Trzysta trzydzieści dwa

15 2 0
                                    

Elena

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


Elena

Wystarczyła chwila, by Mira znów znalazła się tuż obok niej. Jeden rzut oka na bladą twarz demonicy, by stwierdzić najważniejsze: nie było dobrze. Nie żeby wcześniej sytuacja prezentowała się jakkolwiek lepiej.

– Co się…? – zaczęła w panice Elena, ale doczekała się jedynie naglącego spojrzenia że strony swojej towarzyszki.

– To jest ten moment, w którym uciekasz i nie zadajesz pytań.

Chciała zaprotestować, ale w tym samym momencie wyczuł ruch za plecami. Jedynie instynkt sprawił, że zdołała zareagować, na dodatek zanim w ogóle dotarło do niej, co się działo. Rozłożyła skrzydła, błyskawicznie wzbijając się w powietrze, chociaż korytarz nie sprzyjał lataniu. Musiała wyhamować, by nie zderzyć się z sufitem, przy okazji odkrywając, że strop znajdował się o wiele niżej, aniżeli początkowo zakładała.

Rafael był zaledwie o krok za nią, dokładnie w miejscu, w którym stała zaledwie ułamek sekundy wcześniej. Jakby tego było mało, prócz rozłożonych skrzydeł i furii w oczach, dostrzegła w jego dłoniach coś, co sprawiło, że serce podeszło jej aż do gardła. Rozpoznała ostrze, które zmieniał, z porażającą wyprawą obracając je w dłoniach – miecz, który widziała już wcześniej u Ciemności, a który najwyraźniej należał do demona.

Na moment zmarła, zawieszona w powietrzu i co najmniej oszołomiona. Nigdy nie widziała go takim, nawet podczas walki, kiedy wyglądał na zdolnego, żeby bez większego problemu roznieść na kawałki pierwszą osobę, która wpadłaby mu w ręce. Z zaciętym wyrazem twarzy, bronią w ręce i czarnymi skrzydłami sam również mógłby uchodzić za anioła – zemsty i zniszczenia, który przyszedł tylko i wyłącznie po to, by w krwawy sposób wymierzyć sprawiedliwość. I, cholera, był piękny, ale… 

– Elena! 

Nie od razu zorientowała się, kto wykrzyczał jej imię. Dopiero po chwili rozpoznała głos mamy, gdy już zmusiła ciało do współpracy i w panice uniknęła kolejnego wymierzonego w nią ciosu. Usłyszała szelest skrzydeł, ale już nie była pewna czy należały do niej, czy Rafaela. Wiedziała jedynie, że gdy tylko ciężko opadła na ziemię, pozwalając sobie na to, by stopami znów dotknąć posadzki, ktoś momentalnie chwycił ją za nadgarstek i pociągnął za sobą. Nie mając innego wyboru, pozwoliła pociągnąć się w głąb zakręcającego gwałtownie korytarza, choć szczerze wątpiła w to, by wiedzieli dokąd biegną.

Utrzymanie równego tempa okazało się problematyczne. Złożyła skrzydła na plecach, ale te i tak wydawały się ją spowalniać, zajmując zdecydowanie zbyt wiele miejsca. Nie mogła nawet sprawić, by zniknęły, od chwili przybycia do tego miejsca wątpiąc, by miała jakąkolwiek kontrolę akurat nad tą częścią swojej natury. Chciała tego czy nie, ten świat wyciągał z niej pełnię tego, kim naprawdę była.

LOST IN THE TIME [KSIĘGA VIII: ŁOWCA] (TOM 2/2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz