Leana
Czy jestem zbyt zagubiona…?
Klęczała na ziemi. Jej myśli wirowały, na usta cisnęły się słowa modlitwy, ale nie była w stanie wykrztusić choćby jednego z nich. Nie miała już do tego prawa. Zresztą i tak nie było nikogo, kto by posłuchał.
Ale wciąż tu była – żywa, świadoma i sparaliżowana strachem. Dlaczego? Powinna być martwa, zwłaszcza że stanęła oko w oko z Łowcą, nawet nie próbując się przed nim bronić. Dlaczego ją zostawić, choć znajdowała się dosłownie na wyciągnięcie ręki? Poniekąd nawet chciała tego, by doprowadził sprawy do końca.
Nie zrobił tego. Zostawił ją samą, zagubioną i łkającą w ciemnościach. Czy to była kara? Wierzyła, że istniały rzeczy gorsze od śmierci i to łącznie z koniecznością życia dalej. Albo egzystowania, bo w swoim przypadku wątpiła, by w grę wchodziło cokolwiek więcej. Ktoś, kto niemalże ukradł cudze życie, na pewno nie zasługiwał na nic ponad ból. Skoro nawet Łowca doszedł do wniosku, że zabicie jej byłoby co najwyżej przysługą…
Objęła się ramionami, próbując się rozgrzać, choć towarzyszący jej chłód miał swoje źródło bezpośrednio w jej wnętrzu. Kołysała się w przód i w tył, czekając na coś, czego nawet nie potrafiła opisać. Może na ukojenie, choć już dawno zwątpiła, czy to nadejdzie. Była pusta, zagubioną i samotna.
I brakowało jej Ulricha.
Jego imię było niczym jakże upragniona iskierka nadziei. Leanie zrobiło się cieplej – zaledwie przez moment, ale jednak. Możliwe, że całkiem oszalała, skoro nadal klęczała, kołysała się i jak głupia uśmiechała do siebie. Ulrich…
Dał jej bezpieczne schronienie. Tylko na chwilę, ale to znaczyło więcej niż mogłaby podejrzewać. Nigdy wcześniej nie doświadczyła czegoś takiego, nawet gdy jeszcze żyła. Tak przynajmniej sądziła, bo choć pamiętała, że mama zawsze robiła dla niej i jej sióstr wszystko, co tylko mogło, to nie był ten rodzaj troski, którą czuła pod opieką Ulricha. To było szczere, bezinteresownie i okupione poświęceniem, o które nie śmiałaby prosić, zwłaszcza że mężczyzna wydawał się wiedzieć, kogo przyjął pod swój dach. O tym, że mogłaby go zabić, również.
Jakkolwiek by nie było, nie porzucił jej. I to znaczyło dla Leany więcej niż cokolwiek innego.
Więc myślała o Ulrichu i to sprawiało, że czuła się lepiej. Nie miała Boga, do którego mogłaby się zwrócić, ale to przestało się liczyć. Jak długo dysponowała wspomnieniami, którymi była w stanie wypełnić tę pustkę, wszystko było w porządku. Jeśli to miała być kara, mogła ją znosić.
Mocniej zacisnęła powieki. Wciąż klęczała w ciemności, ale ten stan już tak bardzo jej nie przerażał. Miała swoje światło, którego nade wszystko pragnęła się trzymać.
CZYTASZ
LOST IN THE TIME [KSIĘGA VIII: ŁOWCA] (TOM 2/2)
FanfictionNikt nie spodziewałby się, że to przemiana w wampirzycę okaże się kluczem do odzyskania wspomnień. Tak przynajmniej myśli Beatrycze, póki nie odkrywa, że nieśmiertelność w najmniejszym stopniu nie rozwiązuje dręczących ją problemów. Choć odzyskała p...