Dwieście czterdzieści siedem

17 2 0
                                    

Renesmee

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Renesmee

Mimowolnie skrzywiłam się, choć wywód Rufus nie był skierowany do mnie – nie bezpośrednio. Zauważyłam, że Layla na moment zamarła i odsunęła od siebie telefon tak, jakby obawiała się, że ten jakimś cudem ją zaatakuje. Po wyrazie jej twarzy trudno było mi stwierdzić, co tak naprawdę sobie myślała.

– Przepraszam? – zaryzykowała w końcu. Mimo wszystko zabrzmiało to jak pytanie.

Rufus zamilkł, po czym westchnął przeciągle.

– Przepraszasz... – powtórzył takim tonem, jak sam nie był pewien czy powinien skwitować jej słowa śmiechem, czy prychnięciem. – Może jeszcze mi powiesz, że nie wiesz, dlaczego się irytuję? Layla, na litość bogini...

– Musiałam coś zrobić – obruszyła się sama zainteresowana. – I nic się nie stało, a to chyba najważniejsze, prawda? Nie zadzwoniłam tylko po to, by doprowadzić cię do szału.

Mruknął w odpowiedzi coś, co z równym powodzeniem mogło okazać się wyrazem wątpliwości. Ostatecznie wszelakie uwagi zachował dla siebie, być może dochodząc do wniosku, że sprawa zrobiła się zbyt poważne.

– Mów dalej – zadecydował w końcu. Miałam wrażenie, że zachowanie cierpliwości kosztowało coraz więcej energii. To Layla trzymała komórkę, poza tym nie przeszła na tryb głośnomówiący, przez co nie słyszałam wszystkiego aż tak wyraźnie jak mogłam sobie tego życzyć, ale i tak byłam gotowa przysiąc, że Rufus zaczął krążyć. – Co się stało? Mówiłaś, że jesteście w domu, ale...

– Jesteśmy – uspokoiła go pośpiesznie Layla. Westchnął, gdy tak po prostu weszła mu w słowo. – Dzwonię, bo przed chwilą stało się coś jeszcze. Mam wrażenie, że dzięki Nessie wiemy... cóż, nie tyle jak, ale czym nas wtedy unieruchomili.

– Nie rozumiem...

– To wygląda jak jakiś pilot. Albo... Czy ja wiem? Mogę wysłać ci zdjęcie – zaproponowała, wzruszając ramionami. – Nessie po prostu wyjęła to któremuś z nich z kieszeni.

Wywróciłam oczami. To brzmiało jakby sama była zaskoczona, że zdobyłam się na coś takiego. Może poniekąd tak było, bo do mnie samej nie docierało, że ot tak zdecydowałam się zbliżyć w takim celu do któregokolwiek z łowców, ale z drugiej strony... Byłam niewidzialna, prawda? Wątpiłam, by ludzie w jakikolwiek sposób mogli mi bardziej zaszkodzić.

Chyba.

– Mnie tam bardziej przypomina głośnik – wtrąciła ze swojego miejsca Alice.

Po drugiej stornie jak na zawołanie zapanowała cisza. Przez moment niemalże spodziewałam się, że Rufus powie coś złośliwego, gdy zorientuje się, że ktokolwiek jeszcze mógłby się przysłuchiwać ich wymianie zdań, ale nic podobnego nie miało miejsca.

– Mogłabyś powtórzyć? – zapytał w zamian, raptownie poważniejąc.

– Ja? – Alice zamrugała nieco nieprzytomnie. – Mówiłam, że przypomina głośnik. To pewnie nic nie znaczy, bo niczego nie słyszałam, ale...

LOST IN THE TIME [KSIĘGA VIII: ŁOWCA] (TOM 2/2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz