Dwieście osiemdziesiąt

10 2 0
                                    

Leana

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Leana

Z powątpiewaniem rozejrzała się po pustej łazience. Wygłupiłam się? To jedno pytanie powracało niczym bumerang, dręcząc ją i powoli doprowadzając do szału. Równie irytujące okazało się wspomnienie spojrzenia, którym obdarował ją Ulrich, kiedy próbował wytłumaczyć rzeczy, które najwyraźniej powinny być dla niej oczywiste. W teorii, bo dla Leany zarówno ten świat, jak i kierunek, który przybrał przez minione wieki, brzmiały gorzej niż czarna magia.

To wszystko ją przytłaczało – technika, udogodnienia, wszechobecny hałas i bodźce, które dodatkowo były podsycane przez zbyt wyostrzone zmysły. W którymś momencie wszystko to zeszło na dalszy plan, kiedy w panice próbowała uciec przed postaciami w pelerynach, ale teraz wątpliwości wróciły ze zdwojoną siłą. Już nie czuła się słaba i otępiała, w gruncie rzeczy w końcu mogąc cieszyć się jasnością umysłu. Sęk w tym, że wcale nie była z tego zadowolona.

Och, przeciwnie – wystarczyła chwila, by poczuła się zagubiona bardziej niż do tej pory.

Ale przynajmniej była bezpieczna.

W milczeniu spojrzała na własne dłonie. Przyłapała się na tym, że pocierała je raz po raz, wciąż mając wrażenie, że coś na nich zalegało – lepkiego, nieprzyjemnego i... najpewniej nader słodkiego. Obawiała się, że za którymś razem odkryje, że znów jest cała we krwi. W końcu tak kończyło się za każdym razem, prawda? Traciła kontrolę i robiła rzeczy, których nie powinna, a którymi nie potrafiła się przejąć. Tak było do czasu, póki nie uprzytomniła sobie, że obojętność wcale nie była aż tak bezpieczna i trwała, jak początkowo jej się wydawało.

Najbardziej bała się, że za którymś razem odkryje, że nie tylko jest cała we krwi, ale na dodatek u swoich stóp znajdzie ciało Ulricha. Ta myśl ją przerażała i to nawet bardziej niż perspektywa zabicia kogokolwiek jeszcze. Leana nie miała pewności, co o tym sądzić, ale tak naprawdę wcale nie czuła się aż tak źle ze świadomością, że ukróciła czyjekolwiek istnienie. Jakby nie patrzeć, zrobiła to – i to na dodatek więcej niż raz. Poddawała się temu dziwnemu pragnieniu, tak jak wtedy w kościele, kiedy zdecydowała się porzucić wszystko, co utrzymywało ją przy zdrowych zmysłach. Skoro i tak nie było kogoś, kto mógłby ją potępić...

A potem wpadła na tego mężczyznę i coś się zmieniło. Znów zaczęło jej zależeć, zwłaszcza że z całą mocą poczuła, że nie była sama. Co prawda Ulrich wciąż patrzył na nią dziwnie, zupełnie jak na przybyszkę z jakiegoś innego świata, ale to nie wydawało się Leanie złe. Mogła to znosić. Tym bardziej mogła przyjmować jego troskę, tym bardziej że zdążyła zwątpić w to, czy ktokolwiek zdecyduje się na to, by okazać ją akurat jej. To było tak, jakby odnalazła światło w momencie, w którym uwierzyła, że pisana jej była wieczna ciemność.

Wciąż o tym myślała, kiedy zdecydowała się sprawdzić pokrętła, które wskazał jej Ulrich. Mimowolnie wzdrygnęła się, gdy z dziwnej końcówki na końcu węża pociekła woda – tylko trochę, choć strumień przybrał na sile, gdy zdecydowała się przekręcić gałkę bardziej. Prawie udało jej się uśmiechnąć, choć było w tym coś wymuszonego. Dziwna czy nie, technika bywała przydatna. Woda pod ręką, na dodatek o różnej temperaturę, tym bardziej. Gdyby tylko zrozumiała, dlaczego Ulrich musiał wyrazić się tak nieprecyzyjnie i wspominał o zabieraniu tego całego prysznica...

LOST IN THE TIME [KSIĘGA VIII: ŁOWCA] (TOM 2/2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz