Nikt nie spodziewałby się, że to przemiana w wampirzycę okaże się kluczem do odzyskania wspomnień. Tak przynajmniej myśli Beatrycze, póki nie odkrywa, że nieśmiertelność w najmniejszym stopniu nie rozwiązuje dręczących ją problemów. Choć odzyskała p...
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Isabeau
Gwałtownie poderwała się do siadu. Choć sądziła, że wciąż będzie trwała w ciemnościach, kiedy otworzyła oczy i zamrugała w nieco nieprzytomny sposób, odkryła, że znajdowała się w dość konkretnym miejsc. Och, na dodatek znajomym, choć to wydawało się niemożliwe.
– Beau! – powtórzył głos i tym razem wampirzyca nie miała już wątpliwości co do tego, kto ja wołał.
Layla dosłownie się na nią rzuciła, przy okazji rozwiewając wszelakie wątpliwości co do tego, czy mogłaby być gdzieś obok. Tym razem jej głos nie rozbrzmiewał w głowie Isabeau, ale tuż przy jej uchu – równie prawdziwy, co i siostra, która tak po prostu wzięła ją w ramiona. Nienaturalnie nagrzanego ciała nie dało się pomylić z niczym innym.
– Co do...? – wyrwało jej się.
Nie była w stanie dokończyć. Wciąż oszołomiona, zdecydowanym ruchem chwyciła Laylę za ramiona i odsunęła ją na bezpieczną odległość. Skrzywiła się, kiedy wampirzyca przypadkiem zdzieliła ją w twarz burzą lśniących jasnych włosów. Uśmiechała się promiennie, choć jej niebieskie oczy zdradzały przede wszystkim niepokój.
– To było szybkie. – Layla z niedowierzaniem pokręciła głową. Chcąc nie chcąc odsunęła się, by móc spojrzeć na siostrę. – Nie wiem, co się stało. Pamiętam moc i... No cóż, ciemność.
Isabeau prychnęła, przez moment niepewna czy powinna się śmiać, czy może płakać. O, tak, to brzmiało znajomo! Jakoś nie wątpiła, co jeszcze by usłyszała, gdyby próbowała pytać: poczucie spadania, upadek i odkrycie, że... znajdowali się w domu?
– Albo Lilly robi sobie jaja, albo... – mruknęła, bardziej stanowczo odsuwając od siebie siostrę i podrywając się na równe nogi.
Tkwiła na samym środku salonu domu Gabriela i Renesmee, zupełnie jakby nic wartego uwago nie miało miejsca. Gdyby nie sytuacja, może nawet uwierzyłaby, że w którymś momencie straciła świadomość – czy to przez wizję, czy z innego powodu – trwając w zawieszeniu przez... całe dni? Albo tygodnie? Musiało minąć sporo czasu, skoro miałaby wyśnić coś takiego: całe to szaleństwo, w którym trwała od chwili, w której zdecydowała się wrócić od Miasta Nocy. Kto wie, może nawet przekonałaby samą siebie, że Allegra...
Tyle że to nie było tak. Isabeau widziała różne dziwne rzeczy, ale nie wierzyła w dobre zakończenia – już nie. Śmierć matki była nieodwracalna, tak jak i to, co spotkało Alessię. Cokolwiek się działo, wyjaśnienie musiało leżeć gdzieś indziej.
– To dom... Jesteśmy w domu, prawda? – rzuciła spiętym tonem, z trudem powstrzymując się od nerwowego krążenia po salonie. – Skoro tak, to jakim cudem?
– Myślałem, że ty nam to powiesz.
Zesztywniała, słysząc kolejny znajomy głos. Odwróciła się tak gwałtownie, że nawet mimo wyostrzonych zmysłów obraz zamazał jej się przed oczami. Z niedowierzaniem spojrzała na tkwiącego w progu, nienaturalnie bladego, ale za to jak najbardziej żywego Gabriela. Wyglądał lepiej niż w jej wizji, bynajmniej nie sprawiając wrażenia kogoś, kogo wampirzą królowa skazała na męczarnię albo... No cóż, śmierć.