Dwieście siedem

16 5 0
                                    

Alessia

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Alessia

Wieczór nadszedł o wiele szybciej, niż mogłaby podejrzewać. Wciąż czuła się dziwnie, w gruncie rzeczy sama niepewna, kiedy ostatnim razem przyszło jej przygotowywać się do uroczystości. Pomijając pogrzeb Allegry, gdzie chcąc nie chcąc musiała przejąć kontrolę, wspomnienie ostatniej ceremonii wydawało się dziwnie odległe i jakby nierzeczywiste. Nie mogła pozbyć się wrażenia, że tym razem wszystko miało być inne, choć zarazem nie mogła określić, skąd w ogóle brało się to uczucie.

Nie miała czasu, by porozmawiać z Isabeau. Co prawda ciotka pojawiła się na czas, żeby pomóc przy ostatnich przygotowaniach, ale poza kilkoma pośpiesznie wymienionymi zdaniami, nie znalazły chwili na nic więcej. Alessia wciąż była gotowa przysiąc, że wampirzyca nie okazywała prawdziwych emocji, nie pierwszy raz trzymając uczucia na wodzy, ale zdecydowała się tego nie komentować. Tak było bezpieczniej, zresztą gdy przyszło do konieczności przeniesienia się na plac w środku miasta, Ali również uprzytomniła sobie, że nie pałała aż takim entuzjazmem, jak to zdarzało się jej do tej pory. Przygnębienie wróciło, co prawda nie aż tak intensywne jak podczas pogrzebu, ale mimo wszystko obecne.

To uprzytomniło jej, że sama także potrzebowała oczyszczenia. Niechciane wspomnienia wciąż wracały, chociaż robiła wszystko, byleby trzymać je na dystans. Myśl o tym, że miałaby poprowadzić pierwszy rytuał od chwili śmierci Allegry, doprowadzała ją do szału, sprawiając, że w pewnym momencie naprawdę zapragnęła się wycofać. Z tym, że to przecież nie miało sensu. W ten sposób niczego by nie naprawiła, nie wspominając o tym, że zdecydowanie nie byłaby w stanie zadowolić jednej z kobiet, którą ceniła nade najbardziej na świecie. Isabeau i Allegra – te dwie znaczyły dla Alessi aż nazbyt wiele, zresztą tak jak i sama możliwość bycia kapłanką. Gdyby w żalu zdecydowała się wycofać...

Przechyliła głowę, pozwalając włosom opaść luźno na ramiona. Raz jeszcze przeczesała loki palcami, wciąż uważnie przypatrując się lustrzanemu odbiciu. Z przesadną wręcz uwagą wodziła spojrzeniem zarówno po rozpuszczonych włosach, jak i czarnej sukience, którą dostała od Isabeau. Ciotka nie powiedziała tego wprost, ale Alessia jakoś nie miała wątpliwości, że miała na sobie jeden z licznych stroi Allegry. Niejednokrotnie zachwycała się, kiedy ta podczas ceremonii bardziej niż zwykle przypominała uosobienie nocy. Na co dzień zachwycała jakby wyjętymi żywcem ze średniowiecza kreacjami, ale gdy w grę wchodziły obrzędy, matka Beau wydawała się jeszcze bardziej eteryczna i potężna. Jej córka zresztą również, jednak to nie wydało się Ali niczym dziwnym. Kobiety z tego rodu po prostu miały w sobie coś takiego, co pozwalało im zapadać w pamięć innych.

W pewnym sensie wierzyła, że to dotyczyło również jej. Tak czuła się za każdym razem, kiedy tańczyła, recytowała i napawała się wiążącą się z obrzędami atmosferą. Wtedy wszystko wydawało się być na swoim miejscu i nie miało znaczenia nawet to, że ktokolwiek ją obserwował. Wirując pośród kwiatów i kadzidełek, już nie obawiała się, że popełni głupi błąd. Wtedy mogła niemalże uwierzyć, że prezentowała się równie dobrze, co i Isabeau albo Allegra – istoty o wiele bardziej doświadczone i silne – a jednak...

LOST IN THE TIME [KSIĘGA VIII: ŁOWCA] (TOM 2/2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz