*Sprawdź, czy przeczytałeś/ aś poprzedni rozdział*
- Możemy zaczynać?
Przełknąłem ślinę, przerażony.
- Poproś tu Chanyeola. - Poprosiłem cicho. - Dobrze, Lay?
- Nie ma problemu. - Uśmiechnął się i wyszedł, zostawiając mnie z niezbyt przyjemnymi myślami.
- Koteczko, jestem. - Chanyeol podszedł do łóżka, szybko mnie podnosząc, sadzając na swoich udach, przodem do siebie. - Wszystko się uda.
Nie odpowiedziałem, wtulając twarz w zagłębienie jego szyi. Głaskał mnie po plecach, co chwilę całując w głowę.
- Kocham cię. - Powiedział, jakby odgadł moje myśli. - Nieważne co będzie, kocham cię. Nigdy nie przestanę.
- Nawet jeśli już nigdy nie wstanę, na zawsze tracąc czucie od pasa w dół?
- Nawet jeśli.
- Nawet jeśli do końca życia będziesz zmuszony żyć w celibacie?
- Nawet jeśli.
Rozpłakałem się, mocno go tuląc.
- A co jeśli nie przeżyję? - Szepnąłem, ledwo dosłyszałnie. - Nie, nie martw się tym. Jeśli nie przeżyję znajdź sobie kogoś, kto pokocha cię równie mocno jak ja. Nie zostawaj sam. Znajdź dobrego appę dla dziewczynek. Pozwalam ci...
- Nie mów tak. - Szeptał do mojego ucha, całując je. - Nawet jeśli nie przeżyjesz, tak spiorę ci tyłek, że wstaniesz, błagając, abym przyśpieszył tą grę wstępną i już się z tobą kochał.
Załkałem.
- Kocham cię.
- Kocham cię. - Zapewnił. - Zawsze będę.
Normowałem oddech, starając się być silny. Jednak bałem się.
Wytrzymałem pożegnanie z Seo, która powiedziała, że od razu po operacji idziemy razem na basen, w ramach rehabilitacji. Wiedziała o ryzyku, nie ignorowała go, ale była pewna, że dam radę. Dla nich wszystkich.
Wytrzymałem pożegnanie z Jiah, która mocno się we mnie wtuliła, mówiąc, że nie może doczekać się, kiedy znów będę spędzał z nią czas, biegając i pomagając ćwiczyć do zajęć. Wiedziała o ryzyku, nie ignorowała go, ale była pewna, że dam radę. Dla nich wszystkich.
Wytrzymałem pożegnanie z Noeul, która wyszła zaraz po tym, jak wyszedł mój mąż, mówiąc, że da nam czas na rozmowę. Wiedziała o ryzyku, jednak jej złość była silniejsza, aby choć mnie przytulić, okazując mi miłość.
Jednak nie wytrzymałem rozstanie z Yeolem, który niczym przed ołtarzem, gorąco zapewniał o miłości do mnie. Może właśnie dlatego przytoczył tylko nam znaną, naszą przysięgę małżeńską?
Pocałował mnie czule, kładąc na łóżku.
- Kocham cię. - Powtórzył. - Nieważne, co się stanie. Kocham.
- Kocham cię. - Powiedziałem, z trudem. - Ale mimo wszystko... Po moim odejściu... Żegnaj.
Zamknąłem oczy, nie chcąc patrzeć na jego załzawione oczy, które łamały moje serce.
CZYTASZ
MASZ CHŁOPAKA?! 7: MAMA, RATUJ! chanbaek; hunhan
Fanfic*Sese*: Jesteś genialny! Baek: Dlaczego? *Sese*: Kto wysłał dzieci do matki, aby mąż go przeleciał? Baek:... To nie tak... *Sese*: No wcale. Baek: Ja naprawdę... *Sese*: Co naprawdę? Baek: Naprawdę potrzebuję seksu. Screenshot wykorzystany jako...