Rozdział 69

1.3K 96 20
                                    


...

Pierwszą rzeczą, którą ujrzałam, gdy otworzyłam oczy, była jasność. Wszystko wokół mnie było pochłonięte bielą, a dopiero po długiej chwili zdołałam dojrzeć zarys niektórych przedmiotów.

Znajdowałam się bezpieczna w Skrzydle Szpitalnym. Znowu.

Leżałam na jednym z łóżek, a kilka stanowisk dalej przebywał Ron. Przy łóżku chłopaka stali bliźniacy i Ginny. Odwróciłam wzrok, aby nie zauważyli tego, że się ocknęłam. Westchnęłam ciężko. Czyżby chłopak mówił im to, czego był świadkiem wczorajszej nocy? Że Remus jest wilkołakiem?

Poczułam, jak kiszki skręcają mi się w środku.

Wszystko zaczynało się walić. Ze słów Pettigrew wynikało, że Voldemort niedługo miał powrócić. Że nasz świat znów pochłonie chaos i wojna. Nikt tego nie chciał, a przecież było to nieuniknione.

Wtedy usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi. Ktoś wpadł rozeźlony do pomieszczenia i powiedział coś, na co kolejne kroki rozbrzmiały w pomieszczeniu. Po chwili ucichły. Przekręciłam niechętnie głowę, a w progu pomieszczenia ujrzałam Remusa i Dumbledore'a, patrzących na mnie nieprzychylnie. Bliźniacy, zanim zniknęli za progiem, posłali mi niespokojne spojrzenia.

Wiedzieli. Widziałam to w ich oczach. Pozostawało tylko pytanie, co dokładnie?

- Suzanne - zwrócił się do mnie dyrektor.

Momentalnie się podniosłam z łóżka. Wstałam z materaca i westchnęłam ciężko, lustrując mężczyzn wzrokiem. Chciałam im pokazać, że nic mi się nie stało. Że nic mnie nie boli. Że już wszystko jest w porządku.

- Ja to wszystko mogę wyjaśnić - stwierdziłam, a mój głos nie był zachrypnięty, jak przed chwilą myślałam. Wychodziło na to, że nie odniosłam żadnych większych obrażeń.

- Cieszę się, że chcesz z nami współpracować, ale obawiam się, że nie masz innego wyboru. - Mężczyźni zaczęli podchodzić w moim kierunku.

- Gdzie jest teraz Syriusz? - spytałam nagle. Na twarzy Remusa pojawił się niepokój. - Powiedzcie, że go nie złapali! Widziałam dementorów, którzy lecieli w jego kierunku! Powiedzcie, że jest bezpieczny!

- Black uciekł, Suzanne. Został skazany na pocałunek dementora, ale udało mu się zbiec - powiedział dyrektor.

- Pocałunek dementora? - powtórzyłam z przerażeniem, nieświadomie siadając na łóżku. - Przecież on jest niewinny! Remusie, wiesz, że jest niewinny!

- Jedynym dowodem na niewinność Blacka był Peter Pettigrew. Przez to, że Peter zbiegł, nie mamy szans na wybronienie Blacka - odrzekł mój brat, siadając na krawędzi mojego łóżka i obejmując mnie mocno.

- A ja? - spytałam z nadzieją. - Rozmawiałam z nim! Mogę potwierdzić, że Syriusz jest niewinny! - Dumbledore przypatrywał się nam w milczeniu.

- To niemożliwe. - Westchnął ciężko Remus. - Twoja obecność w tej sprawie jest bardzo problematyczna. Okoliczności, w których poznałaś Syriusza są bardzo podejrzane dla ministerstwa.

- Mogłabym pomóc! - zarzekłam się.

- Nie możesz, Suzanne! Musiałabyś powiedzieć Ministerstwu okoliczności waszych spotkań. Musiałabyś powiedzieć, że jesteś nielegalnym animagiem. Za to grozi Azkaban!

- Jeżeli to ma uratować Blacka...

- Nie uratujesz go - rzekł Dumbledore. - Mamy czterech świadków na niewinność Syriusza, ale to niczego nie zmieni.

Suzanne Rose LupinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz