101.

532 50 12
                                    

*Sprawdź, czy przeczytałeś/ aś poprzedni rozdział*

- Ale na to się nie umiera...

Zaniósł się szlochem, rzucając się przede mną na kolana.

- Wybacz mi, proszę. - Histeryzował. - Jestem taki beznadziejny...

- Jesteś. - Przyznałem, przeczesując jego włosy. -  Powiedziałeś mi coś takiego, żeby nie uprawiać ze mną seksu, bo twoje wielkie ego cierpi?

- Tak?

- Ty kretynie. - Zdzieliłem go po łbie. - Zamiast ze mną poważnie porozmawiać, ty...

- Przepraszam. - Wtulił twarz w moje uda, nosem jeżdząc po delikatnej skórze. - Przepraszam.

- Zastanówmy się. - Zmrużyłem groźno oczy. - Czy ja cię nadal chcę?

- Kicia...

- Nie kiciuj mi tu. - Kolejny raz dostał po włosach. - Zawiodłem się.

- Kicia...

- Zawiodłem się, bo wolałeś skupić się na swoim penisie, niż dać mi przyjemność!

- Ale teraz mogę ci ją dać.

- Zapomnij. - Pruchnąłem. - Umówimy cię na zabieg. A potem...

- A potem?

- Dawno nie miałeś półrocznego celibatu, prawda, kochanie?

- Nie zrobisz tego.

- Możesz się postarać, abym nie zrobił...

Załapał aluzję, zsuwając z moich pośladków materiał.

- To się postaram. - Szepnął, nawet nie dając mi chwili na odpowiedź.

Zassał się na główce, powodując tym mój głośny jęk.

MASZ CHŁOPAKA?! 7: MAMA, RATUJ! chanbaek; hunhanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz