Rozdział 49

1.6K 100 37
                                    


Spędzałam wraz z bratem beztroski poranek w domu, a od rozpoczęcia roku szkolnego dzieliło mnie jeszcze spokojne półtora tygodnia. Poddawaliśmy się oboje codziennej rutynie - on czytał gazetę, a ja stałam przed otwartą lodówką, myśląc, co mogę zjeść do herbaty, która już dawno wystygła. Z radia leciała muzyka, która przełamywała ciszę panującą między nami. Była ona jednak całkowicie naturalna i gdyby któremuś z nas zaczęła przeszkadzać, momentalnie zostałaby pogwałcona.

- Przerywamy audycję - Rozległo się nagle w czarodziejskiej Rozgłośni Radiowej, przez co Remus oderwał się od czytanego artykułu. - by przypomnieć ważny komunikat. Prosimy o zachowanie szczególnej ostrożności, gdyż wczoraj, w godzinach popołudniowych uciekł z Azkabanu seryjny morderca: Syriusz Black. Władze Azkabanu cały czas pracują nad znalezieniem zbiega, a specjalnie wyszkolone jednostki dementorów już podjęły się poszukiwania zbiega.

- Dementorzy - prychnęłam. - Wyrządzą oni więcej szkód, niż gdyby ten cały Black wyraził ochotę na zabicie kogoś. A swoją drogą... Ciekawe, jak udało mu się uciec? W końcu Azkaban to niezdobyta twierdza. Nie ma szans się z niej wydostać. - parsknęłam, decydując się w końcu na płatki z mlekiem. - Nie sądzisz? - Odpowiedziała mi cisza. - Remusie? - rzuciłam, gdy po dłuższej chwili brat nie okazywał zainteresowania.

Odwróciłam się zniecierpliwiona w jego stronę i wtedy ujrzałam, że jego twarz przybrała białych odcieni.

- Remusie? - zaniepokoiłam się lekko i w jednej chwili znalazłam się przy nim. - Co ci jest? - spytałam, uważnie lustrując go wzrokiem. Jego dłonie trzęsły się delikatnie, a oddech jakby stał się płytszy i bardziej niespokojny. Wyglądał, jakby zaraz miał przemienić się w wilkołaka. - Remusie! - Dotknęłam jego ramienia, lecz wzrok mężczyzny cały czas był utkwiony w nieokreśloną przestrzeń za mną.

- To... - wyszeptał jedynie, a po chwili schował twarz w dłoniach.

- Co za "to"? Co się stało? - próbowałam sprawić, by chociaż na mnie spojrzał. On jednak był jak w transie i przeczył głową samemu sobie. Przeczył, jakby nie mógł uwierzyć w...

- Kim jest Syriusz Black? - spytałam nagle, odsuwając się od brata na kilka łokci. Mężczyzna na dźwięk tego nazwiska poruszył się niespokojnie. Po chwili podniósł delikatnie głowę, a na jego twarzy błąkało się... wszystko. - Kim jest dla ciebie Syriusz Black? - powtórzyłam dobitniej.

- Gdybym potrafił ci to wyjaśnić. - odparł, a jego głos był łamiący i słaby. Nigdy nie widziałam Remusa w takim stanie. Wyglądał... gorzej niż po ponownej przemianie w człowieka!

- Kim on jest? - rzuciłam, a na twarzy brata pojawił się grymas nienawiści. "Tylko dlaczego, o co tutaj chodzi?"

- Zalecamy nie wychodzić z domów. Black jest nieuzbrojony, ale nadal niebezpieczny. Może ukrywać się wszędzie, dlatego prosimy o zachowanie ostrożności. - Kolejny denerwujący głos dobiegający z urządzenia.

- Remusie...

- To człowiek, którego nie chciałbym znać. - powiedział nagle, a jego ton głosu opływał w niechęć. Nie spodziewałam się dostać tak wyczerpującej odpowiedzi, biorąc pod uwagę jego obecny stan.

- To znaczy? - podniosłam się z kolan.

- To znaczy, że jest to sprawa skomplikowana - odparł jedynie, a następnie wstał i dolał sobie wrzątku do filiżanki.

- Jeżeli jest on niebezpieczny...

- Zagraża naszemu życiu. - poprawił.

- Kim jest dla nas Syriusz Black?

Suzanne Rose LupinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz