Suzanne przeciągnęła się na łóżku, nieświadomie wyginając się w łuk. Jej kręgosłup strzelił cicho, a przez jej ciało przeszedł słodki impuls rozbudzenia. Uniosła lekko powieki, pod którymi ukrywał się ciemny błękit.
Uśmiechnęła się sama do siebie, kiedy pierwszą osobą tego dnia, jaką mogła zobaczyć, był George, wykrzywiający usta w uśmiechu na fotografii przy jej łóżku. Podobał jej się ten wyraz twarzy. Rudzielec wyglądał wtedy tak pociągająco i...
Pokręciła głową ze zdziwieniem. Dlaczego taka myśl pojawiła się w jej głowie? Przecież w tych oczach i ustach nie było nic niezwykłego. Sprawiały one tylko, że chciało się w nich zatopić na zawsze.
- Idiotka - syknęła Lupin do samej siebie i położyła ramkę fotografią do dołu, aby nie musieć patrzeć dłużej na twarz Weasleya.
Na szafce znajdowały sie też inne zdjęcia jej przyjaciół. Była to wczorajsza inicjatywa Freda - zrobił jej ołtarzyk przyjaźni przy łóżku, aby sobie prędzej przypomniała.
Dziewczyna podniosła się z łóżka i przeczesała dłonią włosy, przez co wykręciły się w różne strony i utworzyły zgrabne fale, okalające jej twarz oraz ramiona i plecy.
I tak było z nią lepiej niż na samym początku. Wtedy nie pamiętała nic. A teraz odczuwała do osób dookoła siebie różne emocje; niekoniecznie zawsze były one pozytywne. Dziewczyna wiedziała jednak, że jej umysł i ciało na pewno należą do niej. Czuła się dobrze w swoim życiu i zapragnęła być na nowo jego częścią. Sen z powiek zsuwał jej jedynie jeden chłopak, którego nijak nie mogła zrozumieć.
Zirytowana tą myślą, założyła na umyte ciało bieliznę a następnie przylegającą czarną koszulkę i długą spódnicę w kwiaty aż do kostek. Na nogi włożyła trampki i wypiła resztek czarnej herbaty, którą zaparzyła sobie wczorajszego wieczora.
George Weasley - przyjaciel. PRZYJACIEL! Nijak to pieprzone słowo nie pasowało jej do tego człowieka. Jako jedyny z osób, które podawały się za serdecznych wobec niej, był opryskliwy w stosunku do dziewczyny. I tylko do niej. O ile jeszcze Moody prychał na wszystkich, tak George tylko Suzanne trzymał na dystans, co ją cholernie wkurwiało...
Przygryzła dolną wargę.
Ale to była prawda. Wkurwiało ją to, że chłopak miał ją w dupie! Że z początku troskliwy, we wspomnieniach wzbudzający zaufanie, a teraz wrogi i nieprzyjemny - trzymający na cholerny dystans.
Wzięła głęboki wdech, podnosząc jego zdjęcie do pozycji stojącej. Miał coś w sobie. Jako ten jedenastoletni chłopiec miał coś w sobie, a teraz miał to w sobie jeszcze bardziej. Zanurzała się we własnych wspomnieniach, w których wreszcie czuła się sobą, i starała się znaleźć chłopaka w sytuacjach, gdzie on też był prawdziwym sobą. Miała wrażenie, że jego obecne wrogie zachowanie jest sztuczne.
- Robisz się sentymentalna, Suz - Z zamyślenia wybudził ją chrapliwy głos Blacka, lustrującego ją uważnie.
Suzanne uniosła oczy w górę i zmarszczyła brwi. Siedziała w kuchni, a przed nią stała miska chrupek kukurydzianych. Całkowicie rozmoczonych.
- Jestem dzisiaj nieprzytomna, przepraszam - mruknęła, ruchem ręki odstawiając naczynie do zlewu.
- Nie przepraszaj mnie tylko siebie, kochana - odparł Syriusz. - Wyglądasz jak wrak - dodał po zastanowieniu.
Suzanne wydała z siebie krótki jęk. Wrak? I to przez myślenie o tym głupim Weasleyu! W jej oczach zakotłowaly się łzy, ktore po chwili zaczęły spływać po policzkach.
CZYTASZ
Suzanne Rose Lupin
Fanfic"- Prefekt, jesteś prefektem? - odparłam kpiąco - Nie wiedziałam, że za bycie Idiotą jest tak wysokie stanowisko!" - Od tych niepozornych słów w moim życiu rozpoczął się ten cały bajzel...