Dwieście sześćdziesiąt siedem

19 3 0
                                    

Ulrich

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Ulrich

Nie miał pojęcia, co robił. Tym bardziej nie był pewien, co podkusiło go, by wciągnąć we wszystko Jennę, ale zanim zdążył się zastanowić, było już za późno na jakiekolwiek zmiany. Co prawda wciąż mógł wyprosić kobietę za drzwi, ale to już nie miało znaczenia – nie, skoro zrozumiała dość. Nie miał wątpliwości, że zorientowała się, czym była Leana, a jednak...

Zaskoczyła go, kiedy tak po prostu zdecydowała się pomóc. W jakimś stopniu na to liczył, ale w gruncie rzeczy oczekiwał przede wszystkim tego, że Jenna wpadnie w szał i – w najlepszym wypadku – sama się ewakuuje. Dużo bardziej prawdopodobne wydawało się to, że mogłaby porządnie zdzielić go po głowie, powtarzając, że ma się opamiętać. Jakoś nie wątpił, że miała taki zamiar, zwłaszcza że jej spojrzenia mówiły same za siebie, ale ostatecznie tego nie zrobiła.

Czegokolwiek nie powiedziałby o szwagierce – czy to tego, że bywała zbyt porywcza i stanowcza – wiedział jedno: to, że miała dobre serce. I powołanie, choć do tego nie zawsze się przyznawała. Tak czy siak, Ulrich szczerze wątpił, by ot tak zostawiła kogokolwiek bez pomocy, nie tylko dlatego, że była lekarzem. Tu chodziło o coś więcej niż przysięgę Hipokratesa, choć nie zdziwiłby się, gdyby okazało się, że w przypadku Leany kierowała się głównie tym.

Jakoś nie wątpił, że zaobserwowała ludzką stronę dziewczyny. On sam wciąż czuł się oszołomiony bijącym od niej człowieczeństwem – tą delikatnością, która przejawiała się głównie... poprzez strach. Może jednak oszalał, ale naprawdę nie potrafił utożsamić kogoś tak przerażonego z potencjalnym mordercą albo spragnionym krwi łowcom.

Czuł ciepło bijące od nienaturalnie nagrzanego ciała Leany, zwłaszcza że ta wciąż trzymała się tak blisko niego, jak tylko było to możliwe. Wyczuł, że drgnęła i skuliła się, kiedy Jenna ponownie wyciągnęła ku niej rękę. Zachowywała się trochę jak speszone zwierzątko, za wszelką cenę pragnąc uniknąć kontaktu z kimś, kogo traktowała jak zagrożenie. Był nawet w stanie założyć się, że dziewczyna nie do końca zdawała sobie sprawę z tego, co robiła, w gruncie rzeczy zdając się na instynkt.

– Tak cię nie obejrzę – stwierdziła w końcu Jenna. Przez jej twarz przemknął cień, kiedy znów przyjrzała się dziewczynie. Patrzyła i wydawała się nie dowierzać temu, że mogłaby mieć przed sobą kogoś, kto tak naprawdę nie był człowiekiem. – Nie chcę cię skrzywdzić, ale...

– Przepraszam – mruknęła sennie Leana.

Brwi Jenny powędrowały ku górze. Nieznacznie potrząsnęła głową, wyraźnie wytrącona z równowagi tym jednym, jedynym słowem.

– Nie masz... za co – powiedziała w końcu, ostrożnie dobierając słowa. – Ale muszę coś na to zaradzić, w porządku? Po prostu... leż spokojnie – powtórzyła po raz wtóry.

Ulrich rzucił szwagierce wymowne, ostrzegawcze spojrzenie. Miał wrażenie, że niewiele brakowało, by Jenna wprost nawiązała do wampiryzmu i tego, co mogłaby zrobić Leana pod wpływem emocji. Nie zrobiła tego, na całe szczęście, ale jak znał długi język tej kobiety, to wciąż wydawało się prawdopodobne. Tak czy siak, pozostawało ostatnim, czego wszyscy tak naprawdę potrzebowali.

LOST IN THE TIME [KSIĘGA VIII: ŁOWCA] (TOM 2/2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz