Powoli gasnące ostatnie źródła świateł. Cisza delikatna tak bardzo, że nawet najlżejszy szmer odbija się w niej echem.
I nagle spokój wieczora zostaje na zawsze zmącony przez ledwosłyszalny szelest teleportacji. Na drodze pojawia się wysoka, zakapturzona postać, która po chwili kieruje się do domu numer 14.
Zimnymi oczami przygląda się lokatorom, którzy są nieświadomi zbliżającego się zagrożenia. Nieśpiesznie wchodzi do środka.
Słyszy kroki, zmierzające w jej stronę. Mięśnie w jej ciele napinają się, aby za chwilę rozluźnić i rzucić pierwsze w swoim życiu zaklęcie niewybaczalne.
W pomieszczeniu pojawia się Lyall Lupin o lekko siwiejącej czuprynie. Z różdżki postaci wystrzeliwuje zielone światło, poprzedzone słowami: "Avada Kedavra".
- Stop! - warknęła Suzanne przez łzy, zataczając się na podłodze. Przez jej ciało przeszły bolesne dreszcze.
Z salonu dochodzą głosy pozostałych domowników. Są już świadomi zagrożenia.
Ogłuszający wrzask Hope Lupin sprowadza postać na ziemię i skutecznie udaremnia jej kolejne plany. 'Już nie mogę się wycofać!'
Postać wychodzi z ukrycia z różdżką wycelowaną w młodego wilkołaka.
Remus rozpoznaje w napastniku śmierciożercę. 'A więc oficjalnie rozpoczęła się wojna'
Kilka zaklęć rzuconych między przeciwnikami sugeruje rozpętanie krwawej walki.
- Uciekaj, już! - wrzask chłopaka wybudza matkę ze strachliwego otępienia.
Jednak Hope nie może nic zrobić. Do jej klatki piersiowej dobiega czerwone światło. Crucio penetruje starannie ciało kobiety i układa jej twarz w grymasie bólu. Ona nie ma siły już krzyczeć.
- Opiekuj się Suzanne, proszę. - wyszeptuje, zamykając oczy już na wieczność.
- Mamo! - wrzask Suzanne znów na chwilę przerywa wizję. Dziewczyna jeszcze bardziej wije sie na podłodze.
Po pokoju przebiega płacz dziecka. Mała Suzanne obudziła się i płacze w pokoju obok. Remus popada w prawdziwe przerażenie.
Śmierciożerca dostrzega swoją szansę. 'Wynagrodzę Ci to, Panie' Kieruje kroki w stronę dziewczynki.
Wtedy Remus wyrywa sie z letargu i atakuje postać coraz silniejszymi zaklęciami. Kiedy jest na skraju, rozbraja przeciwnika, czując nadchodzący koniec.
Śmierciożerca jednak nie domyśla się porażki przeciwnika. Jest zbyt niedoświadczony. Kląc w duchu, ucieka do Voldemorta, błagać go o pierwsze wybaczenie... Niestety zawiedzie go jeszcze nie raz.
Remus przełyka ślinę, zostając sam na sam z ciałami rodziców i siostrą. Nie może tu zostać.
Podchodzi do łóżeczka i teleportuje się do siedzimy głównej Zakonu.
'Teraz wszystko się zmieni'
Myśl brata sprowadziła dziewczynę na ziemię. Lupin z trudem starała sie złapać oddech. Jej głos przedarł się przez pomieszczenie, a zaraz za nim pojawił się szloch.
Schowała twarz w dłoniach, by następnie przeczesać palcami włosy i zmierzwić je.
- Widziałam go... - wystękała dziewczyna, łapiac oddech. - Widziałam go na Woodcrafcie! - dodała gorączkowo, utkwiając wzrok w podłodze. - Widziam go! Zabił ich! Mój brat mnie zabrał. Schroniliśmy się u pani Julii. Ja... widziałam mamę...! Zabił ją Cruciatusem! Była za słaba po porodzie. Zabił ją! Zabił mojego ojca! - Łzy spływały po jej policzkach coraz obficiej. - On miał misję! - Łapała chaotycznie tlen. - Miał misję, aby zabić mojego ojca. Mama nie musiała ginąć! - Załkała. - Ojciec zrobił coś, co nie spodobało się Voldemortowi...
CZYTASZ
Suzanne Rose Lupin
Fanfic"- Prefekt, jesteś prefektem? - odparłam kpiąco - Nie wiedziałam, że za bycie Idiotą jest tak wysokie stanowisko!" - Od tych niepozornych słów w moim życiu rozpoczął się ten cały bajzel...