Trzysta czterdzieści cztery

16 2 2
                                    

Claire

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Claire

Co ja robię? Co ja, na litość bogini…?

Powtarzała te słowa niczym mantrę, siedząc naprzeciwko Claudii. Niespokojnie obserwowała twarz wampirzycy, próbując wychwycić jakiekolwiek oznaki tego, że ta jednak dobrze bawiła się kosztem… Cóż, wszystkich. Claire nawet nie miałaby jej tego za złe, jeśli tylko mogłaby uniknąć myślenia o bardziej niepokojących rzeczach, również tym, na co właśnie dobrowolnie się zgodziła.

Jakaś jej cząstka z uporem protestowała, raz po raz podważając prawdziwość dopiero co odbytych rozmów. To nie powinno mieć racji bytu. Bez znaczenia pozostawało to, w co dziewczyna wierzyła bądź nie. Słodka bogini, istniały granice, a przynajmniej tak zawsze jej się wydawało. Jak miałaby ze spokojem podchodzić do czegoś, co samo w sobie brzmiało jak czyste szaleństwo? Gdyby chodziło wyłącznie o telepatię i istnienie kropli astralnych, Claire nawet by się nie zawahała, ale skoro w to wszystko Claudia planowała wciągnąć również ją…

Nie była telepatką. Nie przejęła mocy, zresztą nie wyobrażała sobie, że miałaby ot tak spróbować czegoś, czego doświadczeni nieśmiertelni nie mogli osiągnąć nawet po wiekach starań. Inna sprawa, że właśnie przez podróże poza ciałem wciąż zamartwiali się o Renesmee. Dziewczynie przychodziło to w naturalny, ale za to całkowicie niekontrolowany sposób i proszę bardzo! Utknęła gdzieś, gdzie nikt nie był w stanie jej dosięgnąć, z równym powodzeniem mogąc uchodzić za martwą!

Claire z wolna wypuściła powietrze, bezskutecznie próbując się uspokoić. Nie miała pewności, co niepokoiło ją bardziej – fakt, że zasady, którymi kierował się dotychczas znany jej świat, znów miały zostać naruszone, czy może raczej to… że Claudia mogłaby mówić poważnie. Co prawda pół-wampirzyca z uporem wypierała taką możliwość, ale jakaś jej cząstka mimo wszystko przyjmowała słowa ciotki bez cienia protestu. Dlaczego nie? To nie byłoby dziwniejsze od istnienia zaświatów czy zdolności pisania wierszy, które się sprawdzały.

Magia mogła być równie rzeczywista, co i każdy bardziej przyziemny dar.

Gwałtowny dreszcz wstrząsnął jej ciałem. Pragnęła zrzucić to na działanie temperatury, zwłaszcza że chłód mimo wszystko dawał się we znaki tym, którzy dysponowali bardziej wrażliwymi, niemalże ludzkimi ciałami. Z drugiej strony, nie chodziło tylko o pogodę – i to nawet mimo panującego na zewnątrz mrozu. Zimno wydawało się mieć swoje źródło w innym miejscu, gdzieś wewnątrz Claire – dokładnie tam, gdzie rodził się paraliżujący wręcz strach. To, że nie była w stanie choćby przewidzieć, co mogło się wydarzyć, niczego nie ułatwiało.

– Jesteś tak przerażona, że czuję aż tutaj. Jeśli nie chcesz tego robić, po prostu mi powiedz.

Wzdrygnęła się w odpowiedzi na te słowa. Poderwała głowę, spoglądając wprost w rubinowe tęczówki obserwującej ją Claudii. Kobieta wydawała się spokojna, wręcz obojętna, jakby w rzeczywistości nie zależało jej na tym, jaką decyzje ostatecznie podjęłaby Claire. Jasne, że nie. Przecież jej to nie dotyczy, pomyślała mimochodem, ale wcale nie poczuła się dzięki temu lepiej. Tak naprawdę sama nie była pewna, co powinna czuć albo myśleć.

LOST IN THE TIME [KSIĘGA VIII: ŁOWCA] (TOM 2/2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz