten cały bajzel...