88.

524 53 31
                                    

*Sprawdź, czy przeczytałeś/ aś poprzedni rozdział*

- Baekhyun. - Szepnął miękko, kiedy nasze spojrzenia skrzyżowały się ze sobą. - Kicia.

Kurwa, miękne. A miałem być twardy.

Ale nie odpowiedziałem mu, zaczynając liczyć wygniecenia na pościeli.

Jedna, sześć, osiem, siedemnaście...

- Kochanie, proszę. - Nie sądziłem, że w jego głosie usłyszę czystą rozpacz. - Kochanie, wysłuchaj mnie.

Skinąłem głową, nadal nic nie mówiąc.

Miałem zamiar go wysłuchać, przyprawić o jeszcze silniejsze poczucie winy i kilka razy uderzyć. Potem zmusić, aby posprzątał cały bałagan w naszej sypialni i niby przypadkiem wspomnieć o przystojnym rehabilitancie.

Wtedy Yeol przeleciałby mnie, ale delikatnie, i sprał mój tyłek.

A potem całował, aż słońce by nie wzeszło, zapewniając o wiecznej miłości.

Plan idealny.

- Skarbie, popatrz na mnie. - Poprosił.

Nie zrobiłem tego. Po prostu wstałem, czując się niezwykle dziwnie.

- Kicia. - Jęknął, próbując mnie zatrzymać. - Baekkie, kotku.

Spojrzałem na niego krótko. Ale już chciałem odejść, czując nieprzyjemny skurcz.

- Yeol, co ty? - Nie rozumiałem, dlaczego rzucił się na kolana, mocno trzymając moje uda i płacząc. Po prostu płacząc. - Kochanie...

- Nie zostawiaj mnie. - Prosił. - Nie rób tego.

- Ale ja...

MASZ CHŁOPAKA?! 7: MAMA, RATUJ! chanbaek; hunhanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz