79.

557 49 53
                                    

*Sprawdź, czy przeczytałeś/ poprzedni rozdział*

*warning «Baekhyun!top; Chanyeol!bottom»*

Uprzedzałam. Uprzedzałem, a jednak zignorował to, mocno szarpiąc moje i tak zniszczone końcówki.

Z mlaskiem zaprzestałem czynności, pozwalając, aby jego penis, do tej pory znajdujący się w między moimi wargami, teraz był mocno przytrzymywany przez moją rękę, nadal blisko mojej twarzy.

- Mówiłem coś.

- Kicia, weź go. - Zignorował moją złość. - No kotku.

- To nie działa. - Wściekłem się jeszcze mocniej. - Pierdol się.

- Powinieneś powiedzieć, pierdol mnie. - Uśmiechnął się przebiegle, zaraz robiąc zbolałą minę.

Tak, moja ręka miała nad nim władzę. Władzę absolutną.

- Nie ma problemu. - Zachichotałem. - Tylko potem się nie skarż.

- Co?

- Nic. - Dostał pstryczka w nos, aby po chwili być niepewnym, czując mojego palca niebezpiecznie blisko jego cennego miejsca. - Nie daruję ci tego. - Szepnąłem, delikatnie całując jego zamknięte teraz powieki.

Oddychał niebezpiecznie szybko, kiedy nawilżałem paluszki, aby nie śpiesząc się, powoli je w niego zagłębić.

Sapnął, dzielnie znosząc pierwsze wolne pchnięcia, mające na celu jedynie jego rozciągnięcie.

Powiem szczerze, nie spodziewałem się, że zapiszczy tak niemęsko, kiedy dość subtelnie otarłem się o jego prostatę. Ale byłem zadowolony, dlatego ponowiłem ruchy, tym razem trochę pewniej.

Co było dobrą decyzją, bo od teraz jęczący, od zapełnienia pustki tam na dole, Yeollie, był moim ulubionym wydaniem męża.

- Skarbie, ja tak nie robię. - Jęknął, cierpiąc. - Przejdź dalej. - Prosił.

Nie odpowiedziałem, całując jego napięty brzuch. Specjalnie nachyliłem się do jego szyi, aby nasze klatki i krocza ocierały się o siebie, powodując tarcie między jego penisem, a tym moim.

Zgraliśmy się, głośno jęcząc, kiedy obaj poczuliśmy nasze ciepła. To było takie cholernie podniecające. I tak kurewsko uzależniające.

- Tylko nie krzycz. - Zażartowałem, aby sam z siebie jeszcze mocniej rozluźnił dolną partię. - Kocham cię.

Odpowiedział tym samym, kładąc swoje duże dłonie na mojej klatce, pieszcząc ją nieco.

Sam ten moment nie był niczym szczególnym. Ciasnota mojego męża dobrze mnie przyjmowała, jednak ja robiłem wszystko powoli i delikatnie, z doświadczenia wiedząc, że to i tak cholernie boli.

- Już jest dobrze. - Szepnął cicho, emocje rozładowując poprzez gryzienie mojego ramienia. - Konyunuuj, kicia.

- Tak, kochanie. - Musnąłem jego wargi, pogłębiając pocałunek.

Oddawał każde muśnięcie i każdy ruch języka, czując się coraz bardziej komfortowo. Było mu dobrze, kiedy delikatnie w niego pchałem, nadal czekając na pełne pozwolenie, aby zaczęło i mi być tak fantastycznie.

Jednak nie musiałem długo czekać. Yeol gwałtownie szarpnął moim biodrem, przez co wykonałem kilkanaście płynnych ruchów, wynurzając się z niego i zanurzając po same jądra.

Kolejny raz zsynchronizowaliśmy się, głośno jęcząc.

I to było pozwolenie, abym pokazał, na co mnie stać.

Byliśmy na tyle spragnieni, że nie potrzebowaliśmy dużo.

Ale te orgazmy zapamiętamy na resztę życia. Jeśli nie na kolejne.

MASZ CHŁOPAKA?! 7: MAMA, RATUJ! chanbaek; hunhanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz