Błękitne spojrzenie pełzło po zgromadzonych osobach z równie wysoką ciekawością jak i obawą co do nich.
Starało się penetrować każdego ze zgromadzonych wokół ludzi, którzy byli tak liczni.
Suzanne nie rozumiała tego całego zgiełku wokół siebie, ale nie śmiała zaprotestować. Wzrok niektórych był wobec niej bardzo nieprzychylny, przez co kuliła się w sobie.
- Czy ona kontaktuje? - mruknął ze zniecierpliwieniem Alastor, który zaczynał powoli tracić cierpliwość co do milczącej dziewczyny. - Powtórzę, Lupin, ostatni raz, jakie wspomnienie masz jako ostatnie!?
Dziewczyna przełknęła ślinę, marszcząc brwi. Ten mężczyzna wzbudzał w niej największy strach. Rozumiała słowa, jakie do niej wypowiadał, ale nie potrafiła dopatrzeć się w nich sensu. Jakich wspomnień, skoro czuła się istną Tabula Rasą?
- Igła w żyle i on. - Wskazała na Freda stojącego w kącie pokoju. Jego brat bliźniak poczuł nagłe ukłucie w sercu. Pierwszy raz w życiu poczuł aż tak ogromny chłód na ciele. Suzanne była jedyną osobą, która była w stanie ich rozróżnić. Teraz nie umiała tego nawet ona. Spuścił wzrok.
Alastor warknął na słowa dziewczyny.
- Nie pamiętasz bitwy w Departamencie tajemnic!? - warknął, jednak tym razem jego ostry ton nie zrobił na dziewczynie wrażenia. - Nie pamiętasz w jak bardzo idiotyczny sposób podstawiłaś się Bellatrix i oberwałaś zaklęciem!? Nie pamiętasz, że Dumbledore uratował cię przed śmierciożercami w Sali Pamięci?
- Nie - przerwała, podnosząc się na przedramionach i siadając na łóżku. W postawie siedzącej poczuła się bezpieczniej.
- Jak już mówiłam, ostatnią rzeczą, którą pamiętam, była igła w żyle i on! - Ponownie wskazała na Freda, spoglądając na chłopaka z nadzieją, jakby on miał potwierdzić jej wersję.
Jednak wtedy zmrużyła lekko oczy.
- Znaczy się on - powtórzyła, kierując palec na drugiego bliźniaka. - George'a widziałam najpierw, zaraz po ukłuciu tym żelastwem. - Karcącym spojrzeniem obdarzyła panią Julię, która jednak uśmiechała się do niej zagadkowo.
Rozróżniła nas - zatańczyło w głowie George'a.
Remus ukucnął przy siostrze i chwycił ją za bladą dłoń. Pogładził jej zewnętrzną stronę kciukiem, przełykając ślinę.
Wiedział, że obecny stan siostry był tylko cholerną kwestią czasu. Za tydzień, góra dwa dziewczyna odzyska pamięć!
- Postaraj się sobie przypomniec coś jeszcze - poprosił tonem, który był kompletnym przeciwieństwem tego, należącego do Alastora.
- Nie mogę, proszę pana - wydała z siebie dziewczyna, poddajac się jego dotykowi. Przynajmniej pod jego wpływem nie przechodziły ją dreszcze. - Nie pamiętam zupełnie nic, nawet jeśli rzekomo powinnam. - Przeniosła hardy wzrok na Alastora.
Wilkołak westchnął ciężko.
- Remus - powiedział, uśmiechając się nieprzekonująco. Słowa dziewczyny chociaż niewinne, raniły go cholernie. Miał nadzieje na szybkie rozwiązanie tej sytuacji. - Remus Lupin, jestem twoim...
- Tatą? - rzuciła dziewczyna, a to słowo zabrzmiało w jej wargach tak piekielnie obco. Nawet Suzanne to poczuła. Jeśli te osoby mowiły prawdę, ten wyraz nie mógł być dla niej ważny.
- Bratem - sprostował mężczyzna, czując się jak zawsze, gdy ktoś obcy zarzucał mu to pokrewieństwo z Suz.
- Witaj, braciszku, ale cię nie pamiętam - rzuciła dziewczyna z drwiną w głosie, czując ulgę z powodu takich stosunków z tym mężczyzną. Dziwnym trafem nie uśmiechało się jej mieć ojca. Czuła niczym nieuzasadniony wstręt do tego tytułu.
CZYTASZ
Suzanne Rose Lupin
Fanfiction"- Prefekt, jesteś prefektem? - odparłam kpiąco - Nie wiedziałam, że za bycie Idiotą jest tak wysokie stanowisko!" - Od tych niepozornych słów w moim życiu rozpoczął się ten cały bajzel...