Nikt nie spodziewałby się, że to przemiana w wampirzycę okaże się kluczem do odzyskania wspomnień. Tak przynajmniej myśli Beatrycze, póki nie odkrywa, że nieśmiertelność w najmniejszym stopniu nie rozwiązuje dręczących ją problemów. Choć odzyskała p...
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Layla
Poczuła się, jakby ktoś z całej siły zdzielił ją czymś ciężkim po głowie. Z niedowierzaniem spojrzała na Nicka, tylko cudem powstrzymując się od roześmiania mu się w twarz. W zasadzie zawahała się z zupełnie naturalnych przyczyn, przez moment czując znów tak, jakby obserwowała mężczyznę zza szklanej szyby celi, w której przez tyle czasu tkwiła. Uświadomiła sobie, że zadrżała, w ostatniej chwili powstrzymując potrzebę, by sięgnąć do szyi i sprawdzić, czy na jej gardle jakimś cudem znów nie zacisnęła się znajoma metalowa obręcz.
Weź się w garść!, warknęła na siebie w duchu, ale serce i tak jak na zawołanie podjechało jej aż do gardła. Bała się, na dodatek człowieka, którego – przynajmniej teoretycznie – jednym ruchem mogła zetrzeć w powierzchni ziemi. W tamtej chwili naprawdę zapragnęła to zrobić, instynktownie koncentrując na krążącej w jej ciele mocy. Gdyby tylko wybrała odpowiedni moment...
Poczuła na sobie niespokojne spojrzenie Jaspera. Coś w sposobie, w jaki ten na nią spojrzał, na dłuższa chwilę wytrąciło wampirzycę z równowagi, sprawiając, że chcąc nie chcąc skupiła się na tym, co działo się wokół niej. Wtedy też przypomniała sobie, że wampir był w stanie wyczuć jej emocje, kiedy zaś poczuła coś, co przypominało nienaturalną, z trudem wymuszoną ulgę, dotarło do niej, że próbował na nią wpłynąć. W pierwszym odruchu zapragnęła z tym uczuciem zawalczyć, ale po chwili po prostu poddała się kojącemu działaniu daru wujka Renesmee. Rozsądek podpowiadał jej, że tak było lepiej, tym bardziej że łowcy wydawali się mieć ich w garści.
– Ach... W porządku, to może być monolog – odezwał się ponownie Nick, przerywając przeciągającą się ciszę. – Chociaż łatwiej byłoby, gdybyśmy doszli do porozumienia.
– Do porozumienia? – powtórzyła z niedowierzaniem. W zasadzie wychrypiała te słowa, nie będąc w stanie pozostać na nie obojętną. – Po wszystkim, co...? Jak ty w ogóle możesz... – jęknęła, potrząsając z niedowierzaniem głową.
Drgnęła, być może zbyt gwałtownie, bo jak na zawołanie wyczuła poruszenie pośród obserwujących ją ludzi. Dłoń Nicka poruszyła się tak, jakby instynktownie chciał unieść broń, ale z jakiegoś powodu nie zrobił tego, wciąż z uporem celując w podłogę.
– Nie miałem pojęcia – powiedział, ale to wcale nie zabrzmiało tak, jakby się tłumaczył. Layla nie mogła pozbyć się wrażenia, że w gruncie rzeczy nie żałował niczego, co się wydarzyło. – Robiłem tylko to, co uważaliśmy za słuszne. Gdybym zdawał sobie sprawę, że Liz...
– I tylko dlatego jeszcze nie zabiłeś żadnego z nas? – weszła mu w słowo, coraz bardziej oszołomiona. Formułowanie kolejnych wypowiedzi wciąż przychodziło jej z trudem, zwłaszcza że gardło miała dziwnie ściśnięte. Jakaś jej cząstka wciąż wyczekiwała momentu, w którym poczułaby ból towarzyszący porażającego stopniowo całe ciało prądowi. To było tak, jakby Nick wciąż mógł ją skrzywdzić, chociaż... – Tylko? Gdyby na moim miejscu był ktoś inny, a Liz nie... Och, wtedy wszystko byłoby w porządku?