Trzysta trzydzieści osiem

11 1 2
                                    

Leana

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Leana

– Lea…

– Nie zbliżaj się!

Tym razem podniosła głos. Zabrzmiał dziwne, bardziej piskliwie niż zazwyczaj. Nóż zadrżał jej w dłoni, więc mocniej zacisnęła palce, nie chcąc przypadkiem go upuścić.

Zauważyła, że oczy Cassandry rozszerzają się w geście niedowierzania. Gdyby nie ich kolor, Leana naprawdę uwierzyłaby, że miała przed sobą kogoś sobie bliskiego. Samo to, że miałaby mierzyć akurat w Cassie, wydawało się nienaturalne, ale przecież nie miała wyboru.

Była gotowa przysiąc, że gdzieś za plecami wpatrzonej w nią istoty wychwyciła ruch. Widziała cień – ten sam, który towarzyszył jej w kościele i tak po prostu zostawił, kiedy najbardziej potrzebowała wsparcia. „Czemu?” – miała ochotę zapytać, ale to jedno słowo nie chciało przejść jej przez usta.

Już nie myślała o Ulrichu czy tym, że powinna zapewnić sobie bezpieczeństwo. Na pierwszy plan wysunęła się gorycz, ale i ta wydawała się dziwnie odległa i jakby przytłumiona. To było tak, jakby Leaną nagle zapomniała, co oznaczało czuć.

Fałszywa Cassandra przesunęła się, nie tyle próbując zbliżyć, co oddalić. Poruszała się w pełni ludzkim tempem, starannie myśląc nad każdym kolejnym ruchem, ale Leaną jakoś nie wątpiła, że tę istotę było stać na więcej. To przypominało grę, zaś największy problem polegał na tym, że tylko jedna strona znała obowiązujące reguły. Ona z kolei mogła co najwyżej domyślać się, co w tej sytuacji powinna zrobić.

Mocniej zacisnęła palce na nożu. Tym razem ręką prawie jej nie zadrżała.

– Więc to prawda – doszedł ją pełen napięcia, przerażony szept. Przez krótką chwilę Leana była gotowa przysiąc, że głos naprawdę należał do Cassandry, ale prawie natychmiast odrzuciła od siebie taką możliwość. W jednej kwestii Beatrycze jednak miała rację: nie wszystko tutaj było prawdziwe. – Przywołał go. Łowca istnieje i jest tutaj.

Leana otworzyła i zaraz zamknęła usta. Niby co to miało znaczyć? Zmierzyła wzrokiem fałszywą Cassandrę, nagle czując się nieswojo pod jej spojrzeniem. Kobieta naprawdę wydawała się przerażona, poza tym patrzyła na nią tak, jakby widziała ją po raz pierwszy. Bała się i to konkretnej osoby – Leany – choć to przecież ona miała dość powodów, by odczuwać niepokój.

To też nie mogło być prawdziwe. Cień znów ją zwodziła, podsuwając nierealne, absurdalne wręcz scenariusze. Chciał rozproszyć jej uwagę i zmusić do popełnienia błędu. Gdyby sobie na to pozwoliła…

Leana bardziej stanowczo ujęła nóż. Och nie, nie zamierzała pozwolić na to, by ktokolwiek ją oszukiwał. To nie ona była tu problemem. Co prawda wzmianka o Łowcy skutecznie wytrąciła ją z równowagi, ale dezorientacja zniknęła równie nagle, co wcześniej się pojawiła. Z drugiej strony to, co powiedziała ta istota…

LOST IN THE TIME [KSIĘGA VIII: ŁOWCA] (TOM 2/2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz